Gerard Depardieu głosi miłość do Putina i Rosji
W liście opublikowanym w czwartek przez rosyjską telewizję francuski aktor oznajmił, że zwracał się o paszport rosyjski i cieszy się, że tę prośbę spełniono.
2013-01-03, 20:20
Posłuchaj
Depardieu podkreśla swą sympatię do Władimira Putina i nazywa Rosję "wielką demokracją".
Aktor wyjaśnia, że  "uwielbia Rosję, jej pisarzy, historię oraz ludzi rosyjskich". "Mój ojciec był  swego czasu komunistą i słuchał Radia Moskwa. To także część mojej kultury" -  dodaje w liście.    
 Podkreśla, że darzy wielką i odwzajemnioną sympatią  prezydenta Putina i że mówił o tym prezydentowi Francji Francois Hollande'owi.  "Powiedziałem mu, że Rosja jest wielką demokracją, że nie jest krajem, gdzie  premier mógłby nazwać obywatela żałosnym" - głosi oświadczenie.    
 Tym słowem  określił aktora premier Francji Jean-Marc Ayrault po tym, gdy Depardieu chcąc uniknąć płacenia wysokich podatków we Francji przeniósł się do Belgii. Właśnie w reakcji m.in.  na tę krytykę aktor zapowiedział, że chce oddać francuski paszport.    
 W  liście opublikowanym przez Kanał Pierwszy Depardieu wyznaje też, że Moskwa jest  dla niego "zbyt wielką metropolią", i że woli wieś, a w Rosji "zna cudowne  miejsca". Zapewnia, że ma zamiar uczyć się rosyjskiego".  List kończy się  słowami "Sława Rossii!" (chwała Rosji!) i "Spasibo!" (dziękuję).    
 Na stronie  internetowej Putina opublikowany został w czwartek dekret, w którym prezydent  przyznaje Depardieu obywatelstwo rosyjskie. Następnie rzecznik prezydenta  Dmitrij Pieskow wyjaśnił, że Depardieu zasłużył się dla kultury i kinematografii  rosyjskiej.    
 20 grudnia Putin na dorocznej konferencji prasowej oświadczył,  że jest gotów przyznać aktorowi rosyjski paszport, jeżeli ten wyrazi takie  życzenie. "Mamy z nim bardzo dobre stosunki" - zapewnił. Depardieu często bywa w  Rosji na festiwalach filmowych, m.in. jako członek jury festiwalu w Moskwie, i  na wielu innych imprezach z udziałem celebrytów. Wystąpił też w kilku reklamach  - m.in. jednego z banków, keczupu oraz sklepu spożywczego.    
 Dzień po Putinie  premier Dmitrij Miedwiediew zaprosił francuskiego gwiazdora do Rosji,  zapewniając, że jej władze nie zamierzają zmieniać podatku dochodowego  wynoszącego 13 proc.    
 "Le Monde" informował wówczas, że Depardieu rozpatruje  możliwość przyjęcia obywatelstwa rosyjskiego, czarnogórskiego lub belgijskiego.  W czwartek dziennik przypomniał, że aktor w gronie bliskich przyjaciół miał  powiedzieć, jeszcze przed publiczną deklaracją rosyjskiego prezydenta, że "Putin  przysłał mu paszport".    
 Gazeta wypomina też w czwartek Depardieu kontakty z  autorytarnymi przywódcami na obszarze byłego ZSRR. Między innymi jego  zeszłoroczną wizytę w Czeczenii i publiczne pochwały pod adresem tamtejszego  prezydenta Ramzana Kadyrowa, oskarżanego o zbrodnie i korupcję.    
 63-letni Depardieu, jeden z najlepiej  opłacanych aktorów nad Sekwaną, oświadczył tuż przed Nowym Rokiem, że orzeczenie  francuskiej Rady Konstytucyjnej, która uchyliła projekt ustawy nakazującej  najbogatszym Francuzom płacenie 75-procentowego podatku, nie zmieni jego decyzji  o wyjeździe z ojczyzny.    
 Kilka tygodni temu Depardieu przeprowadził się do  Belgii, aby uchronić się przed wysokimi podatkami, i jest od niedawna  zameldowany w wiosce Nechin tuż przy granicy z Francją. W połowie grudnia  Depardieu powiedział, że zamierza oddać paszport francuski i rozważa przyjęcie  obywatelstwa belgijskiego.    
 Francuski rząd ogłosił, że nadal zamierza  forsować wysoki podatek dla osób zarabiających ponad milion euro rocznie,  podejmując działania dostosowujące projekt ustawy do konstytucji. Chociaż  planowany podatek miał mieć przede wszystkim symboliczne znaczenie i dotyczył  tylko kilku tysięcy najbogatszych podatników, nowa stawka była szokiem dla  zagranicznych inwestorów i wywołała żywą polemikę we Francji. Rząd liczył na  dodatkowe wpływy do budżetu w wysokości 300 mln euro rocznie.