"Rz": nazwiska tajnych współpracowników SB w "Tygodniku Powszechnym"

2011-02-12, 08:00

"Rz": nazwiska tajnych współpracowników SB w "Tygodniku Powszechnym"
Tygodnik Powszechny. Foto: fot. PAP

Autor książki o inwigilacji "Tygodnika Powszechnego" po raz pierwszy ujawnia najważniejsze nazwiska tajnych współpracowników SB w "Tygodniku"

Halina Bortnowska, Stefan Wilkanowicz, Marek Skwarnicki i nieżyjący dziś Mieczysław Pszon - wszyscy z nich w jakiś sposób współpracowali ze Służbą Bezpieczeństwa. Wilkanowicz, Skwarnicki i Pszon byli zarejestrowani jako TW, a Bortnowska jako kontakt operacyjny - mówi Roman Graczyk autor książki "Cena przetrwania. SB wobec Tygodnika Powszechnego".

Graczyk udzielił wywiadu Robertowi Mazurkowi w dodatku Plus Minus dziennika "Rzeczpospolita"

Stopień uwikłania we współpracę z SB był różny, ale - jak podkreśla Graczyk - nie można udawać, że go nie było.

Wydawnictwo "Znak", które jest związane ze środowiskiem "Tygodnika" odmówiło wydania książki. Prezes „Znaku” Henryk Woźniakowski w rozmowie z "Rz" tłumaczył, że książka jest "w jakimś sensie" niesprawiedliwa wobec środowiska "TP".

Roman Graczyk twierdzi z kolei, iż powodem, dla którego wydawnictwo na publikację książki się nie zdecydowało jest fakt, iż z jej łamów wyłania się większe uwikłanie środowiska "Tygodnika" w system komunistyczny, zwłaszcza w pierwszych latach jego pracy, niż wiele osób dotąd sądziło.

Jak mówi Graczyk, niektórzy redaktorzy "Tygodnika" robili wszystko, aby książka w ogóle się nie pojawiła. Chodzi m.innymi o Krzysztofa Kozłowskiego i ludzi z nim zaprzyjaźnionych. Według nich to co zostało w archiwach jest na tyle fragmentaryczne, że nie pozwala wysnuwać żadnych wniosków. 

Zdaniem Graczyka -zachowanie obecnej redakcji "Tygodnika Powszechnego" również pokazuje, że to środowisko, mimo zmiany pokoleniowej, wciąż nie jest gotowe na rozliczenie się z własną, trudną przeszłością.

- Chłopcy wymiękli. To oni, kiedy ja nie bardzo miałem na to ochotę, bardzo zabiegali, bym tę książkę napisał. Chcieli ja nawet wydać pod auspicjami Fundacji "Tygodnika Powszechnego" - mówi autor książki.

- Już wtedy, w 2006 r. padło, i to z ust jednego z nich, nazwisko Marka Skwarnickiego, więc wiedzieli, że w książce pojawią się nazwiska z elity środowiska "Tygodnika Powszechnego", a mimo to, a może właśnie dlatego namawiali mnie do pracy nad książką mówi Graczyk i dodaje : - Teraz nie chcą w żaden sposób jej promować, nie chcą brać udziału w dyskusjach nad nią, a jesli już robią to w sposób zdumiewający.

Graczyk podkreśla, że legendę "Tygodnika Powszechnego budowano pieczołowicie przez kilkadziesiąt lat, a życie w jej cieniu było bardzo wygodne.

-Ci, którzy "Tygodnik" stworzyli, dorobili się więc pozycji świętych za życia, a książka pokazująca nie tylko blaski, ale i cienie "Tygodnika" jest dla nich strzałem w plecy - mówi autor książki o "Tygodniku Powszechnym".

żr. wpolityce.pl, rp.pl./mch

Polecane

Wróć do strony głównej