Posłowie z komisji śledczej ds. Amber Gold o wyroku dla małżeństwa P. "To nie jest tylko afera dwóch osób"
Posłowie zasiadający w sejmowej komisji śledczej badającej aferę Amber Gold są zadowoleni z decyzji sądu w sprawie małżeństwa P., ale różnią się w ocenie, czy to jedyni winni.
2019-05-20, 19:56
- To jest dopiero wierzchołek góry lodowej. Nie mam wątpliwości, że Marcin i Katarzyna P. byli "słupami" - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Tomasz Rzymkowski z Kukiz’15. - Lansowana teoria o tym, że Marcin P. to "słup", nie znajduje potwierdzenia w dowodach pozyskanych przez aparat państwa - przekonuje Witold Zembaczyński z Nowoczesnej.
Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał Marcina P. i Katarzynę P. - założycieli Amber Gold - za winnych oszustw finansowych i prowadzenia nielegalnej działalności parabankowej. - Ten wyrok nie jest dla mnie zaskoczeniem. Podczas pracy w komisji miałem okazję zapoznać się z materiałem dowodowym w sprawie. Jednoznacznie wskazywał on na przestępczą działalność Amber Gold i oszustwa na wielką skalę - mówi portalowi PolskieRadio24.pl wiceszef komisji Jarosław Krajewski z Prawa i Sprawiedliwości.
Z zadowoleniem decyzję sądu przyjął także drugi z wiceprzewodniczących komisji Tomasz Rzymkowski z Kukiz’15. - Liczyłem na wyrok skazujący. Materiał dowodowy zebrany przez prokuraturę wskazywał na ich winę i adekwatność postawionych zarzutów - wyjaśnia rozmówca portalu PolskieRadio24.pl. Zdaniem polityka Kukiz’15 małżeństwo P. to nie jedyne osoby, które powinny zostać ukarane. - To jest dopiero wierzchołek góry lodowej. Nie mam wątpliwości, że Marcin i Katarzyna P. byli "słupami" - mówi Rzymkowski.
Państwo P. nie działali samodzielnie?
W ocenie Witolda Zembaczyńskiego, który w komisji zasiada z ramienia Nowoczesnej, w sprawie Amber Gold nie mógł zapaść inny wyrok niż uznanie małżeństwa P. za winnych. Polityk nie zgadza się natomiast z opinią, że za oskarżonymi stały osoby trzecie. - Lansowana teoria o tym, że Marcin P. to słup, nie znajduje potwierdzenia w dowodach pozyskanych przez aparat państwa. W oczach sądu winni są tylko państwo P., co burzy konstrukcję raportu przewodniczącej Wassermann w zakresie sugerującym, że byli "słupami". Gdyby tak było, to wina zostałaby umniejszona przez mocodawcę, a tego mocodawcy tutaj nie widać - przekonuje w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.
Ten argument odpiera Jarosław Krajewski. Polityk Prawa i Sprawiedliwości przypomina, że to właśnie dzięki działalności komisji liczba osób, którym w sprawie Amber Gold postawiono zarzuty, znacznie wzrosła. - Komisja złożyła zawiadomienia wobec 29 osób i banku BGŻ. Do dziś prokuratura postawiła zarzuty co najmniej 17 osobom, a przed powstaniem komisji były to zaledwie dwie osoby, czyli małżeństwo P. - wyjaśnia.
Wiceszef komisji śledczej jest przekonany, że państwo P. nie działali samodzielnie. - Afera Amber Gold to nie jest tylko afera dwóch osób - mówi Krajewski. W jego ocenie państwo P. nie umieliby samodzielnie rozkręcić tego typu biznesu. - Nie posiadali wiedzy i kapitału, który pozwoliłby im na działalność parabankową. Marcin P. nie miał nawet pieniędzy na zapłatę kar finansowych, które zostały na niego nałożone z tytułu poprzedniej działalności przestępczej - przypomina Jarosław Krajewski.
Zdaniem polityka PiS, gdyby instytucje państwa zadziałały w tej sprawie prawidłowo, to Marcin P., jako osoba kilkukrotnie karana prawomocnymi wyrokami sądu, zostałby zmuszony do zaprzestania prowadzenia swojej działalności poprzez wykreślenie z KRS. W ocenie Krajewskiego przestępczym mechanizmem działającym pod marką Amber Gold znacznie wcześniej, niż nastąpiło to faktycznie, powinna zająć się także prokuratura.
Jaki wymiar kary dla małżeństwa P.?
Członkowie komisji z dużym zainteresowaniem czekają na ogłoszenie kary dla małżeństwa P. Tomasz Rzymkowski ma nadzieję, że oskarżeni zostaną skazani co najmniej na 15 lat więzienia. - Marcin P. od 2012 roku przebywa w tymczasowym areszcie. Życzyłbym sobie, żeby ta kara była dwukrotnością dotychczasowego pobytu - mówi Rzymkowski. Polityk obawia się jednak niższego wymiaru kary, która spowoduje, że oskarżeni już za kilkanaście miesięcy wyjdą na wolność.
Witold Zembaczyński wyjaśnia, że nie chce wyrokować w tej sprawie. - Nikt nie może zastępować niezawisłego sądu - mówi polityk Nowoczesnej. - Dla mnie wymiar odsiadki nie jest równie istotny jak kwestia potencjalnej składowej kary, a także tego, czy sąd ustosunkuje się do krzywd, które państwo P. wyrządzili w portfelach Polaków - dodaje.
Jarosław Krajewski mówi, że z niecierpliwością czeka na decyzję w sprawie wymiaru kary dla małżeństwa P. - Uważam, że cyniczne i podstępne zachowanie ze strony oskarżonych powinno spotkać się z surowym wyrokiem - wyjaśnia rozmówca portalu PolskieRadio24.pl, który nie chce jednak typować, na ile lat odsiadki zostaną skazani Marcin i Katarzyna P.
Sąd rozpoczął odczytywanie wyroku, który zawiera m.in. szczegóły dotyczące transakcji poszkodowanych przez Amber Gold. W odczytanej dotąd części wyroku sąd uznał Marcina i Katarzynę P. za winnych oszustwa. To pierwszy z w sumie 14 czynów zarzuconych założycielom gdańskiego parabanku. Oskarżeni nie pojawili się na rozprawie.
Rozprawa została przerwana do przyszłego poniedziałku. Marcin i Katarzyna P. przebywają w areszcie odpowiednio od sierpnia 2012 i kwietnia 2013 roku. Sąd Okręgowy w Gdańsku zdecydował dziś o skierowaniu wniosku do tamtejszego sądu apelacyjnego o przedłużenie aresztu dla małżeństwa P. do 30 lipca.
Obrońcy oskarżonych wnoszą o ich uniewinnienie. Prokuratura domaga się dla Marcina i Katarzyny P. kary po 25 lat więzienia.
Michał Fabisiak, Polskie Radio24.pl
REKLAMA