Tunezja: ludzie znów na ulicach. "Żądamy nowej republiki"

2011-01-19, 02:40

Tunezja: ludzie znów na ulicach. "Żądamy nowej republiki"
Protesty w Tunisie. Foto: (fot. EPA)

Mimo złagodzenia rygorów stanu wyjątkowego, w Tunezji wciąż niepokojnie. Setki mieszkańców Tunisu wyszły ponownie na ulice, domagając się ustąpienia rządu.

Tymczasem z gabinetu, który po niewielkiej rekonstrukcji nazwano "rządem jedności narodowej", wycofało się we wtorek czterech świeżo powołanych ministrów reprezentujących opozycję. Zaniepokojony sytuacją minister spraw zgranicznych Kamel Mordżani opuścił Egipt, gdzie miał wziąć udział w arabskim szczycie gospodarczym i wraca do kraju. - Prezydent Ben Ali uciekł do Arabii Saudyjskiej, rząd powinien zrobić do samo!, Żądamy nowego parlamentu, nowej konstytucji, nowej republiki! - krzyczeli demostranci w Tunisie. Domagają się wycofania z rządu przedstawicieli rządzącej partii Zgromadzenie Demokratyczno-Konstytucyjne, czyli praktycznie większości ministrów, w tym premiera.

Nowe wybory

Fromalnie zarówno premier Moahammed Gannuszi, jak i pełniący obowiązki prezydenta przewodniczący parlamentu Fuad Mebaza wystapili wczoraj z partii, jednak są nadal postrzegani jako jej zwolennicy. A jest ona uważana za symbol reżimu odsuniętego od władzy prezydenta Zin Al-Abidina Ben Alego. Zgodnie z pierwotnymi planami, inauguracyjne posiedzenie rządu miało się odbyć w czwartek, jednak pojawiły się informacje, że ten termin nie zostanie dotrzymany.

Wybory parlamentarne i prezydenckie mają się odbyć w Tunezji w ciągu sześciu miesięcy. Po kilkutygodniowych zamieszkach i ucieczce wieloletniego prezydenta Ben Alego do Arabii Saudyjskiej, w Tunezji ogłoszono stan wyjątkowy. Mimo pozornego uspokojenia sytuacji politycznej, w Tunisie i kilku innych miastach wciąż dochodzi do niepokojów.

Gigantyczne straty

W zamieszkach zginęło dotąd co najmniej 78 osób. Spowodowały one straty w wysokości ponad dwóch miliardów dolarów. Chodzi nie tylko o zniszczenia, ale także o utratę zysków z działalności gospodarczej i turystyki. Tunezyjczycy protestują przeciwko bezrobociu, wysokim cenom i korupcji. Tunezyjska prokuratura rozpoczęła śledztwo w sprawie majątku byłego prezydenta Ben Alego i jego nalbliższych - zarówno w kraju, jak i za granicą. Będą sprawdzane konta i skarbce należące do Ben Alego, jego żony, szwagra, zięcia i innnych członków rodziny. Prokuratorzy chcą się tez przyjrzeć się dokonywanym przez nich operacjom finansowym.

Kilka dni temu francuski dziennik "Le Monde" podał, że rodzina byłego prezydenta Tunezji uciekając z kraju wywiozła ze sobą ogromne bogactwa. Według francuskiego wywiadu, w samolocie, którym uciekała rodzina prezydencka, znajdowało się półtorej tony złota. Tuż przed odlotem z Tunisu żona prezydenta Leila Trabelsi miała udać się do Banku Tunezji i zabrać z jego skarbca sztaby złota wartości 45 milionów euro. Rząd Szwajcarii ogłosił, że zamraża wszelkie aktywa należące do Zin Al-Abidina Ben Alego, a przechbowawane w bankach tego kraju.

IAR/to

Polecane

Wróć do strony głównej