Deregulacja zawodów to "bunt wykształciuchów"?
Około 20 samorządów zawodów zaufania podpisało w poniedziałek apel do rządu i parlamentu, sprzeciwiając się ewentualności wykreślenia z konstytucji artykułu o tworzeniu tych samorządów.
2012-04-02, 16:19
Posłuchaj
Chodzi o zgłoszony przez polityków PiS postulat usunięcia z konstytucji art. 17, mówiącego o tym, że "w drodze ustawy można tworzyć samorządy zawodowe, reprezentujące osoby wykonujące zawody zaufania publicznego i sprawujące pieczę nad należytym wykonywaniem tych zawodów w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony". Politycy tej partii zapowiedzieli to po spotkaniu z ministrem sprawiedliwości Jarosławem Gowinem. Ich zdaniem tylko wtedy będzie można spowodować rzeczywistą deregulację zawodów.
"Bunt wykształciuchów" i "dyktatura ciemniaków"
 Według autorów apelu inicjatywa ta "spotkała się z ciepłym przyjęciem  przez niektórych przedstawicieli rządu i część parlamentarzystów". Jak  przypominał prezes NRA mec. Andrzej Zwara, po tym jak PiS ogłosił  propozycję wykreślenia art. 17 konstytucji, ze strony rządu nie padło  oświadczenie, że nie ma powodu zmieniać tego przepisu. 
 - Tak się składa, że dziś przypada 15. rocznica uchwalenia naszej  konstytucji i dziś mamy ten "bunt wykształciuchów" - mówił Zwara. Jak  podkreślił, przed 15 laty uznano, że nie ma społeczeństwa obywatelskiego  bez samorządów zaufania publicznego, bo to istotny element  decentralizacji państwa. - Samorządy zawodowe to nie grupy interesu, lecz  wyraz rezygnacji państwa z rządzenia całym społeczeństwem. A dziś  politycy mówią: trzeba wrócić do starego i zlikwidować art. 17. Skoro  wierzymy w społeczeństwo obywatelskie, to chrońmy konstytucję i nie  pozwalajmy na jej zmianę - to przecież akt prawny na wiele lat. Nie  pozwólmy powrócić dyktaturze ciemniaków - apelował. Mec. Zwara podkreślił, że nie chodzi o obronę przywilejów, ale nie zwalniajmy profesji zaufania publicznego z obowiązków.
Zbyt wiele jest regulowanych zawodów
I prezes Sądu Najwyższego Stanisław Dąbrowski uważa, że liczba zawodów regulowanych prawdopodobnie  jest zbyt duża. - Pomijając otoczkę propagandową minister Gowin trafnie  zwrócił uwagę, że nie wszystkie zawody muszą być regulowane, z całym  szacunkiem dla np. przewodników turystycznych. Ale zawody zaufania  publicznego to co innego - one wymagają nie tylko wybitnego  profesjonalizmu, ale też wysokich wymogów etycznych i moralnych. Nie  można powiedzieć, że wszystko pozostawimy rynkowi - dodał. W jego  opinii dopuszczenie do zawodów zaufania publicznego ludzi, którzy nie  spełniają tych wymogów, to "wprowadzanie lisa do kurnika i może  spowodować chaos społeczny i zburzenie zaufania do tych zawodów". 
 Dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z UW, podkreślał, że zmiana  konstytucji to ostateczność, gdy zamierzonego celu nie można inaczej  osiągnąć. Jego zdaniem, gdyby nawet uchylono art. 17 konstytucji, a w  ślad za tym ustawowo zlikwidowano by adwokaturę, to taka likwidacja  również naruszałaby konstytucję. "Trzeba byłoby też zmienić inne  artykuły konstytucji i jej preambułę, a przez to - zmienić tożsamość  państwa" - powiedział. Zaznaczył przy tym, że nigdzie nie udowodniono,  by likwidacja art. 17 doprowadziła do spadku bezrobocia - jak mówią  autorzy projektu.
Zdaniem byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego Jerzego Stępnia próba likwidacji art. 17 to w istocie zamach na decentralizację państwa. "Ale że to słowo kojarzy się pozytywnie, to wymyślono słowo-wytrych: deregulacja" - powiedział.
Czy konstytucja potrzebuje zmian?
 Tak samo uważa prezes Naczelnej Izby Lekarskiej Konstanty Radziwiłł. - Jeśli zmieniać konstytucję, to należy ją raczej dopełnić - jeśli  samorząd zawodowy jest formą sprawowania imperium państwa, to on  powinien podejmować decyzje wiążące członków samorządu do końca - tak  jak samorząd terytorialny wydaje akty prawa miejscowego" - mówił.  Radziwiłł przypomniał, że Węgry kilka lat temu zlikwidowały obowiązek  przynależności lekarzy do samorządu zawodowego, a przed rokiem ten  obowiązek przywróciły, bo samorząd okazał się rozwiązaniem potrzebnym -  także dla pacjentów. 
 Treść apelu popiera, ale nie podpisuje się pod nim, Krajowa Rada Radców  Prawnych. Jak mówił w poniedziałek wiceszef KRRP Dariusz Sałajewski,  radcy mają wątpliwość, czy samo wyrażanie sprzeciwu wobec polityków  będzie skuteczne. "Uważamy, że kierowanie apelu do rządu jest  przedwczesne - bo z rządu nie wychodzą propozycje zmian konstytucji -  dlatego powstrzymujemy się przed podpisaniem apelu. Lepiej apelować do  mediów i opinii publicznej, aby odkłamać wizerunek samorządów  zawodowych, który od lat przedstawiany jest w sposób absolutnie  nierzeczywisty" - powiedział.
gs