Przedterminowe wybory parlamentarne. Ryszard Terlecki: jest to jakieś rozwiązanie

Według tygodnika "Wprost", jeśli Prawo i Sprawiedliwość przegra sejmowe głosowanie ws. wyborów korespondencyjnych, to zdecyduje się na przedterminowe wybory. - Gdyby się miało okazać, że nasza większość nie jest wystarczająca, to jest to jakieś rozwiązanie - mówi portalowi PolskieRadio24.pl szef klubu PiS Ryszard Terlecki. - Mogą okazać się korzystne dla rządzących, tylko jeśli dojdzie do nich w ciągu 3-4 miesięcy - uważa politolog prof. Wawrzyniec Konarski. 

2020-05-05, 18:54

Przedterminowe wybory parlamentarne. Ryszard Terlecki: jest to jakieś rozwiązanie
Sala plenarna obrad Sejmu. Foto: Twitter/KancelariaSejmu

Jak informuje "Wprost" kierownictwo PiS podjęło decyzję, że będzie dążyć do przeprowadzenia głosowania nad ustawą dotyczącą wyborów korespondencyjnych niezależnie od jego wyniku. Z ustaleń tygodnika wynika, że w przypadku porażki ogłoszony zostanie stan klęski żywiołowej, a rząd Mateusza Morawieckiego poda się do dymisji, a następnie rozpisane zostaną przedterminowe wybory parlamentarne. Gazeta informuje, że Jarosława Kaczyński planuje przeprowadzić je razem z wyborami prezydenckimi. Informator tygodnika stwierdza, że da to przewagę PiS, bo Andrzej Duda pociągnie wynik partii do góry, a wyniki opozycji z ich kandydatami się spłaszczą. 

Trzy drogi do przedterminowych wyborów

Szef klubu PiS Ryszard Terlecki powiedział portalowi PolskieRadio24.pl, że przedterminowe wybory parlamentarne są "jakimś rozwiązaniem" w sytuacji utraty przez obecną koalicję większości w Sejmie. Polityk przypomniał, że Konstytucja określa przypadki, w których prezydent może je zarządzić. Jednym z nich jest podjęcie przez Sejm decyzji o samorozwiązaniu. Taki wniosek musi jednak poprzeć 2/3 posłów, dlatego szef klubu PiS wyklucza skorzystania z tego wariantu.

- Samorozwiązanie Sejmu jest mało realne, bo posłowie po niecałym roku od wyborów nie będą "palić się" do tego, żeby znowu iść na wybory. Natomiast są inne możliwości uruchomienia procesu wyborczego - tłumaczy rozmówca portalu PolskieRadio24.pl. Konstytucja przewiduje, że prezydent zarządza przedterminowe wybory także w przypadku nieotrzymania ustawy budżetowej w ciągu 4 miesięcy od dnia przedłożenia projektu ustawy Sejmowi. W obecnej sytuacji tego wariantu nie można brać pod uwagę. - Nieprzyjęcie budżetu może nastąpić na przełomie roku - mówi Terlecki. 

Konstytucja pozwala prezydentowi na ogłoszenie przedterminowych wyborów również w przypadku nie wyłonienia rządu. I to właśnie ten wariant jest obecnie najbardziej realny. Najpierw do dymisji podałby się rząd Mateusza Morawieckiego, a następnie musiałoby nie uda się wyłonić nowej Rady Ministrów. 

REKLAMA

Powiązany Artykuł

pap senat 1200 .jpg
Ustawa o głosowaniu korespondencyjnym w Senacie. Trwa posiedzenie

Skrócenie kadencji Sejmu realne?

W ocenie politologa, prof. Rafała Chwedoruka skrócenie kadencji Sejm i tym samym doprowadzenie do przedterminowych wyborów może być w wymiarze prawnym trudne do przeprowadzenia. - Nie wyobrażam sobie w obecnym Sejmie 307 posłów chętnych do rozwiązania obu izb parlamentu. Inne metody, związane z uchwalaniem budżetu, czy brakiem możliwości rządu są długotrwałe. Poza tym w sytuacji, gdy PiS nie ma większości w Sejmie, może nie mieć też głosów do przeprowadzenia czynności związanych z rozwiązywaniem tej izby - mówi portalowi PolskieRadio24.pl politolog Uniwersytetu Warszawskiego. 

Zdaniem prof. Wawrzyńca Konarskiego scenariusz przedterminowych wyborów jest możliwy. - Nie ulega wątpliwości, że obóz Zjednoczonej Prawicy nie jest tak zunifikowany, jak można było do tej pory sądzić. Zachowanie Jarosława Gowina jest formą pewnego buntu - mówi portalowi PolskieRadio24.pl politolog Akademii Finansów i Biznesu Vistula. 

Eksperci nie mają wątpliwości, że największe szanse na zwycięstwo w ewentualnych przedterminowych wyborach ma Prawo i Sprawiedliwość. Jego skala jest jednak w ich ocenie trudna do oszacowania. - Nikt nie jest w stanie wiarygodnie przedstawić skali poparcia PiS, ponieważ nie wiemy w jakiej formie odbędą się te wybory i jaki będzie wpływ głosowania korespondencyjnego. Trudno ocenić też, jak chaos, który stworzyła opozycja w wyborach prezydenckich, przełoży się na preferencje partyjne - mówi prof. Chwedoruk.

"Im później, tym gorszy wynik PiS"

Zdaniem prof. Konarskiego wynik PiS jest uzależniony od terminu przeprowadzenia wyborów. W jego ocenie czas działa na niekorzyść ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego. - PiS w dalszym ciągu jest najsilniejszą partią w Polsce. Ale im później odbędą się wybory, tym gorszy wynik osiągnie Prawo i Sprawiedliwość - uważa politolog Akademii Vistula. Dlaczego?

REKLAMA

- Ekonomiczne konsekwencje pandemii, jeśli brać pod uwagę opinie ekonomistów, a nie polityków, mogą być bardzo złe. Im dłużej będzie trwała sytuacja, gdzie przedsiębiorcy nie będą odczuwać realnej, a nie deklarowanej pomocy ze strony rządu, tym mniejsze szanse ma PiS na uzyskanie dobrego wyniku - dodaje prof. Konarski. W jego ocenie negatywne konsekwencje gospodarcze będą zauważalne najwcześniej w okresie wakacji, dlatego z punktu widzenia PiS najkorzystniejsze jest przeprowadzenie ewentualnych wyborów parlamentarnych najpóźniej w ciągu 3-4 miesięcy. 

"Groziłyby katastrofą PO"

Eksperci, z którymi rozmawiał portal PolskieRadio24.pl zgodnie przyznają, że taki scenariusz na pewno byłby niekorzystny dla Platformy Obywatelskiej. - W tej chwili wybory przedterminowe groziłby katastrofą PO. Mimo, iż wciąż ma potężne zasoby i przewagę nad resztą opozycji, to jej przewaga polityczna i sondażowa jest mniejsza niż w minionych latach, gdzie choć nie spieszenie, to jednak wiadomo było dokąd zmierza ta partia - tłumaczy prof. Chwedoruk. Politolog UW uważa, że PO straciłaby istotną część wyborców na rzecz Lewicy i PSL. 

- PO ma problem z mobilizacją opozycji wokół siebie, ponieważ jest to partia, która w dalszym ciągu odczuwa pewne negatywne elementy swojej działalności z czasów, kiedy była partią rządzącą. Dzieje się to niezależnie od tego co robi PiS - wyjaśnia prof. Konarski. I dodaje, że na słabe notowania tej partii rzutuje również wystawienie w wyborach prezydenckich Małgorzat Kidawy-Błońskiej, co w jego ocenie było błędem. 

Powiązany Artykuł

porozumienie 1200 pap.jpg
Członkowie władz Porozumienia: apelujemy o poparcie wyborów korespondencyjnych w maju

Ustawa o szczególnych zasadach przeprowadzenia tegorocznych wyborów prezydenckich przewiduje, że odbędą się one wyłącznie w formie głosowania korespondencyjnego. Poza tym pozwala marszałkowi Sejmu na zmianę terminu wyborów z zachowaniem terminów przewidzianych w konstytucji. W praktyce oznacza to, że pierwsza tura wyborów prezydenckich może zostać przesunięta z 10 na 17 lub 23 maja.

REKLAMA

Ustawa, którą Sejm uchwalił 6 kwietnia, jest dziś rozpatrywana przez Senat. Jeśli izba odrzuci przepisy uchwalone przez posłów lub wprowadzi do nich poprawki, to dokument wróci do Sejmu, który zajmie się nim najprawdopodobniej w czwartek.

Szef klubu PiS jest dobrej myśli przed głosowaniem dotyczącym wyborów korespondencyjnych. - Mam nadzieję, że rozsądek zwycięży i pozostaną ( posłowie Porozumienia - przyp. red.) w obozie Zjednoczonej Prawicy. Jeżeli nie zostaną, opuszczą nas obóz, to będziemy działać i prowadzić dalsze zmiany, reformy już bez nich - mówi Ryszard Terlecki. Warunkiem pozostania w koalicji rządzącej jest poparcie ustawy dotyczącej wyborów korespondencyjnych. 

Michał Fabisiak, PolskieRadio24.pl  

 

REKLAMA


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej