Czego reszta świata zazdrości Brytyjczykom?
Brytyjscy politycy od dziesięcioleci demonizują prywatną edukację, której tymczasem zazdrości nam reszta świata - stwierdził prezes zrzeszenia dyrektorów brytyjskich szkół niepublicznych.
2012-11-18, 12:28
Posłuchaj
Christopher Ray broni prywatnego szkolnictwa w niedzielnej gazecie "Sunday Telegraph".
Jak pisze, istnienie prywatnych szkół, lepszych od państwowych, irytuje socjalistów, dziwi liberałów i wprawia w zakłopotanie konserwatystów - mimo że w obecnym rządzie zasiada spora grupa wychowanków Eton i innych elitarnych szkół prywatnych. Większość polityków wie jednak, że państwa nie stać ani finansowo, ani politycznie na likwidację tych szkół - twierdzi Christopher Ray. Na ich obronę przytacza przykład tysięcy stypendiów otwierających najlepszą edukację przed zdolną młodzieżą z uboższych rodzin.
W tym tygodniu ogłoszono właśnie powstanie nowego funduszu, który ma utrzymywać 2 tysiące uboższych uczniów w prywatnych szkołach, włącznie z Eton i Harrow. Edukacja w Eton College kosztuje dziś 30 tysięcy funtów rocznie, mimo że król Henryk VI założył szkołę w 1440 roku jako instytucję dobroczynną dla ubogich. Nie wszystkie brytyjskie szkoły prywatne są równie drogie. Na przeciwnym biegunie leży ufundowana w XVI wieku przez Edwarda VI szkoła Christ's Hospital, utrzymująca się z ogromnego portfela inwestycji. Kształci ona za darmo niemal wyłącznie dzieci z najuboższych rodzin, ale utrzymuje równie wysoki poziom nauczania jak w innych szkołach prywatnych.
REKLAMA
REKLAMA