Dlaczego PE nie ogłasza Unii "strefą wolności dla katolików"? Felieton Magdaleny Złotnickiej
W ostatnich miesiącach miały miejsce liczne ataki na kościoły. Dochodziło do zniszczenia mienia, niekiedy znacznej wartości, wypisywania plugawych haseł na murach świątyń. Tego, co wypisują niektórzy internauci na temat kapłanów, nawet nie wypada przytaczać. Teraz pojawiły się informacje o śmierci księdza, brutalnie pobitego na początku marca. Kiedy więc Unia Europejska ogłosi się "strefą wolności dla katolików"? - pisze w swoim felietonie Magdalena Złotnicka.
2021-03-18, 08:17
Europa Anno Domini 2041. Heteroseksualne pary strwożone przemykają opłotkami, w przestrzeni publicznej nigdy nie trzymają się za ręce, bo grozi to oskarżeniem o obrazę uczuć osób LGBT. Kościół katolicki niby jeszcze działa legalnie, ale każdy ksiądz zmuszony jest do podpisywania lojalki, że nigdy na Mszy Św. nie będzie odczytywał fragmentów Biblii mówiących o Sodomie, o cudzołóstwie, o małżeństwie… lista jest długa. Same kościoły to zresztą proste, siermiężne budynki, wszelkie zabytki, złote krzyże, barokowe ornamenty i renesansowe malowidła albo zniszczono, albo przetopiono na posągi Margot i Marty Lempart, które stoją w każdej gminie. Za zwrócenie się do obywatela rodzajnikiem nieadekwatnym do płci, z jaką się identyfikuje, grozi 10 lat więzienia, przestępstwo ścigane z urzędu. Na Pomorzu powstała sieć obozów reedukacyjnych dla trudnej młodzieży, czyli np. wygłaszającej sprzeczne z nauką poglądy, że mężczyzna nie może urodzić dziecka. I temu podobne.
Powiązany Artykuł
Laicyzacja polskiej młodzieży postępuje. Prof. Grabowska: nie tyle pełza, co przeszła w kłus
Zastanawiają się Państwo, czy zaczęłam pisać powieść fantasy, kolejną, bardziej współczesną wariację na temat świata według Orwella lub Huxleya? Może rzeczywiście taka powieść stałaby się klasyką literatury za jakieś 100 lat, a ja miałabym pośmiertnego Nobla w kieszeni. Jednak ani nie jestem pisarką, ani Literackiej Nagrody Nobla nie darzę szczególną estymą. Moja wizja świata za lat 20 to hiperbola mająca uzmysłowić nam, do czego, jako społeczeństwo, zmierzamy. Do snucia takich ponurych wizji skłoniło mnie kilka zdarzeń.
Po pierwsze, diecezja radomska przekazała informację o śmierci 69-letniego prałata ks. Adama Myszkowskiego. Kapłan ów został na początku marca brutalnie pobity, konieczna była operacja. Przez dwa tygodnie nie odzyskał przytomności, mimo starań lekarzy zmarł. Śmierć zawsze jest tragedią, niesamowitym bólem dla bliskich osoby zmarłej. A każdy akt agresji, pobicie, napaść, zasługują nie tylko na karę wymierzaną przez wymiar sprawiedliwości, ale też na społeczne potępienie. Nie znamy motywów kierujących osobą, która dotkliwie pobiła prałata Myszkowskiego. Być może wydarzenie miało podłoże niezwiązane z licznymi atakami na Kościół. Paradoksalnie taką informację byłoby mi łatwiej przyjąć. Bo choć w niczym nie zmieni to grozy, jaką dla najbliższego otoczenia jest śmierć pobitego człowieka, oznaczałoby to, że spirala nienawiści wobec Kościoła, katolików, kapłanów nie zebrała śmiertelnego żniwa, że może jesteśmy dalej, niż mi się wydaje, tej upiornej wizji z początku niniejszego felietonu. Jeśli jednak okaże się, że napaść była związana z przetaczającą się w mediach dyskusją o roli Kościoła, to znaczy, że ziszcza się czarny scenariusz, w którym prześladowania katolików nie są legendami z czasów Cesarstwa Rzymskiego, ale stają się naszą teraźniejszością, tu, teraz, w Europie XXI wieku. Diagnozę będzie można postawić, gdy poznamy dokładne informacje.
Wskazać można jednak koincydencję czasową. Prałata Myszkowskiego pobito na początku marca, a rozmaite ataki na świątynie trwają w kraju od długich tygodni. Wulgarne napisy na murach przybytków pojawiają się w całej Polsce, pod koniec lutego podpalono kościół św. Krzyża w Lublinie. Internet pełen jest treści oskarżających Kościół o cały szereg obrzydliwości, pełen kpin, określeń pogardliwych.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
"Jeśli nie zostaną usłyszani, może dojść nawet do rewolucji". Politolog o młodym pokoleniu
Drugie zdarzenie, które natchnęło mnie do snucia wizji czarnej przyszłości, to przyjęcie przez Parlament Europejski rezolucji o tym, że Unia Europejska ma się stać "strefą wolności osób LGBTIQ". Rezolucje PE nie są wiążące prawnie, stanowią raczej wyrażenie woli PE jako całości. Do dnia dzisiejszego nie wiem, do czego miałaby się odnosić owa "wolność", bo ani homoseksualistów i reszty osób kryjących się za owym - coraz dłuższym zresztą - skrótem w żadnym z krajów UE się nie zamyka do więzień, ani nie pyta nikogo o preferencje seksualne, choć niekiedy sami zainteresowani lubią krzyczeć na ulicach o swoich łóżkowych upodobaniach.
Zawsze uważałam, że wszelkie rezolucje podkreślające prawa poszczególnych grup społecznych są pozbawione sensu, ponieważ ich treść zawiera się po prostu w prawach człowieka. Nikogo nie należy bić, krzywdzić, obrażać. Nie ma więc potrzeby dodatkowo podkreślać, że nie można bić geja, bo jedyny efekt to stwarzane wrażenia, że pobicie geja jest bardziej szkodliwe społecznie niż inne pobicia. Mówiąc otwarcie, takie rezolucje traktuję jako próbę tworzenia dodatkowych przywilejów dla homoseksualistów. Zresztą powiedzmy sobie wprost – jeśli pobito by geja, którego orientacja seksualna znana jest szerokiej opinii publicznej, to zapewne media naciskałyby na policjantów, by ci szczególnie przykładali się do poszukiwania sprawcy.
Po stronie zwolenników wspomnianej rezolucji pojawiały się argumenty, że właśnie osoby LGBT mają być szczególnie narażone na ataki. Skoro więc bawimy się w rezolucje, to może Parlament Europejski w związku z incydentami, jakie dotykają Kościół i kapłanów w Polsce, przygotowałby rezolucję o "strefie wolności dla katolików" w Unii Europejskiej? O takim projekcie jednak cicho sza. Najwyraźniej wolność jest tylko dla wybranych. Jak daleko jesteśmy od ziszczenia się wizji o świecie homodominacji? Mam nadzieję, że moje impresje okażą się tylko wizjami publicysty. Inaczej się wypisuję.
REKLAMA
Magdalena Złotnicka
REKLAMA