"Po powrocie z Włoch poszedłem na izbę przyjęć". Internauci oburzeni słowami Tomasza Grodzkiego
Marszałek Senatu goszcząc w TVN24 przyznał, że po powrocie z Włoch i Japonii udał się na izbę przyjęć jednego ze szpitali, pomimo ostrzeżeń ze strony Ministerstwa Zdrowia i GIS. Internauci i dziennikarze są oburzeni, zarzucając mu brak odpowiedzialności.
2020-03-10, 21:33
Powiązany Artykuł
Grodzki nie przestrzegał zasad w związku z koronawirusem? Bielan: skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie
W ostatnim czasie Tomasz Grodzki był w Japonii i we Włoszech, gdzie odnotowano wiele przypadków zakażeń. Badaniu na obecność koronawirusa poddał się on jednak dopiero trzy dni po powrocie z Włoch. "W poczuciu odpowiedzialności poddałem się badaniu na obecność koronawirusa i upubliczniam jego wynik" - napisał na Twitterze marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
W związku z krytyką części polityków i społeczeństwa Tomasz Grodzki odniósł się w TVN24 do sprawy, stwierdzając, że po powrocie do Polski podał swoje dane na lotnisku oraz poddał się badaniom na obecność wirusa na izbie przyjęć w szpitalu zakaźnym w Warszawie, a towarzyszący mu członkowie Służby Ochrony Państwa zostali decyzją dowództwa skierowani na czternastodniowe "zwolnienie z obowiązków".
Internauci i dziennikarze byli oburzeni zachowaniem marszałka Senatu.
kad
REKLAMA
REKLAMA