Nie pamięta, jak ją zabił. Proces o zabójstwo na Ochocie
Sąd Okręgowy w Warszawie rozpoczął proces 42-latka oskarżonego o uduszenie partnerki i użycie przemocy seksualnej wobec niej. Mężczyzna twierdzi, że nie pamięta, jak ją zabił. Odpowiedź może kryć się w ujawnionym w poniedziałek pamiętniku ofiary.
2013-03-04, 15:52
Jak wynika z akt sprawy, gdy do mieszkania wkroczyła policja, zobaczyła wypisany pokrwawionymi dłońmi nad łóżkiem napis "Aniu to dla ciebie". Uduszona ofiara, u której stwierdzono też dokonane nieustalonym narzędziem obrażenia, leżała na łóżku. Obok w kucki siedział Robert K.
W aktach sprawy jest opinia biegłych psychiatrów, z której wynika, że w chwili zabójstwa Robert K. był poczytalny.
42-letni dziś Robert K. 2 lutego zeszłego roku miał urodziny. Jak twierdzi, koledzy z którymi parał się remontowaniem mieszkań, zaprosili go na "urodzinową wódkę". Z tego powodu spóźniony wrócił do domu, gdzie czekała jego partnerka - trzydziestokilkuletnia Anna S., której obiecał, że razem spędzą ten wieczór.
- Gdy wróciłem, nie miała pretensji. Było wszystko normalnie - cisza, spokój. Nie kłóciliśmy się, nie było powodu - zapewniał w poniedziałek podsądny. Jak twierdził, Anna złożyła mu życzenia, potem uprawiali seks. - Później usnąłem i dalej pamiętam tylko przebłyski, fragmenty. Udusiłem ją chyba przewodem od odkurzacza. Nic więcej z tej nocy nie pamiętam - powiedział.
- Pamięta pan wszystko, co było przed uduszeniem, ale tego, jak pan dusił - już pan nie pamięta - zauważyła sędzia Izabela Szumniak. Robert K. twierdził, że gdy obudził się następnego dnia rano, był zdziwiony, że Anna jeszcze nie poszła do pracy na giełdę kwiatową.
- Zobaczyłem, że leży martwa w łóżku. Nie wiedziałem, czy to, że ją dusiłem było faktem czy mi się śniło. Wpadłem w panikę. Wziąłem alkohol jaki był w domu i cały wypiłem. Zażyłem dużą ilość leków - wszystko co było w domu. Położyłem się do wanny i podciąłem sobie żyły. Jeszcze wbiłem sobie nóż w brzuch - mówił oskarżony.
W poniedziałek przyznał on w sądzie, że nadużywał alkoholu i brał amfetaminę - także tego dnia.
- Między mną a Anią zawsze było wszystko OK. Związek z nią traktowałem jako najlepszą rzecz, którą miałem - mówił Robert K. - To czemu pan ją udusił? - zapytała sędzia. Nie mam zielonego pojęcia - odparł.
Z zeznań matki ofiary wyłonił się inny obraz związku Roberta K. z jej córką. Kobieta zeznała, że ma pamiętnik Anny S., która pisała o Robercie. Pełnomocnik matki, mec. Michał Krysztofowicz, zobowiązał się przedłożyć ten pamiętnik do akt sądowych.
Zapisy w pamiętniku kończą się na listopadzie 2011 r. - Ania pisze, że straciła zaufanie do Roberta, że ją okłamuje, że przychodzi pijany, nie pomagał, nie sprzątał. Chodziło też o pieniądze, które wydawał na hazard, na automaty. Liczyła, że z jej pomocą on się zmieni, ale się zawiodła. Napisała tam takie zdanie: "Robert już nigdy się nie zmieni” - mówiła matka.
REKLAMA
pp/PAP
REKLAMA