John Kerry szuka sojuszników w Paryżu i Londynie
Amerykański sekretarz stanu próbuje pozyskać sojuszników dla ewentualnej interwencji zbrojnej w Syrii.
2013-09-08, 08:20
Posłuchaj
Najpierw w Paryżu Kerry spotka się z ministrami państw Ligi Arabskiej. Następnie w stolicy Wielkiej Brytanii będzie rozmawiał z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem.
W ostatnich dniach amerykański sekretarz stanu rozmawiał z wieloma potencjalnymi sojusznikami. Uczestniczył między innymi w nieformalnym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych Wspólnoty w Wilnie.
Z 28 unijnych krajów, tylko Francja ogłosiła, że razem ze Stanami Zjednoczonymi jest gotowa przeprowadzić naloty na wybrane, syryjskie cele. UE jako całość wezwała jednak do "jasnej i mocnej odpowiedzi" na atak chemiczny w Syrii.
Reżim Asada nie ustaje w atakach
Według aktywistów, w sobotę w całym kraju zginęło co najmniej 67 osób. Reżim Baszara al-Asada intensywnie ostrzeliwuje dzielnice miast, zajęte przez rebeliantów.
REKLAMA
Według Lokalnych Komitetów Koordynacyjnych, wojska prezydenta Asada przez cały wieczór ostrzeliwały wczoraj przedmieścia Damaszku. Rakiety spadały także na miasta Homs, Idlib i Daraa. Z kolei rebelianci intensywnie atakowali posterunki rządowych wojsk w całym kraju.
Walki wybuchły także w zamieszkanym głównie przez chrześcijan mieście Malula na północ od Damaszku. Siły rządowe zaatakowały tam pozycje rebeliantów, a chrześcijańscy duchowni alarmują, że mieszkańcy znaleźli się w potrzasku.
Wojna w Syrii trwa już dwa i pół roku i nie widać jej końca. Rebelianci są wspierani przez Zachód i niektóre kraje arabskie, a stronie rządowej pomagają Iran i szyicki Hezbollah.
Libańska dziennikarka Rania Abouzeid obawia się, że konflikt może potrwać jeszcze wiele lat. - W Libanie wojna domowa trwała 15 lat. Wszystkie strony konfliktu zawsze znajdą sponsorów. To smutna prawda - dodaje dziennikarka w rozmowie ze specjalny wysłannikiem Polskiego Radia w Bejrucie Wojciechem Cegielskim.
REKLAMA
Po ataku z użyciem chemicznym z 21 sierpnia o którego autorstwo Zachód oskarża reżim Baszara al-Asada, Amerykanie naciskają na międzynarodową interwencję w Syrii.
Apel ONZ o pieniądze dla syryjskich uchodźców
Wojna domowa wygnała już z tego kraju ponad 2 miliony osób, a kolejni Syryjczycy zmierzają ku granicom. Organizacjom międzynarodowym kończą się pieniądze na utrzymanie Syryjczyków w sąsiednich krajach.
Peroz uciekła z Syrii z całą rodziną. Teraz jest w Libanie. Nie ma pracy i od wielu miesięcy mieszka kątem u dalekich krewnych. - Kiedy tu przyjechaliśmy, moja córka miała trzy lata. Tak naprawdę uciekliśmy ze względu na dzieci, bo baliśmy się o ich życie. Po drodze zarówno moja córka, jak i ja zachorowałyśmy. Gdy dotarliśmy na miejsce, ona była tak odwodniona, że musiałam od razu zgłosić się do lekarza - opowiada Syryjka.
Ismail także przyjechał do Libanu z dziećmi. Przyjechaliśmy tu, bo w naszej wsi było bardzo źle. Tam trwa wojna i nie da się żyć normalnie. Gdybyśmy zostali, to pewnie zobaczyliśmy nasze dzieci umierające na naszych oczach - tłumaczy Ismail.
REKLAMA
Jak relacjonuje z Bejrutu specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, większość syryjskich uchodźców mieszka w prowizorycznych obozach w Jordanii, Turcji i Iraku. ONZ i organizacje międzynarodowe pomagają też finansowo uchodźcom mieszkającym u libańskich rodzin. Ale Narody Zjednoczone alarmują, że uchodźców jest coraz więcej, a pieniędzy coraz mniej.
Atak chemiczny pod Damaszkiem
Wojna domowa w Syrii tli się już od dwóch lat, jednak 21 sierpnia w pobliżu Damaszku miało dojść do ataku chemicznego, w wyniku którego zginęło ponad 1400 osób, w tym ponad 400 dzieci. Takie liczby podał amerykański wywiad. Syryjscy rebelianci twierdzą, że atak zorganizował reżim prezydenta Baszara al-Assada. Ten jednak zaprzecza. O tym, że to reżim Assada jest odpowiedzialny za atak chemiczny, przekonane są Stany Zjednoczone. W poniedziałek ujawniono także podobne wnioski z raportu francuskiego i niemieckiego wywiadu .
Prezydent USA oświadczył, że Stany Zjednoczone są gotowe do interwencji w Syrii. Jednocześnie Obama podkreślił, że chce uzyskać zgodę Kongresu na taką operację. Z kolei Assad powiedział, że "Syria jest zdolna stawić czoło każdej agresji z zewnątrz" . Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, wojna domowa w Syrii pochłonęła w sumie ponad 110 tys. ofiar śmiertelnych. Spośród nich co najmniej 40,1 tys. to cywile.
REKLAMA
pp/IAR
REKLAMA