"Prezydent mógł politycznie zyskać"
- Katedra nie była miejscem do politycznym przemówień. Prezydent przyjechał na pogrzeb, a nie występować – mówił w „Sygnałach Dnia” doradca prezydenta Jan Lityński.
2010-10-29, 09:01
Posłuchaj
Doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego komentował czwartkowe wydarzenia w katedrze łódzkiej podczas mszy pogrzebowej w intencji zabitego w ataku na biuro PiS asystenta Marka Rosiaka. Jak zarejestrowały media, prezes PiS Jarosław Kaczyński i prezydent Bronisław Komorowski nie przekazali sobie znaku pokoju.
Lityński przypomniał, że szef PiS deklarował wcześniej, że nie poda prezydentowi ręki. Zaznaczył, że trudno wymagać od głowy państwa, by narażała się na taką odmowę podczas mszy.
- Gdyby prezydent podszedł do niego, politycznie by zyskał. Ale nie pojechał tam żeby politycznie zyskiwać – mówił Lityński, który doradza prezydentowi ws. kontaktów z partiami i środowiskami politycznymi. Zaznaczył, że jeśli ze strony Jarosława Kaczyńskiego pojawi się „refleksja”, to spotka się z dobrym przyjęciem pałacu prezydenckiego.
Ocenił, że w katedrze doszło do niepotrzebnych przemówień. W kościele przemawiali Jarosław Kaczyński, europoseł Janusz Wojciechowski którego zmarły był asystentem i szef łódzkiej Solidarności Waldemar Krenc. - Był to moment, który powinien dać okazję do zadumy nad niepotrzebną ludzką śmiercią – mówił Lityński.
REKLAMA
Lityński, który był posłem m.in. I i II kadencji, ocenia, że praca w Sejmie wygląda teraz inaczej niż dawniej. - Zmieniła się praca w komisjach – tam też obowiązuje partyjna dyscyplina, kiedyś dążono do swobodnej dyskusji – zauważa i ubolewa, że kierownictwo dyktuje posłom, jak mają pracować. - Jeśli ktoś się wyłamie, staje się sensacją. Ryzykuje jednocześnie, że straci miejsce na liście do parlamentu – ocenia Lityński.
Niezainteresowani samorządem
Doradca prezydenta, były działacz opozycji, komentował też wyniki sondażu Instytutu Spraw Publicznych, który sprawdzał wiedzę Polaków na temat wyborów samorządowych. Według badania tylko 7 procent badanych wie, że wybierze 21 listopada sejmiki wojewódzkie. 5 procent myśli, że zagłosuje na posłów. - Ludzie przestają się interesować sprawami życia publicznego. A zwłaszcza samorząd powinien być blisko ludzi. – mówił Lityński. Sugeruje, że ludzie mają zakodowany negatywny obraz polityki. - Zamiast informacji, w massmediach mamy ciągle spór „kto kogo”, ludzie się odwracają - komentował. - Ale i tak zawsze jest pewna grupa ludzi, która nic nie wie – zaznaczył.
agkm
REKLAMA