Katastrofa Boeinga w San Francisco: zginęło dwoje nastolatków
W sobotniej katastrofie na tamtejszym lotnisku zginęło dwoje nastolatków z Chin. 181 osób zostało rannych, w tym 49 ciężko.
2013-07-07, 23:59
Posłuchaj
Do San Francisco ma w niedziele przylecieć ekipa południowokoreańskich ekspertów, którzy zbadają przyczyny katastrofy Boeinga 777.
Boeing południowokoreańskich linii  lotniczych Asiana Airlines podczas lądowania uderzył o pas lotniska i stanął w  płomieniach. Odpadł ogon, a górna część kadłuba została całkowicie zniszczona.  Na pokładzie było 291 pasażerów i 16 członków załogi. Większość pasażerów to  Chińczycy, Koreańczycy i Amerykanie. Nie było wśród nich Polaków.    
 Akcja  ratunkowa przebiegła bez większych problemów. Na pokładzie nie wybuchła panika -  relacjonował jeden z ocalałych pasażerów, Benjamin Levy: "Było wśród nas wielu Koreańczyków, którzy nie mówili dobrze po angielsku. Ludzie byli w szoku,  część krzyczała, ale dość szybko udało się wszystkich uspokoić. Uniknęliśmy  wzajemnego tratowania się. Wszystko poszło bardzo sprawnie" - opowiadał Benjamin  Levy.   
 Do szpitali przewieziono ponad 180 osób - informuje rzeczniczka General  Hospital w San Francisco, Rachael Kagan. Pacjenci mają różnego rodzaju  obrażenia. Najciężej ranni są poważnie poparzeni. Są też osoby ze złamaniami,  ranami głowy i uszkodzonym kręgosłupem. Są przypadki krwawień wewnętrznych i  wstrząśnień mózgu. Niektórzy mają tylko niewielkie rany czy  zadrapania.   
 Świadkiem katastrofy był mieszkający w pobliżu Ki Siadatan. O  tym, co widział ze swojego balkonu, opowiedział brytyjskiej telewizji BBC:  "Zwróciłem uwagę na to, że samolot nie podchodził do lądowania łagodnie, a  wyjątkowo niestabilnie. Można było odnieść wrażenie, że nikt nie ma nad nim  kontroli. Kiedy zbliżył się do pasa, usłyszeliśmy głośne 'bum!' i w ciągu kilku  sekund samolot całkowicie skrył się w chmurze, która wyglądała na mieszaninę  dymu i pyłu".    
 Inna relacja z katastrofy pochodzi z wnętrza samolotu. Jeden z  pasażerów, wiceprezes firmy Samsung David Eun, zachowując zimną krew, pisał na  twitterze: "Właśnie rozbiłem się lądując w San Francisco. Odpadł ogon.  Większości (pasażerów) nic się nie stało. Ja jestem OK. To surrealistyczne. Nie  czułem się tak od 11 września".   
 Boeing 777 leciał do San Francisco z  Szanghaju przez Seul. Z relacji świadków wynika, że maszyna podchodziła do  lądowania pod niewłaściwym kątem - jej przód był za wysoko. Tył Boeinga uderzył  o ziemię, co spowodowało odpadnięcie ogona.    
 Amerykańscy eksperci ocenili  wstępnie, że przyczyną katastrofy nie była awaria silnika. FBI wykluczyło  zamach.
O katastrofie lotniczej w San Francisco - tu czytaj więcej>>>
mc