FARC zapowiada dalszą walkę pomimo śmierci przywódcy
Rebelianci z lewackich Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) zapowiedzieli kontynuowanie walki, mimo śmierci ich przywódcy Alfonsa Cano, który został zabity przez wojska rządowe.
2011-11-06, 15:02
W oświadczeniu opublikowanym na ich stronie internetowej, rebelianci  odrzucili też apel prezydenta kraju Juana Manuela Santosa o złożenie  broni i rozpoczęcie dialogu z władzami. 
>>> Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH <<<
 Santos w swoim apelu stwierdził, że dalsza walka jest bezcelowa bowiem  rebelianci "militarnie są coraz słabsi a politycznie zwyciężeni ponieważ  95 procent ludności jest do nich wrogo nastawiona". 
 
Według komunikatu władz, Cano został zabity w zachodniej części departamentu Cauca, w południowo-zachodniej Kolumbii.  Santos osobiście pogratulował żołnierzom i oficerom, którzy brali udział w operacji "Odyseja" zakończonej zabiciem Cano. 
FARC bez liderów
 
63-letni Cano, który naprawdę nazywał się Guillermo Leon  Saenz Vargas,  był uważany za głównego ideologia FARC. Był następcą Manuela Marulandy,  historycznego założyciela FARC, który zmarł w 2008 roku na zawał serca. 
 Marksistowska partyzantka FARC została wpisana na listę organizacji  terrorystycznych w USA i Europie. Została założona w 1964 roku. Obecnie  jej liczebność szacuje się na ok. 8 tys. ludzi, w porównaniu z 17 tys.  za najlepszych dla organizacji lat.
sm