Krew królewska w pojemniku z tykwy

We Francji dokonano niezwykłego odkrycia. W wykonanym z tykwy starym pojemniku znaleziono… krew jednego z władców Francji – Ludwika XVI z dynastii Burbonów.

2013-01-02, 13:34

Krew królewska w pojemniku z tykwy
sv.wikipedia.org. Foto: Antoine-Francois Callet (1741-1823)/domena publiczna

Niecodzienną zawartość pojemnika wykryli naukowcy francuscy i hiszpańscy. Swoje odkrycie opisali na łamach czasopisma „Forensic Science International”.

Żyjący w latach 1754-1793 Ludwik XVI Burbon w roku 1793 został zgilotynowany. Przetrwały do naszych czasów relacje, według których wielu świadków egzekucji monarchy maczało w jego krwi chustki, które następnie wkładano do pustej suchej tykwy. Tykwa została ozdobiona wizerunkami rewolucjonistów i napisem „21 stycznia Maximilien Bourdaloue zmoczył swoją chustkę w krwi Ludwika XVI po jego dekapitacji”.

Eksperci z Francji i Hiszpanii zanalizowali pobrane ze znajdujących się w tykwie śladów krwi DNA. Robili to już wcześniej, ale nie byli w stanie dowieść, że w tykwie znajduje się krew Ludwika XVI, bo, jakkolwiek badania wykazały, że jest to krew osoby do niego podobnej, naukowcy nie dysponowali materiałem genetycznym krewnych władcy. Pobrali jednak próbkę krwi ze zmumifikowanej głowy innego przedstawiciela dynastii Burbonów, Henryka IV (1553-1610). W roku 1610 padł on ofiarą zamachu, a w czasie rewolucji jego zwłoki zbezczeszczono – odcięto mu głowę. Trzy lata temu naukowcy, porównawszy rysy twarzy Henryka IV z tymi, jakie znali z jego portretów, potwierdzili, że głowa ta, którą dziś ma w swoich zbiorach jeden z kolekcjonerów-amatorów, jest naprawdę głową tego właśnie władcy.

 – Badanie głowy Henryka IV i krwi Ludwika XVI wykazało – mówi francuski patolog, Philippe Charlier – że łączyło ich bezpośrednie pokrewieństwo poprzez ojców.  – To, że byli spokrewnieni, jest przynajmniej 250 razy bardziej prawdopodobne niż to, że nie byli – dodaje ekspert z Hiszpanii, Carles Lalueza Fox.

REKLAMA

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej