Policyjna prowokacja na Marszu Niepodległości?

2012-11-12, 06:47

Policyjna prowokacja na Marszu Niepodległości?
Zamaskowani policjanci. Foto: screen/youtube

Według jednego z organizatorów Marszu Niepodległości, prezesa Młodzieży Wszechpolskiej Roberta Winnickiego, do burd doszło, gdy pojawiło się kilku zamaskowanych ludzi, którzy nie chcieli się wylegitymować.

To oni zaatakowali kordon policji. Przez głośniki organizatorzy kilkukrotnie mówili o policyjnej prowokacji.

- Dawno takiej absurdalnej rzeczy nie słyszałem - powiedział już po marszu rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Sokołowski. - Nie sposób zgodzić się ze stwierdzeniem, jakoby policjanci mieliby atakować swoich kolegów i koleżanki. Oni woleliby, żeby ten dzień przebiegał spokojniej i woleliby spędzić go razem ze swoimi rodzinami, aniżeli być zmuszonym do interwencji wobec bandytów, którzy rzucali w nich kamieniami - powiedział Sokołowski.

W zamieszkach na ul. Marszałkowskiej rannych zostało ośmioro funkcjonariuszy, w tym policjantka, która została uderzona butelką w głowę. Do policjantów zabezpieczających demonstrację wezwano pogotowie, które udzieliło rannym pierwszej pomocy.

W niedzielę na ulicach Warszawy pojawiły się tysiące policjantów. Przede wszystkim oddziały prewencji. Demonstracje zabezpieczały też setki policjantów, którzy na co dzień nie pracują w mundurach. Ale inaczej niż rok temu - nie mieli oni na sobie żółtych kamizelek odblaskowych. Najczęściej stali w dwu-, trzyosobowych grupkach. Niektórzy mieli biało-czerwone szaliki. Inni niewielkie flagi przyklejone do kurtek.

W tłumie można było też spotkać grupki policjantów w kominiarkach. Niektórzy mieli kurtki albo kamizelki z napisem policja. To właśnie ich oskarżano później o prowokację.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

to, gazeta.pl

Polecane

Wróć do strony głównej