Minister: zbyt często Polak dostaje pracę zamiast Brytyjczyka

2013-08-12, 16:48

Minister: zbyt często Polak dostaje pracę zamiast Brytyjczyka
. Foto: sxc.hu/cc

Zdaniem Chrisa Bryanta, ministra ds. imigracji z brytyjskiego gabinetu cieni, imigranci wypychają z rynku pracy na Wyspach Brytyjczyków.

Posłuchaj

Minister: zbyt często Polak dostaje pracę zamiast Brytyjczyka. Relacja Adama Dąbrowskiego z Londynu (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Chris Bryant - jak wielu członków Partii Pracy - uważa, że gabinet Tony’ego Blaira zrobił błąd nie wprowadzając w 2004 roku okresów przejściowych dla przybyszów z Europy Wschodniej. Jego zdaniem skutek tych działań jest taki, że pracę na Wyspach zbyt często zamiast Brytyjczyków dostają imigranci.
We wcześniejszej wersji przemówienia, która przedostała się do brytyjskiej prasy, Bryant skrytykował politykę zatrudnienia dwóch sieci: Tesco oraz odzieżówki Next. Obie miały faworyzować imigrantów ze względu na niższe koszty zatrudnienia.
Ta druga sieć wydała oświadczenie, w którym podkreśla, że koszt zatrudnienia pracownika z Polski jest dla niej identyczny, jak w przypadku pracownika z Wysp. Wyjaśniono, że firma sięga po imigrantów nie z oszczędności, ale dlatego, że często nie znajduje chętnych na miejscowym rynku pracy.
Wygłaszając przemówienie Bryant złagodził ton pod adresem sklepów. Podtrzymał jednak oskarżenie, że Next rekrutował część swoich pracowników korzystając z usług agencji, która używała do tego celu ogłoszeń sformułowanych wyłącznie po polsku. - Kiedy agencje pracy sprowadzają tak wielu robotników określonej narodowości w czasie, gdy milion młodych ludzi na Wyspach jest bezrobotnych, trzeba zapytać, co się dzieje - stwierdził Bryant.
Czy rzeczywiście imigranci zabierają pracę Brytyjczykom?

Ekspert think-tanku Open Europe, Paweł Świdlicki, jest co do tego sceptyczny. - To nietrafiony argument. Wiele z tych miejsc po prostu by nie istniało, gdyby nie napływ imigrantów - powiedział Polskiemu Radiu Świdlicki. Dodał, że brytyjskim pracownikom często brakuje kwalifikacji, nawet w najprostszych zawodach. I to właśnie to, a nie konkurencja, jest podstawową trudnością. - Mamy duży kłopot ze znalezieniem dla tych ludzi pracy. Jest to często problem edukacyjny - podkreślił Świdlicki.
Nastroje antyimigracyjne są na Wyspach coraz powszechniejsze. Otwarcie granic w 2004 roku przypadło na okres wzrostu gospodarczego, a siła robocza z takich krajów jak Polska czy Czechy przyczyniła się do boomu budowlanego.
Dziś częściej mówi się o kosztach, takich jak choćby wydatki na zasiłki, opiekę zdrowotną czy becikowe. Rządząca krajem prawica od dłuższego czasu szuka sposobu, by ograniczyć imigrację, zarówno spoza Unii, jak i z samej Wspólnoty. To drugie jest trudniejsze ze względu na unijne zasady dotyczące swobodnego przepływu osób.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, kk

''

Polecane

Wróć do strony głównej