Rodzinna wioska w żałobie po śmierci Andrzeja Leppera
Zielono wita przyjezdnych przepasaną kirem tablicą.
2011-08-07, 12:55
W tej pomorskiej wsi, zwanej kolebką Samoobrony, mieszkał Andrzej Lepper. Był dobrym sąsiadem, dobrym rolnikiem - wspominają sąsiedzi. Są wstrzemięźliwi; ani o rodzinie, ani o samej śmierci nie chcą mówić.
Niedowierzanie - tak opisuje reakcję mieszkańców wsi na wieść o samobójczej śmierci Andrzeja Leppera, ich sąsiada - sołtys Zielnowo Justyna Osses. - Dla nas tutaj to tragedia. W niedzielę msza w Krupach i modlitwa w jego intencji. Wieś była z niego dumna, był lubiany - dodaje.
Andrzej Lepper nie żyje - zobacz serwis specjalny>>>
Zapewnia, że rodzina polityka ma wsparcie w mieszkańcach Zielnowa i dobrze o tym wie. Jedyne, czego oczekują, to spokoju w przeżywaniu tragedii.
Pytana, czy przedstawiciele władz lokalnych lub krajowych kontaktowali się z nią po śmierci Andrzeja Leppera w sprawie ewentualnej pomocy rodzinie, wspomina tylko o jednym telefonie z Darłowa.
Nie informuje, czy zapadły już decyzje co do pochówku. Rodzina sobie tego nie życzy - wyjaśnia.
Kolebka Samoobrony
Zielnowo to niewielka wieś, przed wojną niemiecka, po wojnie - pegeerowska. Około 20 domów, 77 mieszkańców. Zdarza się tu zabudowa szachulcowa. Jak wszędzie, niektóre domy zadbane, inne nie. Jeden czy dwa wyglądają na opuszczone. Na podwórkach samochody, stoją nadmuchiwane baseny, w których kąpią się dzieci. Stodoły często murowane. W środku wsi mała świetlica, w blaszaku, w którym niegdyś był sklepik. Dookoła pola, nieużytki. Kawałek od wsi - ściana lasu.
- Podupadłe 23-hektarowe gospodarstwo rolne w Zielnowie Lepper przejął w 1980 roku, potem stopniowo je powiększał. Chciał nam pomóc i starał się o lepsze drogi, ale nie wyszło - mówi sołtys wsi Justyna Osses.
Posesja Lepperów to rozległy teren. Przy bramie ostrzeżenie: Uwaga groźny pies! Do zabudowań prowadzi zadbana, obsadzona roślinami alejka. Na podwórku sprzęt rolniczy. W obejściu konie. W gospodarstwie hodowano bydło, bizony, strusie, owce.
To już nie to samo gospodarstwo co dawniej - mówią mieszkańcy. Ciężko doglądać, gdy jest się daleko i ma się na głowie inne problemy - tłumaczą.
sm
REKLAMA