Oblężenie w Abidżanie: francuskie wojska uratowały ambasadora
Francuscy komandosi uwolnili japońskiego ambasadora i innych dyplomatów po tym, jak jego rezydencja w stolicy Wybrzeża Kości Słoniowej została zaatakowana przez siły Laurenta Gbagbo, uzurpującego sobie prawo do władzy nad krajem.
2011-04-07, 03:00
Posłuchaj
Walki w stołecznym Abidżanie trwają od kilku dni. Wojska zwycięzcy wyborów prezydenckich Alassana Ouattary oblegają pałac prezydencki i kilka budynków wokół niego, w których schroniły się siły Laurenta Gbagbo. Ouattary jest uznanym przez społeczność międzynarodową zwycięzcą wyborów, jednak Gbagbo nie oddał - i jak zapowiedział niedawno - nie zamierza oddać władzy.
Niewiele brakowało, a wśród ofiar trwającego kilka tygodni konfliktu znaleźliby się też pracownicy japońskiej ambasady w Wybrzeżu Kości Słoniowej. Rezydencja ambasadora, położona niedaleko pałacu prezydenckiego, została zaatakowana przez uzbrojonych zwolenników Gbagbo. Dyplomaci zdołali się schronić w tzw. "bezpiecznym pokoju", przygotowanym na wypadek ataku pomieszczeniu o wzmocnionych drzwiach i ścianach, z zapasem pożywienia, wody i własnym generatorem prądu. Na ratunek przybyli im francuscy komandosi, którzy przepuścili szturm z helikopterów po tym, jak Paryż otrzymał prośbę o pomoc od rządu Japonii.
Rzecznik ONZ oświadczył, że pomimo walk dalej prowadzone są negocjacje z byłym prezydentem.
REKLAMA
Konflikt odbija się przedewszystkim na cywilach, którzy uciekają z rejonu walk porzucając swoje domy. - Będziemy potrzebować więcej pieniędzy i ludzi. To się nie skończy szybko - mówi o potrzebach humanitarnych koordynatorka pomocy z ramienia ONZ Valerie Amos.
W związku z walkami w stolicy szczególnie trudna jest sytuacja czterech milionów jej cywilnych mieszkańców. Są odcięci od elektryczności, brakuje im żywności i wody.
BBC, AFP, IAR, sg
REKLAMA