Sikorski: wypowiedź o "drugiej tutce" jest w 100 proc. zmyślona

2013-07-04, 16:04

Sikorski: wypowiedź o "drugiej tutce" jest w 100 proc. zmyślona
. Foto: fot. PAP/EPA/Zsolt Szigetvary

Podczas przesłuchania w warszawskim sądzie minister spraw zagranicznych zaprzeczył, by po katastrofie smoleńskiej mówił Bronisławowi Komorowskiemu o "drugiej tutce".

W czwartek Sąd Okręgowy Warszawa-Praga przesłuchał Radosława Sikorskiego jako świadka w procesie cywilnym, jaki prezydent Bronisław Komorowski wytoczył posłowi PiS Jackowi Sasinowi za przytoczenie w "Naszym Dzienniku" rzekomej rozmowy Komorowskiego i Sikorskiego z 2010 r.
Pozew dotyczy ochrony dóbr osobistych prezydenta. Sasin mówił na łamach "Naszego Dziennika" o kulisach przejmowania władzy przez Komorowskiego po śmierci Lecha Kaczyńskiego w katastrofie smoleńskiej.
Źródłem konfliktu stał się fragment: "Sami słyszeliśmy z Maciejem Łopińskim od personelu obsługującego gości w jednej z placówek prezydenckich w Warszawie, jak niedługo po katastrofie świetnie bawili się na zakrapianym alkoholem spotkaniu Bronisław Komorowski i Radosław Sikorski. Według relacji byli wówczas w doskonałych nastrojach i w pewnym momencie Komorowski miał podobno powiedzieć do Sikorskiego: <<Lecha nie ma, ale został nam jeszcze ten drugi>>. Na co Sikorski: <<Nie martw się, Bronek, mamy jeszcze jedną tutkę>>".

Tutka to potoczne określenie samolotów tupolew.
W czwartek Sikorski w sądzie kategorycznie oświadczył, że żadna z tych wypowiedzi w rzeczywistości nie padła. - One są zmyślone w 100 proc. - oświadczył. - Takie słowa z ust ówczesnej głowy państwa bym zapamiętał - powiedział szef MSZ. Minister dodał też, że nigdy nie kłamie.
Sikorski dodał, że wspomniana "zakrapiana kolacja" nigdy nie miała miejsca. - Brak mi słów na opis oburzenia, jakie odczuwam w związku z taką insynuacją - odparł na pytanie sądu o stwierdzenie, że wraz z Komorowskim "świetnie się bawili".
Minister spraw zagranicznych odpowiadał na pytania pełnomocnika Sasina. mec. Grzegorza Rybickiego. Opisując charakter swej znajomości z Bronisławem Komorowskim, określił ją jako znajomość podszytą rywalizacją, bo obaj byli kontrkandydatami w prawyborach PO przed wyborami prezydenckimi.
Zobacz serwis specjalny Smoleńsk 2010>>>
Sikorski podkreślił, że ma osobisty stosunek do sprawy smoleńskiej, bo był 10 kwietna 2010 r. zaproszony na pokład Tu-154. - Mam świadomość, że mogłem być jednym z pasażerów, wśród których byli moi podwładni; znałem też 80 proc. pasażerów - zeznał. Przypomniał, że to on poinformował o katastrofie premiera, marszałka Sejmu i prezesa PiS. - Wszyscy byliśmy wstrząśnięci do głębi, a premier Tusk rozpłakał się, gdy odczytywałem listę pasażerów - dodał.
Pozew przeciwko Sasinowi nie zawiera roszczeń natury finansowej. Karą miałoby być wykupienie ogłoszenia w "Naszym Dzienniku", w którym pozwany miały przeprosić i przyznać, że cytowana rozmowa nie miała miejsca. Rybicki wnosi o oddalenie pozwu.
Sasin ma 30 lipca zeznawać jako pozwany, choć pełnomocnik powoda mec. Roman Nowosielski wnosił do sądu o rezygnację z jego przesłuchania. - Mój klient chce zeznawać m.in. o zachowaniach powoda wobec Lecha Kaczyńskiego przed 10 kwietnia oraz o motywach jego wypowiedzi dla "Naszego Dziennika" - mówił Rybicki.
Nowosielski nie wniósł o przesłuchanie prezydenta - choć taki wniosek był w pozwie.

Galeria: dzień na zdjęciach >>>

PAP, bk

Polecane

Wróć do strony głównej