Jerzy Stuhr: na dzisiaj jestem zdrowy
- Choroba to samotność. Musisz się nauczyć być sam, nikomu tego nie opowiesz, nawet najbardziej ukochanej osobie. Nawet nie chciałem, żeby najbliżsi wiedzieli, po co ich jeszcze dobijać - wyznaje w rozmowie w "Wprost" Jerzy Stuhr.
2013-02-18, 15:00
Aktor przyznaje, że na razie wygrał walkę z nowotworem gardła. Nie jest jednak pewny przyszłości. - 28 lutego idę na badania - powiedział.
Nie boi się ich. Porównuje to do emocji, które towarzyszą mu w życiu zawodowym. - Czy podołam, czy mi wyjdzie, czy nie. Jakbym dostał odmowę współfinansowania filmu - no to zmiana planu życia. Tak samo czekam na wynik badania - powiedział Stuhr.
Przyznał, że już trzy razy stoczył podobną walkę. Po raz pierwszy w młodości, gdy był bardzo chory. Drugi raz, gdy jego córka poważnie zachorowała. - Wtedy było najgorzej. Bezsiła straszana - powiedział. Teraz jest trzeci raz.
Stuhr opisuje, że choroba zaczęła się u niego od chrypy. Jakby miał ciągle anginę. Zwracano mu też uwagę, że ma zmęczony głos, bo za dużo gra. Myślał, że weźmie urlop i się wyleczy. Sygnałem, że to coś poważniejszego stał się fakt, że nie mógł jeść. Lekarze wyjaśnili mu, że w przypadku raka gardła, umierlanośź wynosi 70 proc. Jemu dawali cztery miesiące życia.
REKLAMA
Aktor nie chciał angażować w chorobę swojej rodziny. Zrobiła to sama, z miłości. - Nie lubię być na czyjeś łasce. Pod każdym względem - powiedział. Przyznał, że najbardziej czuł się upokorzony, gdy musiał prosić o pomoc pielęgniarkę i lekarza.
"Wprost", polskieradio.pl, tj
REKLAMA