Co Libijczycy zrobili ambasadorowi USA? Jest film
Według autora nagrania tłum nie wiedział, że mężczyzna jest ambasadorem Stanów Zjednoczonych. Ludzie wiedzieli jedynie, że to cudzoziemiec.
2012-09-18, 07:21
Agencja Associated Press podaje, że na ujawnionym filmie widać, jak Libijczycy próbują cucić ambasadora Chrisa Stevensa w jednym z pomieszczeń konsulatu wznosząc okrzyki "On żyje!", a następnie szybko go wynoszą i torują sobie drogę, by odwieźć go do szpitala prywatnym samochodem, bowiem nie było w pobliżu karetki pogotowia ani straży pożarnej. Według autora filmu, ludzie nie zdawali sobie sprawy, że ratują ambasadora. 90-minutowa reanimacja w szpitalu się nie powiodła. Stevens zmarł z powodu zatrucia dymem [w ambasadzie wybuchł pożar].
Na razie nie wiadomo, jak doszło do tego, że Stevens znalazł się sam w zamkniętym na klucz pomieszczeniu konsulatu, oddzielony od reszty pracowników, ok. 30 Amerykanów, którzy byli ewakuowani z budynku atakowanego przez agresywny i uzbrojony tłum.
Wciąż nie jest też jasne, czy śmierć ambasadora i pozostałych dyplomatów była przypadkowa, czy też byli oni celem ataku zbrojnych bojówek. Według amerykańskiej ambasador przy ONZ Susan Rice, atak na konsulat USA w Bengazi były spontaniczną reakcją na wcześniejsze demonstracje w Egipcie przeciwko antyislamskiemu filmowi o proroku Mahomecie.
Prezydent Libii Muhammad al-Magariaf twierdzi, że atak był zaplanowany przez islamskich ekstremistów, którzy specjalnie po to przyjechali do Libii.
Stacja CNN podała, że na trzy dni przed atakiem na amerykańskie przedstawicielstwo dyplomatyczne w Bengazi funkcjonariusze libijskich służb bezpieczeństwa ostrzegali dyplomatów USA przed zagrożeniem ze strony działających w okolicy uzbrojonych grup dżihadystów.
W wyniku ataku na konsulat USA w Bengazi oprócz ambasadora zginęło jeszcze trzech pracowników placówki, również Amerykanów.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk
REKLAMA