Prezydent mówi o postępie w sprawie Wołynia. Obchody z incydentem
Na obchodach był wicepremier Ukrainy, to zdarzyło po raz pierwszy. Uważam, że to postęp - ocenił Bronisław Komorowski. Podczas obchodów doszło do incydentu - prezydenta uderzono jajkiem.
2013-07-14, 23:58
Posłuchaj
Razem oddajemy hołd ofiarom, razem przepraszamy Boga za zbrodnie - mówił prezydent Bronisław Komorowski w Łucku na Ukrainie podczas uroczystości w 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej.
Prezydent odwiedził też Kisielin, gdzie w lipcu 1943 r. Polacy bronili się przed UPA. O pojednanie Polaków i Ukraińców modlił się w Watykanie papież Franciszek.
Jesteśmy tutaj razem, Polacy i Ukraińcy, razem oddajemy hołd wszystkim ofiarom zbrodni wołyńskiej, razem przepraszamy Boga za zbrodnie - mówił prezydent podczas mszy św. w łuckiej katedrze. Komorowski apelował o godne upamiętnienie ofiar w miejscach ich cierpienia i śmierci. Podkreślił, że pragnienie wolności i suwerenności nie usprawiedliwia czystek etnicznych ani masowych zbrodni.
Prezydent przekonywał, że przeszłość - nawet ta najbardziej dramatyczna - nie musi "dzielić na zawsze". - Warto pamiętać, że z konfliktów polsko-ukraińskich zawsze korzystał ktoś trzeci. Ktoś, kto zawsze czyhał na naszą niepodległość i na naszą wolność - mówił prezydent.
ROCZNICA ZBRODNI WOŁYŃSKIEJ: serwis specjalny portalu PolskieRadio.pl >>>
REKLAMA
Swoboda odcina się od incydentu w Łucku. Prezydent nie komentuje >>>
Ukraińskie władze w uroczystościach w Łucku reprezentował wicepremier Kostiantyn Hryszczenko. Mówił on m.in., że zaciśnięte w ideologii komunistycznej narody polski i ukraiński były pozbawione możliwości prowadzenia szczerego dialogu o wspomnianych wydarzeniach, opartego o prawdziwe fakty historyczne.
Abp Lwowa: ofiary trzeba upamiętnić
Arcybiskup lwowski Mieczysław Mokrzycki zaapelował, by w każdą drugą niedzielę lipca pamiętać na Ukrainie o "smutnych wydarzeniach, jakie dotknęły Polaków, Ukraińców i inne narodowości". Podczas homilii metropolita mówił m.in., że w Polsce i na Ukrainie wiele jest "śladów rzezi, której nie sposób zapomnieć". - Nie można takich plam przykryć milczeniem lub zamalować kłamstwem. Są ciągle zbyt bolesne, ciągle świeże, obecne w wielu domach ofiar polskich, ukraińskich, żydowskich i ormiańskich. Bo czyż można zapomnieć ludobójstwo? - pytał metropolita lwowski.
REKLAMA
Podkreślał, że każde zło wymaga zadośćuczynienia. - A czyż formą zadośćuczynienia nie powinno być upamiętnienie ofiar rzezi z 1943 roku? Bo nadal oczekują na właściwe groby, na upamiętnienie, postawienie krzyży w miejscach kaźni, odnalezienie śladów ich życia, ocalenie nazwisk i imion - powiedział arcybiskup lwowski.
Dziwny incydent w Łucku
Przed przyjazdem do Kisielina prezydent Komorowski uczestniczył w uroczystej mszy św. w katedrze w Łucku. Gdy wychodził z katedry, został zaatakowany jajkiem przez 20-letniego mężczyznę. Pytany przez dziennikarzy o incydent prezydent odmówił komentarza na ten temat. - Nie ma co komentować, też słyszałem, że podobno miało coś takiego miejsce - powiedział.
REKLAMA
Nacjonalistyczna partia Swoboda odcina się od tego ataku. Jej reprezentant podkreśla, że Swoboda bierze odpowiedzialność za wszystkie swoje akcje, a prócz tego nie organizuje protestów w czasie modlitwy za zmarłych.
Prezydent w ruinach Kościoła w Kisielinie
Po mszy w Łucku prezydent udał się do położonego ok. 50 km na zachód Kisielina, gdzie do tej pory można zobaczyć ruiny plebanii, w której Polacy podczas tzw. krwawej niedzieli 11 lipca 1943 r. zwycięsko obronili się przed UPA. Mimo obrony, ukraińscy nacjonaliści zamordowali tam ok. 90 osób. Prezydent wskazywał, że Kisielin może być przykładem tego, jakie są skutki nienawiści między narodami.
Dziennikarze pytali prezydenta, czy niepokoi go fakt, że na niedzielnych uroczystościach nie było ani prezydenta, ani premiera Ukrainy. - Dzisiaj był wicepremier Ukrainy, co się zdarzyło po raz pierwszy. Uważam, że jest to postęp przy tego rodzaju okazjach - ocenił Komorowski. Dodał, że trzeba pracować nad tym, aby w przyszłości tego rodzaju wydarzenia skupiały jak największą liczbę "osób reprezentujących opinię publiczną w Polsce i na Ukrainie".
PAP/IAR/agkm
REKLAMA
REKLAMA