Przeciw Mubarakowi demonstruje kilkadziesiąt tysięcy Egipcjan
W "Piątek Odjeścia" tłumy gromadzą się między innymi na ulicach Kairu i Aleksandrii.
2011-02-04, 18:18
Posłuchaj
Wielotysięczny tłum demonstruje na kairskim placu Tahrir w Kairze pod hasłem "Dzień odejścia". Wciąż przybywają nowi uczestnicy. Wszyscy domagają się ustąpienia prezydenta Hosniego Mubaraka. Wykrzykują antyprezydenckie hasła, powiewają egipskimi flagami.
Tłumy są także w Aleksandrii: manifestanci zebrani w Aleksandrii przed meczetem Qaed Ibrahim w centrum miasta - w większości zwolennicy głównej siły opozycyjnej Egiptu, Bractwa Muzułmańskiego - skandują "Precz z Mubarakiem, precz z reżimem".
Są też obecni członkowie ruchów opozycyjnych Kefaya, 6 kwietnia oraz zwolennicy laureata pokojowej Nagrody Nobla Mohameda ElBaradeia.
Według przedstawiciela Bractwa Muzułmańskiego Sobhi Saleha, w dzielnicy Raml zgromadziło się 25 tys. demonstrantów, którzy - wraz z grupami z innych dzielnic - jeszcze po południu stworzą jeden pochód.Opozycja wzywa do mobilizacji generalnej po popołudniowej modlitwie i liczy, że w "Piątku odejścia" weźmie w sumie udział około miliona osób w całym kraju.
REKLAMA
"Wszystko zależy od armii"
Zdaniem Grzegorza Dziemidowicza - byłego ambasadora RP w Egipcie, a obecnie wykładowcy Collegium Civitas, decydująca w tej sytuacji będzie postawa armii. -
Mubarak w wywiadzie dla ABC News oświadczył, że mógłby odejść, ale obawia się chaosu, który nastąpi w całym kraju. To na pewno jest argument dla jego zwolenników i zrobią wszystko, żeby ten chaos jeszcze powiększać. Sytuacja się zatem komplikuje i decydująca tu będzie postawa armii, która naciskana jest przez egipskich sojuszników zwłaszcza Waszyngton, by działała szybko i doprowadziła do natychmiastowych zmian - powiedział IAR Dziemidowicz.
Były ambasador RP w Egipcie dodaje, że decyzje powinny zapaść bardzo szybko, żeby Egipt powoli zaczął wychodzić z zapaści, w jakiej się znalazł. - Egipt już - jak się oblicza - stracił ponad miliard dolarów w związku ze zniszczeniem sezonu turystycznego, więc ta sytuacja musi być bardzo szybko rozwiązana, inaczej to zamieszanie i to cierpienie społeczne będzie się powiększało - tłumaczy Dziemidowicz.
Administracja Baracka Obamy naciska na szybkie odejście Mubaraka. Według amerykańskich mediów, Biały Dom prowadzi rozmowy na ten temat z przedstawicielami władz w Kairze oraz z egipskim wojskiem. Przemianami mieliby kierować obecny wiceprezydent Egiptu Omar Sulejman, szef sił zbrojnych generał Sami Enan oraz minister obrony Mohamed Tantali. Tymczasowy rząd Egiptu miałby zaprosić przedstawicieli Bractwa Muzułmańskiego i innych organizacji opozycyjnych do pracy nad nowym systemem wyborczym. Według agencji Assiociated Press, plan szybkiego odsunięcia od władzy prezydenta Mubaraka i stworzenia rządu tymczasowego jest jednym z kilku wariantów, o jakich administracja Baracka Obamy rozmawia z przedstawicielami władz w Kairze.
REKLAMA
Piątek jest 11. dniem protestów antyrządowych w Egipcie, w których według ONZ zginęło co najmniej 300 osób, a tysiące odniosły obrażenia.
agkm
REKLAMA