Kolejny wybuch w kopalni Pniówek. Trzech ratowników ciężko rannych
W kopalni Pniówek w Pawłowicach doszło do kolejnego, trzeciego, wybuchu metanu. Ranni zostali ratownicy prowadzący pod ziemią akcję ratunkową. - Wszyscy są wydolni krążeniowo i oddechowo, mało jest ran oparzeniowych - poinformował dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach Łukasz Pach.
2022-04-22, 02:46
- Wszyscy są na chwilę obecną wydolni krążeniowo i oddechowo, mało jest ran oparzeniowych, w związku z czym trafili do najbliższej izby przyjęć, a nie do Siemianowic na centrum oparzeń - mówił Łukasz Pach.
Poinformował również, że wszyscy poszkodowani ratownicy zostali przetransportowani na powierzchnię. - Wszystkie osoby zostały wytransportowane na powierzchnię, przeszły przez punkt medyczny i wszystkie są zabezpieczone. Jest 10 osób, które trafiły do szpitali. Wszystkie są przytomne - podkreślał dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach.
Posłuchaj
Wybuchy w trakcie akcji ratunkowej
Jastrzębska Spółka Węglowa, do której należy zakład potwierdziła, że w czwartek wieczorem w kopalni Pniówek nastąpiły kolejne wybuchy. Do zdarzenia doszło podczas pracy ratowników górniczych przy wydłużaniu lutniociągu - czyli przewodu doprowadzającego powietrze - w chodniku N-12 w rejonie ściany N-6. Przewietrzenie tego miejsca miało umożliwić dotarcie do siedmiu wciąż poszukiwanych po środowych wybuchach osób.
REKLAMA
- Mieliśmy zastęp, który wydłużył lutnię do długości 100 m, zbadał parametry atmosfery, jaka tam jest, widoczność - była dobra - i później, po wydłużeniu lutniociągu o 10 m parametry zaczęły się drastycznie zmieniać, więc ratownicy dostali rozkaz, żeby wycofać się do bazy. W trakcie wycofywania się do bazy nastąpił wybuch. Później te 2 zastępy przybyły na bazę ratowniczą, tam zbadał ich lekarz i wysłał na powierzchnię - relacjonował w piątek po północy kierownik akcji ratowniczej Arkadiusz Frymarkiewicz.
Cztery wybuchy pod ziemią
Jak poinformował, w czwartek wieczorem 1000 m pod ziemią doszło w sumie do czterech wybuchów, przy czym o pierwszym meldowali wycofujący się ratownicy, natomiast trzy kolejne potwierdziły wskazania urządzeń. - Już nikt nie mógł tego potwierdzić, bo nikogo tam nie było - dodał kierownik akcji.
Jego zdaniem warunki panujące w rejonie ściany N-6 w czwartek wieczorem pozwalały na posłanie tam ludzi. - Jak by było tam niebezpiecznie, to byśmy tam w ogóle ratowników nie wysłali i by tam nie wchodzili. W chwili, kiedy tam ratownicy byli - oni meldują, my mamy wskazania naszych urządzeń i ratownicy też mają urządzenia na sobie - po prostu było bezpiecznie. Kiedy jednak dokłada się lutnię i następuje mieszanie tej mieszaniny, to sytuacja może być z chwili na chwilę różna - powiedział Frymarkiewicz.
- Katastrofa w kopalni Pniówek. Wójt Pawłowic ogłosił żałobę
- "Męstwo i bohaterstwo ratowników jest ogromne". Prezydent o akcji w kopalni Pniówek
W związku z czwartkowymi wybuchami kierownik akcji podjął jednak decyzję o wstrzymaniu wszelkich działań do czasu ustabilizowania się atmosfery w rejonie ściany N-6. JSW zasygnalizowała, że w piątek o godzinie 6.30 w kopalni Pniówek odbędzie się posiedzenie zespołu w sztabie akcji poszerzonego o specjalistów, podczas którego zostanie podjęta decyzja o dalszych krokach akcji ratowniczej.
Katastrofa w kopalni Pniówek
20 osób jest w szpitalach. Dziesięciu z nich leczonych jest w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich - są w stanie ciężkim, cześć w stanie zagrożenia życia. Pięciu pacjentów przebywa na oddziale intensywnej terapii, a pięciu jest na oddziale chirurgii ogólnej.
ms/kp
REKLAMA
REKLAMA