Szef BBN o umowie między USA i Polską: nasze relacje wkraczają na wyższy poziom
- Nowa umowa o współpracy obronnej między polską i USA to dokument o przełomowym znaczeniu zarówno dla pogłębienia partnerstwa między Polską oraz USA, jak i dla zwiększenia bezpieczeństwa całego regionu oraz Sojuszu Północnoatlantyckiego - powiedział szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch. - Apeluję do wszystkich, aby w celach walki politycznej nie powielać szkodliwych interpretacji i nieprawdziwych informacji w sprawie umowy - dodał.
2020-08-15, 10:06
- Szef MON Mariusz Błaszczak podpisze w sobotę polsko-amerykańską umowę o współpracy wojskowej
- W ocenie szefa BBN, Pawła Solocha, ta umowa to zwieńczenie procesu zapoczątkowanego przez prezydentów Andrzeja Dudę i Donalda Trumpa w latach 2018-2019
- Paweł Soloch zaapelował też, by nie porównywać nowej umowy z poprzednią, o współpracy i statucie wojska z 2009 r.
- - Dziś z jednej strony mamy do czynienia z bezprecedensowym wzrostem amerykańskiego zaangażowania na terytorium Polski, natomiast z drugiej z zupełnie inną pragmatyką funkcjonowania sił amerykańskich w innych państwach, niż to miało miejsce chociażby jeszcze przed dekadą - ocenił Paweł Soloch
Powiązany Artykuł
"Partnerstwo z USA ma unikalną wartość". Szef MSZ o relacjach polsko-amerykańskich
Posłuchaj
Szef BBN Paweł Soloch podkreślił, że choć Polska ma ponosić niektóre koszty funkcjonowania amerykańskich sił, to nie ma mowy o kontrakcie komercyjnym, a umowa urzeczywistnia strategiczną wizję ściślejszej współpracy. Umowę o wzmocnionej współpracy obronnej mają podpisać w sobotę przed południem szef MON Mariusz Błaszczak i sekretarz stanu USA Mike Pompeo.
Strategiczna wizja współpracy
- Nowa umowa o współpracy obronnej świadczy, że nasze relacje wojskowe wkraczają na nowy wyższy poziom, określony w deklaracjach Duda-Trump w latach 2018–2019 – powiedział szef prezydenckiego Biura bezpieczeństwa Narodowego. - Co ważne – to dokument o przełomowym znaczeniu zarówno dla pogłębienia partnerstwa między Polską oraz USA, ale także dla zwiększenia bezpieczeństwa całego regionu oraz Sojuszu Północnoatlantyckiego – dodał.
Czytaj także:
- Mosbacher: zaangażowanie USA w bezpieczeństwo Polski i NATO jest niezachwiane
- "Razem dla bezpieczeństwa". Kolejna rotacja pododdziału amerykańskich lotników w Polsce
- Euroatlantycki kierunek polskiej polityki obronnej jest konsekwentnie realizowany przez kolejne rządy od wielu lat. Umowa będzie z pewnością celem wrogiej walki informacyjnej, dlatego apeluję do wszystkich, aby w celach walki politycznej nie powielać szkodliwych interpretacji i nieprawdziwych informacji w sprawie umowy – powiedział.
REKLAMA
Prawo do kontroli i przywracania porządku
Pytany o koszty infrastruktury i utrzymania amerykańskich baz w Polsce, Paweł Sołoch przyznał, że "koszty związane z amerykańską obecnością podzieliłbym na dwie kategorie". - Z jednej strony mówimy o utrzymaniu sił amerykańskich na terytorium Polski. Mowa o zaopatrzeniu, utrzymaniu koszar czy energii elektrycznej. Polska współuczestniczyć będzie także w kosztach dostawy paliwa dla szkolących się jednostek. Natomiast takie środki jak amunicja czy utrzymanie sprzętu i uzbrojenia pokrywa oczywiście strona amerykańska – podkreślił.
Powiązany Artykuł
Błaszczak: amerykańscy żołnierze pozostaną w Polsce bez względu na wynik wyborów w USA
- Z drugiej strony mamy do czynienia z kosztami związanymi z rozwojem infrastruktury obronnej na terytorium RP. Obejmują one modernizację poligonów, pasów startowych, magazynów na uzbrojenie, obiektów koszarowych czy infrastruktury telekomunikacyjnej. To jest infrastruktura, za której przygotowanie odpowiadać będzie strona Polska, co jest zupełnie naturalne, jeśli zważyć, że będą to obiekty na naszym terytorium i będą je mogły wykorzystywać także nasze siły zbrojne oraz innych państw NATO - powiedział.
Szef BBN zaznaczył, że "nie ma mowy o żadnych eksterytorialnych obszarach". - Przyjęto rozwiązania, które są standardem w innych państwach. Polska policja będzie mogła legitymować amerykańskich żołnierzy i zatrzymywać ich w razie takiej konieczności. Co prawda Polska zrzeka się swojego pierwszeństwa w sprawowaniu jurysdykcji karnej, ale może wycofać to zrzeczenie w ważnych dla siebie przypadkach – zwrócił uwagę Soloch. - Pragnę podkreślić, że dotychczas w praktyce również zrzekaliśmy się z jurysdykcji w wielu przypadkach. Takie same standardy są zresztą w innych krajach NATO, gdzie stacjonują amerykańscy żołnierze – dodał.
"Obie strony zabezpieczyły swoje interesy"
Według Solocha "na pewno nie należy porównywać tej umowy do wcześniejszej umowy o współpracy i statucie wojsk z 2009 r.". - Tamta umowa negocjowana była w zupełnie odmiennych warunkach. Dziś z jednej strony mamy do czynienia z bezprecedensowym wzrostem amerykańskiego zaangażowania na terytorium Polski, natomiast z drugiej z zupełnie inną pragmatyką funkcjonowania sił amerykańskich w innych państwach, niż to miało miejsce chociażby jeszcze przed dekadą - zauważył.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Mike Pompeo w Czechach. Ekspert: większe zainteresowanie USA Europą Środkową
Przypomniał, że wejście umowy w życie wymaga uprzedniej ratyfikacji przez prezydenta. Projekt ustawy upoważniającej prezydenta do ratyfikacji umowy międzynarodowej przygotowuje i wnosi do parlamentu Rada Ministrów. Po uchwaleniu ustawy i jej podpisaniu przez prezydenta szef MSZ przedkłada prezydentowi do ratyfikacji umowę międzynarodową wraz z uzasadnieniem oraz projektem dokumentu ratyfikacyjnego.
Umowa o wzmocnionej współpracy obronnej (Enhanced Defense Cooperation Agreement, EDCA) została politycznie uzgodniona pod koniec lipca. Porozumienie ma ułatwić rozlokowanie w Polsce kolejnych wojsk USA, których liczebność – zgodnie z ubiegłorocznymi deklaracjami prezydentów obu państw – ma wzrosnąć o ok. 1000, do ok. 5,5 tys. Deklaracja z września ub.r. wskazała także miejsca stacjonowania amerykańskich sił lądowych i powietrznych w Polsce. Pod koniec lipca Pentagon ogłaszając plany redukcji i zmiany rozlokowania sił USA w Europie zapowiedział umieszczenie w Polsce wysuniętego stanowiska dowodzenia V Korpusu USA, które ma liczyć ok. 200 żołnierzy.
mbl
REKLAMA