Przetarg na samochody aro dla policji. Nie ma winnych
Trzy osoby uniewinnione, w tym byli szefowie biura logistyki Komendy Głównej Policji. Taki jest sądowy finał feralnego przetargu na zakup rumuńskich samochodów aro w 2004 roku.
2013-04-17, 21:09
Posłuchaj
Warszawski sąd uznał, że policjanci oskarżeni w sprawie nie działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Natomiast pozostali z grupy 20 oskarżonych usłyszeli niskie wyroki w zawieszeniu.
Jak tłumaczyła sędzia Anna Wielgolewska, jedyne co można zrucić oskarżonym to fakt, że niewłaściwie ocenili dobro Komendy Głównej Policji. Dopuścili do tego, by auta kupić od pośrednika, a nie od producenta.
- Służby, które przeprowadziły kontrolę w policji nie stwierdziły nieprawidłowości do momentu zawarcia umowy o dostawę samochodów. Nie może być mowy o jakichkolwiek działaniach przestępczych funkcjonariuszy policji - powiedziała sędzia Anna Wielgolewska.
Jej zdaniem należałoby jednak ustalić, kto stał za zwiększeniem zapotrzebowania na liczbę pojazdów. Początkowo miało być ich ponad 40, później zwiększono ją do 105. Problem w tym, że pieniądze na zakup były te same, co w konsekwencji musiało doprowadzić do wyboru Aro.
REKLAMA
- Warunki przetargu były tak ustalone, że nikt inny nie mógł wygrać. Przy 70-procentowym kryterium wyceny, przy tym, że niva i uaz nie miały homologacji, przy łącznej kwocie 6,6 miliona złotych i warunku, że być zakupionych 100 samochodów, nie ma innej możliwości. Mógł wygrać tylko aro - wyjaśniła Wielgolewska.
Na razie nie wiadomo, czy prokuratura odwoła się od wyroku. Chce się najpierw zapoznać z jego pisemnym uzasadnieniem.
Samochody aro kupione u pośrednika miały wiele usterek. Dostarczono je po terminie przewidzianym w umowie, na podstawie wadliwie sformułowanego aneksu. Do dziś, mimo niechęci funkcjonariuszy, w eksploatacji są cztery samochody tej marki.
REKLAMA
IAR, tj
REKLAMA