Anarchiści: to wojna. Jeszcze się nie skończyła

2011-10-17, 13:40

Anarchiści: to wojna. Jeszcze się nie skończyła

- Przygotowywaliśmy się do tego od roku – relacjonuje uczestnik starć w Rzymie. Chuligani mają plan, są dobrze zorganizowani i zdeterminowani.

Posłuchaj

Relacja Marka Lehnerta z Rzymu: nie milkną komentarze po sobotnich zamieszkach. Opozycja twierdzi, że władze nie zapobiegły temu, aby kilkuset anarchistów przejęło kontrolę nad pokojowo nastawionym pochodem
+
Dodaj do playlisty

- Mówię jako ktoś, kto jest na wojnie - oświadczył dla dziennika „La Repubblica” uczestnik starć dodając: - Ona się nie skończyła.

Włoski dziennik publikuje we wtorek relację 30-letniego, pochodzącego z Apulii na południu Włoch, uczestnika gwałtownych sobotnich starć w Rzymie.  Jak relacjonuje, wraz z całą grupą przygotowywał się do nich między innymi w Grecji.

Na łamach dziennika, chuligan przyznaje, że manifestanci byli w weekend bardzo dobrze zorganizowani i nie zamierzali ukrywać, co chcą zrobić na ulicach Rzymu.  - Wszyscy wiedzieli, co chcemy zrobić. I wiedzieli, że to potrafimy, bo przygotowywaliśmy się od roku – powiedział.

- Zrobiliśmy master w Grecji. Przez rok, raz w miesiącu płynęliśmy tam promem z Brindisi – ujawnił chuligan i przyznał, że  to od „towarzyszy z Aten” nauczyli się dobrej organizacji.

- Przed rokiem chcieliśmy tylko wszystko rozwalać. Teraz wiemy, jak to się robi. W Rzymie wygraliśmy, bo mieliśmy plan, byliśmy zorganizowani - wyjaśnił sprawca zamieszek.

Pytany o szczegóły tych przygotowań, wytłumaczył: -Byliśmy podzieleni na dwie falangi. Pierwszych pięciuset uzbroiło się na początku manifestacji i miało za zadanie zniszczenie via Cavour. Kolejnych 300 ludzi ochraniało pochód z tyłu, by nie dopuścić do tego, by zostali odizolowani.

 Według słów jednego z „oburzonych”, otrzymali oni rozkaz, by na początku manifestacji nie wyjmować kasków, masek przeciwgazowych, koktajli Mołotowa czy kijów.

- Nie chcieliśmy, żeby gliny odkryły, ilu nas jest i chcieliśmy przekonać ich, że zadowoliły nas zniszczenia na via Cavour - dodał. - Nabrali się - podkreślił chuligan odnosząc się do tego, że najgwałtowniejsze starcia z policją wybuchły dopiero później, na Lateranie, gdy do walk ulicznych włączyło się także 300 ludzi zamykających pochód.

Anarchista ujawnił szczegóły organizacji jego grupy mówiąc: - Jesteśmy podzieleni na 12- i 15-osobowe baterie, a każda bateria podzielona jest na trzy grupy specjalistów.  

Ujawnił również, że na placu przed bazyliką świętego Jana na Lateranie jego grupa w przeddzień demonstracji zostawiła samochód dostawczy, w którym - jak stwierdził - "ukryła broń, by zwyciężyć". Poza tym według jego relacji zapas pali i kamieni schowali na pobliskim terenie budowy linii metra.

W starciach,  w jakie przekształciła się demonstracja tzw. Oburzonych, rannych zostało 135 osób, w tym ponad stu policjantów i karabinierów.

PAP, wit



Polecane

Wróć do strony głównej