Wiceprezes fundacji "Ja, Nauczyciel": protest włoski w szkołach pewnie się rozmyje
- Ważne jest wywołanie dyskusji na temat odbiurokratyzowania zawodu, ale sam protest włoski nie zmieni zbyt wiele i pewnie z czasem się rozmyje - uważa Marcin Korczyc, wiceprezes fundacji "Ja, Nauczyciel". W środę Związek Nauczycielstwa Polskiego rozpoczął bezterminowy protest włoski.
2019-10-25, 07:07
Protest, umownie nazwany włoskim, polega na wykonywaniu przez nauczycieli tylko tych czynności, które są opisane w przepisach prawa oświatowego. Jest efektem ankiety przeprowadzonej przez ZNP we wrześniu, w której za taką formą protestu opowiedziało się 55 proc. respondentów.
Powiązany Artykuł
Rusza włoski protest ZNP. Sławomir Broniarz: akcja jest bezterminowa
Marcin Korczyc, który uczy w szkole podstawowej w wielkopolskim Lubaszu, powiedział, że nauczyciele mają mieszane uczucia i raczej nie wróżą protestowi sukcesu.
- Osobiście nie umiem się odnaleźć w proteście włoskim, aczkolwiek poinformowałem w szkole, że wielu czynności, zwłaszcza tych biurokratycznych, które nie wypływają wprost z prawa oświatowego, nie zamierzam wykonywać. I to jest ogromna wartość strajku nauczycieli. Nauczyliśmy się sami siebie szanować - podkreślił.
"Chodzi o dobro dzieci"
Dodał, że jest wiele wątpliwości związanych z protestem. - Spora grupa nauczycieli, zniechęconych poprzednim rokiem szkolnym, także nie podejmuje niektórych czynności i żadna szkoła z tego powodu nie przestała pracować z uczniem na odpowiednim poziomie. Tyle że w naszym zawodzie na koniec dnia chodzi o dobro dzieci, które nam powierzono. Kiedy jesteś wychowawcą, musisz się kontaktować z rodzicami, organizować życie klasy, rozwiązywać problemy, uczestniczyć w wycieczkach itd. W tym sensie strajk włoski może wyglądać na sabotaż zawodu, który większość z nas uprawia przecież z pasji - stwierdził.
REKLAMA
>>> [CZYTAJ TAKŻE] ZNP zacznie nowy protest. W szkołach nie będzie zajęć dodatkowych ani wycieczek
Zdaniem Marcina Korczyca protest w takiej formie rozmyje się w dłuższej perspektywie. - Jak długo ma to trwać? I jaki jest tego cel? Przecież ZNP miał w ręku wszystkie karty i można było kontynuować wiosenny strajk nauczycieli do skutku. Strajk jednak zawieszono, nie pytając środowiska o opinię w tej kwestii - powiedział.
"Musimy wspólnie wymagać zmian od polityków"
Zaznaczył jednak, że ważna jest dyskusja o systemowym odbiurokratyzowaniu zawodu nauczyciela.
- To często jest wina nas samych. My mamy nawyki, dyrektorzy mają nawyki i sami sobie nakładamy rozmaite, bezsensowne, biurokratyczne obowiązki, zamiast koncentrować się na pracy z uczniem. Jeżeli strajk w takiej formie ma być narzędziem, aby wywołać szeroką dyskusję i doprowadzić do zmian w codziennej praktyce, to z pewnością należy o problemie mówić i wymagać zmian bezpośrednio od ministra edukacji. Chcemy o tym rozmawiać, ponieważ tego wymagają od nas nauczyciele, których reprezentujemy - oświadczył.
REKLAMA
Sama akcja w takiej formie - w jego ocenie - nie zmieni zbyt wiele. - Musimy wspólnie wymagać od polityków realnych zmian, a w tej kwestii, z różnych powodów, związki zawodowe mają coraz mniejszą siłę przebicia - stwierdził.
Na Facebooku grupa "Ja, Nauczyciel" liczy prawie 39 tys. członków. Inicjatorzy ruchu powołali fundację "Ja, Nauczyciel". Przeprowadzają ankietę na temat przyszłości zawodu i ewentualnego zrzeszenia się.
bb
REKLAMA