Rodman nie uratował rodaka. Bae zostaje w Pjongjangu
Dennis Rodman zakończył wizytę w Korei Północnej, gdzie spotkał się z Kim Dzong Unem. Pobyt koszykarza nie doprowadził do uwolnienia Amerykanina skazanego w Pjongjangu na 15 lat więzienia.
2013-09-07, 10:25
O los amerykańskiego obywatela Kennetha Bae, skazanego za rzekomą działalność wywrotową, Rodman był przez dziennikarzy pytany kilkakrotnie. - To nie moja działka pytać o Kennetha Bae. Spytajcie (prezydenta USA Baracka) Obamę, spytajcie Hillary Clinton - powiedział na lotnisku w Pekinie, odnosząc się do byłej sekretarz stanu.
Zgromadzonym dziennikarzom były sportowiec pokazał zdjęcia zrobione podczas wizyty, przedstawiające go w towarzystwie Kim Dzong Una podczas posiłku oraz spędzającego czas w towarzystwie osób z otoczenia dyktatora. - Jest moim przyjacielem na całe życie. Nie obchodzi mnie, co wy o nim myślicie, ani co myśli o nim cały świat. To mój przyjaciel - podkreślił. Z północnokoreańskim przywódcą, fanem koszykówki, rozmawiał m.in. o "pokoju i sporcie". Powiedział też, że Kimowi do gustu przypadła wódka, którą przyjechał promować.
Rodman spędził w Pjongjangu pięć dni. Jego pobyt w tym kraju - drugi w tym roku - odbył się kilka dni po tym, jak władze północnokoreańskie odwołały wizytę wysłannika USA Roberta Kinga, który miał zabiegać o uwolnienie Kennetha Bae. Amerykanin koreańskiego pochodzenia został aresztowany w listopadzie 2012 roku i skazany na 15 lat więzienia za rzekomą działalność wywrotową. Według jego znajomych Bae pracował jako przewodnik wycieczek i często podróżował do Korei Płn. z żywnością dla sierot. Z niezweryfikowanych doniesień wynika, że stan jego zdrowia się pogarsza.
Zdaniem analityków reżim północnokoreański może wykorzystać uwięzionego Amerykanina jako kartę przetargową w negocjacjach o programie atomowym Pjongjangu.
REKLAMA
REKLAMA