Antarktyda: polscy polarnicy nie zagłosują
Po raz pierwszy wybory wypadły w pełni zimy.
2010-07-04, 08:03
Po odpłynięciu tak zwanych letników, grupa jest zbyt mała, by utworzyć dla niej odrębny obwód wyborczy.
Kierująca wyprawą polskich naukowców na stacji imienia Arctowskiego Joanna Główczyk-Zubek powiedziała, że wszyscy jej koledzy bardzo żałują, iż przypadła im jedynie rola dalekich obserwatorów. Kontaktowała się w tej sprawie z naszym konsulatem w Santiago de Chile. Jednak na stacji zimuje zaledwie osiem osób, a ordynacja wyborcza mówi o minimum 15 osobach uprawnionych do głosowania w jednej komisji.
"Trochę nam przykro, ale tego nie przeskoczymy. Gdyby wybory były w październiku, jeszcze ktoś by przypłynął i byśmy to zorganizowali" - powiedziała w rozmowie z Polskim Radiem.
Wcześniej na stacji Arctowskiego przeprowadzano wybory. Nie zdarzało się to jednak o tej porze roku.
Ministerstwo spraw Zagranicznych utworzyło za granicą 263 komisje wyborcze. Najwięcej w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych.
REKLAMA
W pierwszej turze wyborów prezydenckich za granicą oddało głos 167 tysięcy Polaków.
rr
REKLAMA