GIODO: politycy nie chronią naszych danych w trakcie wyborów
Kandydaci nie zdają sobie sprawy z przepisów o ochronie danych osobowych i często je łamią. My widzimy tylko wierzchołek góry lodowej - mówił o wyborach gość "Salonu Politycznego" Trójki Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych.
2011-08-19, 09:33
Posłuchaj
Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
- Odczuwamy brak wiedzy – mówiąc najdelikatniej – ze strony osób, które przystępują do różnego rodzaju działań wyborczych na temat tego w jaki sposób prowadząc działalność polityczną jednocześnie chronić prawa osób do których się kierujemy ze swoją kampanią - mówił gość Trójki doktor Wojciech Wiewiórowski. Z jego doświadczenia wynika, że uczestnicy wyborów nie zdają sobie sprawy z tego, że obowiązuje ich, obok kodeksu wyborczego i ordynacji, także ustawa o ochronie danych osobowych. Dlatego dochodzi do przypadków niewłaściwego użycia danych.
Wiewiórowski przytoczył m.in. przypadek użycia w ubiegłorocznej kampanii samorządowej listy adresowej rodziców uczniów przez nauczycielkę kandydującą do rady miasta. - To wynika zazwyczaj z niefrasobliwości, niewiedzy. Kandydatom się nie opłaca ryzykować opinii, jaka wytwarza się wokół ich kampanii, kiedy złamią przepisy o ochronie tych, o których głosy się ubiegają - mówił w radiowej Trójce.
Doktor Wiewiórowski zdradził, że Inspektorat przygotował specjalny poradnik wyborczy dla tych wszystkich, którzy ubiegać się będą w nadchodzących wyborach o miejsce w Senacie i Sejmie. Czemu kandydaci powinni się nim zainteresować? - Ustawa o ochronie danych osobowych zawiera również przepisy karne. Osoba, która administruje zbiorem danych i nie zgłasza go do zarejestrowania, albo nie poddaje go odpowiedniemu zabezpieczeniu, podlega odpowiedzialności karnej. Nawet karze pozbawienia wolności, w przypadkach ekstremalnych nawet do lat dwóch - tłumaczył Generalny Inspektor.
REKLAMA
Gość radia mówił głównie o problemie niewiedzy wśród kandydatów. - Z pewnością za słabo krzyczę o tym i za słabo ostrzegam, dlatego m.in. jestem dziś w Programie Trzecim - powiedział. W jego opinii GIODO widzi tylko "wierzchołek góry lodowej", czyli jedynie to, co jest mu zgłaszane. W ubiegłorocznej kampanii przypadków naruszenia ustawy było 20 i - jak powiedział Wiewiórowski - to nie jest dużo w skali ogólnokrajowej.
Co zaś zrobić, kiedy wydaje nam się, że kandydat zdobył, lub używa naszych danych niewłaściwie? - Jeśli mamy wątpliwości skąd dany polityk ma nasze dane, tj. imię i nazwisko, adres, czy numer telefonu, należy polityka o to zapytać i każdy ma do tego prawo. Każdy może się też zgłosić do inspektora ochrony danych osobowych w dowolnej formie - radził GIODO.
sg
REKLAMA