Psychiatrzy zbadają znowu Ryszarda C.
Łódzka prokuratura okręgowa skierowała do sądu wniosek o obserwację sądowo-psychiatryczną Ryszarda C., który w łódzkiej siedzibie PiS zabił Marka Rosiaka i ranił Pawła Kowalskiego.
2010-11-16, 10:51
Posłuchaj
Wg śledczych, obserwacja Ryszarda C. jest konieczna, bowiem dwaj biegli psychiatrzy i psycholog, po jednorazowym badaniu, nie byli w stanie ocenić i wypowiedzieć się co do poczytalności podejrzanego w chwili zbrodni.
- Biegli wskazali na potrzebę skierowania go na obserwację sądowo-psychiatryczną. Podzielając tę argumentację, zwróciliśmy się do sądu o przeprowadzenie badań sądowo-psychiatrycznych podejrzanego połączonych z obserwacją na oddziale psychiatrycznym szpitala Zakładu Karnego nr 2 w Łodzi" - mówi rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.
Obserwacja psychiatryczna trwa zwykle do sześciu tygodni.
Prokuratura bada dowody
Prokuratura przyznaje, że ma dowody, które świadczą o tym, że Ryszard C. przed zabójstwem mógł być dwukrotnie w łódzkiej siedzibie PiS. Wg śledczych wskazują na to zeznania ranionego nożem asystenta posła Jarosława Jagiełły, Pawła Kowalskiego, a także jego wpisy w kalendarzu. Miał on zapisać - zniekształcone nazwisko C. a także jego numer telefonu komórkowego.
- Co prawda zapis nazwiska różni się nieco od nazwiska Ryszarda C., ale podany tam numer telefonu komórkowego to numer, którym posługiwał się C. Był on raz, a być może dwa razy widziany w siedzibie PiS. Miało to miejsce w tygodniu poprzedzającym zbrodnie, a być może także dzień przez zabójstwem - powiedział Kopania.
Prokuratura otrzymała też wyniki badania przez biegłego grafologa kartki z odręcznymi notatkami, zatytułowanej "oświadczenie" a znalezionej przy Ryszardzie C. Notatki zawierały nazwiska polityków. - Z ekspertyzy tej wynika, że wszystkie te zapiski zostały sporządzone własnoręcznie przez podejrzanego - powiedział Kopania. Śledczy nie ujawniają wymienionych w oświadczeniu nazwisk polityków ani ich liczby.
Po zabójstwie ochronę BOR zaproponowano kilkunastu politykom. Wiadomo, że przyjęli ją m.in. europosłowie PiS Jacek Kurski i Zbigniew Ziobro, wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO), b. premier Leszek Miller i szef SLD Grzegorz Napieralski.
Prokuratura otrzymała także ekspertyzy telefonu komórkowego C. oraz laptopa znalezionego w wynajmowanym przez niego aucie. Nie ujawnia jednak ich treści. Kilkanaście dni temu "Gazeta Wyborcza" - powołując się na jednego z oficerów policji - podała, że z informacji zawartych w laptopie mężczyzny wynika, że od miesięcy szykował się on do zamachu.
Wg gazety, Ryszard C. zbierał dane o politykach czterech głównych partii. Interesowały go spotkania wyborcze Grzegorza Napieralskiego, Bronisława Komorowskiego i wiec Jarosława Kaczyńskiego na pl. Teatralnym w Warszawie. Jak napisał dziennik, mężczyzna interesował się bliżej 20 politykami należącymi do wszystkich ugrupowań parlamentarnych. Przez internet szukał także broni i technik budowy bomb.
Łódzka prokuratura wciąż bada, co Ryszard C. robił pomiędzy połową lipca, gdy wymeldował się z Częstochowy, a przyjazdem do Łodzi, gdzie zameldował się w hotelu 13 października. Śledczy ustalają m.in., czy był w innych biurach poselskich; nie chcą na razie ujawniać informacji w tej sprawie. Sprawdzają też, na czym polegały i jak przebiegały przygotowania sprawcy do popełnienia przestępstw i czy współpracował on z innymi osobami.
Atak na biuro PiS
62-letni Ryszard C. wtargnął do łódzkiej siedziby PiS 19 października. Zaatakował znajdujące się tam osoby. Zastrzelił Marka Rosiaka, męża b. wiceprezydent Łodzi, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego.
Później - jak ustalili śledczy - strzelił do 39-letniego asystenta posła Jagiełły - Pawła Kowalskiego, gdy chybił, zaatakował go paralizatorem i ranił nożem. Świadkowie tragedii twierdzą, że krzyczał, iż chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców".
Po zatrzymaniu Ryszard C. usłyszał zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa z użyciem broni palnej. Zdaniem śledczych motywem ataku była przynależność partyjna obu ofiar.
Podejrzany przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Został aresztowany na trzy miesiące. Za te zbrodnie grozi mu dożywocie.
W ubiegłym tygodniu w areszcie śledczym prokurator przedstawił mu dodatkowy zarzut posiadania broni palnej oraz amunicji bez wymaganego zezwolenia. Za to grozi mu do ośmiu lat więzienia.
kk
REKLAMA