Rotfeld: oświadczenie Białego Domu nie zamyka sprawy

- Wystąpienie premiera Donalda Tuska i list prezydenta Bronisława Komorowskiego będą wymagały reakcji - powiedział b. szef MSZ Adam Daniel Rotfeld, który odbierał Prezydencki Medal Wolności dla Jana Karskiego.

2012-05-31, 06:10

Rotfeld: oświadczenie Białego Domu nie zamyka sprawy
Barack Obama i Adam Daniel Rotfeld. Foto: PAP/EPA/JIM LO SCALZO

Zdaniem byłego szefa MSZ sprawy nie zamyka dotychczasowa reakcja Białego Domu, który wydał dwa oświadczenia z wyrazami ubolewaniem z powodu użycia przez prezydenta USA Baracka Obamę sformułowania "polskie obozy śmierci" podczas wtorkowej uroczystości pośmiertnego uhonorowania Jana Karskiego Prezydenckim Medalem Wolności.
"Zrobiłem co mogłem"
Wyjaśnił, że on sam nie mógł zaprotestować podczas odbierania medalu, ponieważ była to uroczystość protokolarna. - Usłyszałem tę pomyłkę i w związku z tym natychmiast podszedłem do ambasadora USA w Warszawie i powiedziałem mu, że to jest sprawa, która wymaga natychmiastowej reakcji - powiedział.
Ambasador Polski w USA Robert Kupiecki, w ocenie Rotfelda, "zareagował w sposób niezwykle profesjonalny". - Ja również zrobiłem to, co mogłem zrobić w tym momencie. Mianowicie było spotkanie zorganizowane przez polską ambasadę z grupą ok. 200 przedstawicieli elit amerykańskich, na którym wyraziłem pogląd w tej sprawie - wyjaśnił.
Podkreślił też, że wydanie w tej sprawie oświadczenia przez Biały Dom wymagało wykonania ogromnej pracy dyplomatycznej. - Rzadko zdarza, że w dwie godziny po wystąpieniu prezydenta w dwóch odrębnych oświadczeniach Biały Dom zdystansował się, powiedział, że jest to niefortunna pomyłka, przejęzyczenie - powiedział Rotfeld.
Czytaj więcej o wpadce Obamy>>>
"Powiedzmy sobie szczerze"
Rotfeld zwrócił także uwagę, że w tej sprawie naprawdę istotne jest pisemne uzasadnienie przyznania Medalu Wolności Karskiemu. - Wszystko jest w nim prawidłowe, tak jak powinno być, czyli to, że Jan Karski poinformował świat o zbrodniach hitlerowskich na terenie Polski - zauważył.
Dodał, że przemówienie prezydenta USA było prawdopodobnie przygotowane przez ludzi z Białego Domu i nikt go nie znał wcześniej. - Powiedzmy sobie szczerze, że gdyby z nami to skonsultowano, to pomyłki by nie było. Nikt się nie spodziewał, że może być jakiś urzędnik w Białym Domu, którego wiedza jest żenująca - podkreślił.
Były szef MSZ wyraził nadzieję, że pomyłka Obamy "w ostatecznym rachunku doprowadzi do tego, że takie rzeczy się nigdy więcej zdarzać nie będą".
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP,kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej