Bezpieczny samorządowiec, czyli komu przysługuje ochrona osobista
Okoliczności, w jakich doszło do zamordowania prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, prowokują pytania dotyczące ochrony osób pełniących w Polsce funkcje publiczne. Ta dyskusja w naszym kraju toczy się od lat. Czy urzędnicy państwowi mogą liczyć na pomoc państwa w obliczu zagrożenia?
2019-01-16, 23:42
27-letni Stefan W., podczas otwartej imprezy organizowanej przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, zamordował prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Mężczyzna, posługując się podrobioną przepustką z napisem media, wszedł na scenę i zaatakował nożem włodarza. Po tym wydarzeniu zastanawiamy się, jak mogło dojść do tej tragedii. Polacy zadają sobie pytania, gdzie była w tym czasie policja? Kto odpowiadał za ochronę imprezy? Dlaczego prezydent Gdańska nie miał przyznanej ochrony osobistej? Odpowiedzi na te pytania są bardzo złożone.
Kto odpowiadał za bezpieczeństwo?
Gdańskie "Światełko do Nieba", czyli koncert finałowy WOŚP, podczas którego został zamordowany Paweł Adamowicz, zorganizowano w oparciu o przepisy ustawy Prawo o ruchu drogowym, wiążą się z tym mniej restrykcyjne wymogi dotyczące bezpieczeństwa, a działania policji są ograniczone.
- 300 funkcjonariuszy zabezpieczało teren wokół imprezy – poinformowało nas biuro prasowe Komendy Głównej Policji. Ale – jak precyzuje biuro – za ochronę wydarzenia zgodnie z prawem odpowiadała agencja ochrony. - Nie byliśmy na terenie imprezy, ale w jej pobliżu – dodaje KGP.
"Tajfun", bo o tej firmie ochroniarskiej mowa, realizowała swoje zadania na podstawie wcześniej zawartej z organizatorem umowy. Organizator finału WOŚP w Gdańsku, na podstawie analizy zagrożenia, mógł zażądać przydzielenia "bodyguarda" konkretnej osobie. Gwarantuje mu to ustawa o ochronie osób i mienia, ale w tym przypadku nie zdecydowano się na takie rozwiązanie.
REKLAMA
- Była to ochrona imprezy masowej, a nie osobista. Ma to zupełnie inną specyfikę. Jest ukierunkowana na zapewnienie bezpieczeństwa w tłumie – tłumaczył podczas briefingu prasowego Łukasz Isenko, pełnomocnik firmy ochroniarskiej "Tajfun", dodając, że "tam było potencjalnie największe zagrożenie. Niestety, przyszło ono z zupełnie innej strony".
Były szef Biura Ochrony Rządu i specjalista ds. bezpieczeństwa podpułkownik rezerwy dr Tomasz Białek, wyjaśnia, że procedura, którą opisał mediom przedstawiciel firmy jest standardowa. - Agencja zabezpiecza wydarzenie, ale nie konkretne osoby, o ile nie zostało to wcześniej doprecyzowane w umowie - zanacza.
"Bodyguard" mógł uratować życie prezydenta Gdańska?
Według ustaleń policji napastnik nie wtargnął na scenę nagle. Wszedł na nią wraz z innymi osobami, przechodząc wcześniej kontrolę. - Dlatego nikt nie spodziewał się takiego zachowania ze strony osoby, która teoretycznie miała prawo - wraz z artystami, VIP-amii i obsługą techniczną - przebywać w tym miejscu - tłumaczy Białek.
REKLAMA
Ekspert podkreśla jednak, że jeśli prezydent posiadałby ochronę bezpośrednią, to istniała duża szansa na powstrzymanie napastnika. - Taki człowiek miałby tylko jedno zadanie, dbać o bezpieczeństwo "swojego" VIP-a – zaznacza, dodając, że im bliżej chronionego "obiektu" znajdują się inne osoby, tym czujność ochroniarza jest większa.
Jednak nikt nie dostrzegał konieczności przyznania bezpośredniej ochrony Pawłowi Adamowiczowi. Zdaniem Dariusza Lorantego, byłego policjanta i eksperta ds. bezpieczeństwa zawiodła ocena ryzyka. Choć, jak przyznaje, przypadek Gdańska jest absolutnie jednostkowy i trudno było przewidzieć taki scenariusz.
- Prezydent dużego miasta jest o wiele bezpieczniejszy, jak spotka na ulicy niezadowolonego mieszkańca, niż wójt małej miejscowości. Wójta zna każdy, jego decyzje są niezwykle zauważalne. Im większe miasta, tym mniej decyzji podejmowanych bezpośrednio przez prezydenta. Są one delegowane na inne komórki, a odpowiedzialność się rozmydla. Przez to jest mniejsza liczba osób nastawionych wrogo – ocenia, choć, jak przyznaje, zawsze istnieje ryzyko ataku np. na tle politycznym.
Komu przysługuje bezpośrednia ochrona?
W obliczu tragedii, która wydarzyła się w Gdańsku, jak bumerang powraca pytanie o ochronę osób, które pełnią lub pełniły publiczne funkcje w Polsce. Obecne prawo przewiduje takie rozwiązania. Pytanie, czy są one wystarczające? Czy ochrona włodarzy miast, polityków, urzędników wyższego szczebla, etc. podczas imprez masowych i spotkań publicznych, w których biorą udział, powinna być obligatoryjna? Czy osoby, które nie są objęte taką "opieką" ustawowo, mogą liczyć na pomoc państwa w tym zakresie jeśli zaistnieje taka konieczność?
REKLAMA
W Polsce pierwsza taka dyskusja odbyła się ponad osiem lat temu. 19 października 2010 r. do biura PiS w Łodzi wtargnął Ryszard Cyba, były członek Platformy Obywatelskiej. Krzyczał, że chce zabić Jarosława Kaczyńskiego. Mężczyzna zastrzelił wówczas działacza PiS Marka Rosiaka i ranił nożem Pawła Kowalskiego. W wyniku zdarzenia prezes Prawa i Sprawiedliwości otrzymał ochronę prywatnej firmy. Partia rocznie przeznacza na ten cel około 1,6 miliona złotych.
Zdaniem Dariusza Lorantego taka decyzja była zasadna. - Groźba była realna, sprawca podkreślał, że chce zabić Jarosława Kaczyńskiego - mówi.
Ostatnio o możliwości wykorzystania ochrony mówiła publicznie Hanna Gronkiewicz-Waltz. Była prezydent Warszawy zapowiedziała, że nie wyklucza możliwości wystąpienia do MSWiA o przydzielenie ochrony. Polityk wspominała miedzy innymi o nieprzyjemnym incydencie, który spotkał ją na uczelni i o groźbach kierowanych do niej na Twitterze.
Zdaniem generała Andrzeja Pawlikowskiego, byłego szefa Biura Ochrony Państwa, polskie prawo posiada niezbędne instrumenty, by zapewnić bezpieczeństwo osobom, które pełniły lub pełnią ważne funkcje w państwie. - Na tej bazie można realizować zabezpieczenie poszczególnych osób, czy to w sferze rządowej, czy samorządowej – ocenia.
REKLAMA
Twórca Służby Ochrony Państwa podkreśla ponadto, że ustawa o SOP, poza obligatoryjną ochroną najważniejszych osób w kraju takich jak: prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu czy premier, przewiduje przydzielenie takiej ochrony doraźnie innym osobom "ze względu na dobro państwa".
- Wcześniej taką decyzję mógł podjąć wyłącznie minister MSWiA. Teraz, jeśli pojawią się silne przesłanki do zapewnienia takiej ochrony, bo może dojść do naruszenia nietykalności osobistej, zdrowia lub życia danej osoby, taką decyzje może wydać komendant SOP – tłumaczy gen. Pawlikowski, który podkreśla jednak, że w przypadku Hanny Gronkiewicz Waltz, tak jak w przypadku Jarosława Kaczyńskiego, o bezpieczeństwo byłej prezydent powinna zadbać firma prywatna.
- Ja bym odstąpił od działań państwa w tym zakresie, są firmy prywatne. Można wynająć taką firmę. Nie mieszałbym do tego MSWiA - uzasadnia.
A co z samorządowcami?
Samorządowcom, ale też wszystkim osobom - niezależnie od sprawowanej funkcji - z pomocą przychodzi policja. Taką ochronę otrzymał w ostatnim czasie prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz. W ocenie funkcjonariuszy groźby, które kierował wobec niego 24-letni internauta, były realne. Policjanci byli przy włodarzu między innymi podczas poniedziałkowego marszu pamięci ku czci Pawła Adamowicza.
REKLAMA
- Samorządowcy mogą zwrócić się z takim wnioskiem do komendanta wojewódzkiego policji. Komendant może przydzielić im ochronę w zakresie, który jest niezbedny w danym przypadku - wyjaśnia Jacek Wrona, były oficer CBŚ.
Te słowa potwierdza też w przesłanej do nas informacji biuro prasowe MSWiA:
"Niezależnie od barw politycznych i poglądów, wszyscy politycy, samorządowcy, czy osoby pełniące funkcje publiczne w przypadku jakichkolwiek gróźb pod ich adresem, powinni natychmiast powiadomić Policję. Funkcjonariusze zawsze podejmują i będą podejmowali działania adekwatne do konkretnej sytuacji".
"Prawa nie trzeba zmieniać"
Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, są jednoczenie przeciwni zmianom prawa o zgromadzeniach publicznych, np. w taki sposób, aby obligatoryjnie przydzielać ochronę osobistą urzędnikom państwowym, biorącym udział w takich wydarzeniach. Twierdzą, że to mogłoby wprowadzić niepotrzebny chaos.
REKLAMA
- Zmiana prawa w tym zakresie mogłaby doprowadzić do absurdów, kto miałby decydować, komu na takiej imprezie przysługuje ochrona osobista? W ustawie musielibyśmy wymienić te osoby, urzędy, stanowiska – wyjaśnia szef Biura Ochrony Rządu i specjalista ds. bezpieczeństwa podpułkownik rezerwy dr Tomasz Białek.
– Jakie miałby tu być brane pod uwagę kryteria? - zastanawia się też Jacek Wrona, dodając, że taką ochronę można zapewnić w oparciu o ustawę o ochronie osób i mienia.
Specjaliści podkreślają ponadto, że na bezpieczeństwie nie wolno oszczędzać, ale nie należy też nadużywać możliwości, jakie daje nasz system prawny w tym zakresie. – Decyzje o przyznaniu ochrony muszą być zasadne, podjęte w oparciu o obiektywną ocenę ryzyka – zaznaczają.
Paweł Kurek
REKLAMA