Pedofilia w Kościele. Michalik: nie chodziło o prawdę, a o zdeptanie mnie
- Wszyscy się na mnie rzucili - mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski arcybiskup Józef Michalik.
2013-10-28, 08:10
Na początku października, na specjalnie zwołanym spotkaniu w siedzibie Konferencji Episkopatu Polski, arcybiskup Józef Michalik przeprosił za "nieporozumienie" wynikłe z jego słów, gdy w drodze na spotkanie, komentując w rozmowie z dziennikarzami przypadki pedofilii w Kościele powiedział: "często wyzwala się ta niewłaściwa postawa, czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga".
W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski powiedział, że "w tym konkretnym przypadku ma  spokojne sumienie". - W ataku na mnie wykorzystano lapsus wyjęty  z kontekstu, który zresztą natychmiast sprostowałem - jak widać  bezskutecznie. Współczuję tym, którzy dali się uwikłać w nieuczciwą  nagonkę - mam na myśli głównie niektórych dziennikarzy. Według mnie  odeszli od stylu prawdziwego, etycznego dziennikarstwa - stwierdził.
Burza wokół arcybiskupa Michalika. Episkopat zabrał głos>>>  
Ocenił, że "dziennikarze, których potraktował z szacunkiem dla ich pracy, okazali się agresywni i nieuczciwi wobec niego". - Przecież jeśli ktoś zauważył to przejęzyczenie, to powinien natychmiast zapytać o to, jak to sformułowanie rozumiem i ja bym to natychmiast wyjaśnił. Tam jednak nie chodziło o poznanie prawdy na temat moich przekonań w sprawie zła pedofilii, ale o zdeptanie mnie, podchwytując przejęzyczenie - powiedział. - Wszyscy się na mnie rzucili, a ja jestem świadom że cały czas w moim nauczaniu odwołuję się do słów Jezusa, który mówił, by kamień młyński uwiązać gorszycielowi dziecka i zatopić go w głębokości morskiej - zaznaczył.
- Ja od początku mówiłem o tym, że pedofilia jest wielkim złem, że trzeba  na nią patrzeć jako na zło, które trzeba wszelkimi sposobami  eliminować. Podkreślałem następnie potrzebę zaradzenia złu przez  szukanie przyczyn. Uważam, że w rozwiązaniu problemu pedofilii  podstawowe znaczenie mają przyczyny. I dlatego o tym mówiłem na  korytarzu, idąc na salę obrad, że trzeba zwrócić uwagę na rodzinę, że  dziecko pozbawione rodziców, miłości w rodzinie jest już pokrzywdzone i  często lgnie do innych i szuka tej miłości łatwo je zły człowiek może  wykorzystać. Przecież rozbite małżeństwo, to jest wielka krzywda dla  dziecka. Ono nie ma punktu odniesienia do własnego ojca, czy matki i  szuka go gdzie indziej - stwierdził. 
- Mówiłem też o tym, że zbyt wczesna agresywna  informacja, czy zachęcanie do poznawania seksualności, płciowości  drugiego człowieka w wieku gdy jest ono do tego nieprzystosowane  pozbawia je pewnych mechanizmów samokontroli, bo eliminuje naturalne  poczucie wstydu. A to wprowadzenie do wiedzy o płciowości, dziecko  powinno otrzymać od rodziców, w rodzinie. I to wtedy  mówiłem - podkreślił arcybiskup.
"Rzeczpospolita", kk