Prezydent Litwy o Ukrainie: zachowują się jak na jarmarku

2013-11-26, 15:50

Prezydent Litwy o Ukrainie: zachowują się jak na jarmarku

Sprawdzają kto da najwięcej. Nie jest to atrakcyjne ani politycznie możliwe do przyjęcia - tak zachowanie władz w Kijowie komentuje Dalia Grybauskaite.

Według niej, decyzja rządu ukraińskiego o wstrzymaniu przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską nie oznacza, że Kijów wybrał pomiędzy Wschodem a Zachodem. W grę wchodziły interesy gospodarcze.

Prezydent Litwy, która przewodniczy obecnie Unii uważa, że Ukraina powinna oprzeć się naciskowi Kremla i podpisać umowę o stowarzyszeniu z UE. Podkreśliła też, że sukces Moskwy jest pozorny. - To będzie kosztowny prezent dla Rosji, kraju, który także ma swoje problemy ekonomiczne - dodała Grybauskaite.

Radziła też władzom w Kijowie, aby w przyszłości opierały się wszelkim próbom nacisku i zwracały uwagę na interes własnego państwa.

Z kolei unijny komisarz do spraw rozszerzenia Sztefan Fuele zaprzeczył doniesieniom, jakoby Kijów i Bruksela nie dogadały się w sprawie rekompensat dla Ukrainy po podpisaniu przez nią umowy stowarzyszeniowej. Według niego Kijów w ogóle nie prosił o rekompensaty. - Słyszałem, że Ukraina potrzebuje 20 miliardów dolarów, by dostosować się do standardów europejskich. To nonsens! Nie zgadzam się z tymi liczbami, nie rozumiem, skąd się one wzięły - powiedział Fuele. Odmówił podania własnych ocen tych kosztów.
O tym, że Kijów i UE nie zdołały uzgodnić pakietu rekompensat mówił wicepremier Ukrainy Jurij Bojko. Według niego, Kijów wstrzymał przygotowania do podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE po to, by uporać się z pogorszeniem relacji handlowych z Rosją oraz dlatego, że UE nie zaproponowała żadnego zadośćuczynienia za wynikające z tego straty. W jego ocenie straty te wyniosły 30-40 mld hrywien (ok. 30-40 mln euro). - Nie otrzymaliśmy od naszych partnerów europejskich jasnego sygnału, że straty, które ponieśliśmy w ciągu ostatnich czterech miesięcy, będą (ze strony UE) wyrównane - podkreślił Bojko.

Zdaniem szefa polskiego rządu Donalda Tuska, Rosja ma dziś mocniejsze argumenty . - Ukraina jest zależna od gazu z Rosji a nie ze strony Europy - stwierdził premier.

Donald Tusk: drzwi do Europy dla Ukrainy powinny pozostać otwarte (źródło: TVN24/x-news)

Jak mówił, Europa "nie kupi tego procesu za gotówkę, to jest ten świat, to nie są te zasady". - Zbliżanie Ukrainy do UE to nie jest prosty biznesowy, krótkoterminowy akt. Jeśli liderzy ukraińscy sądzili, że zrobią nieograniczony przetarg, kto da więcej daniny finansowej, mogą się czuć rozczarowani, bo Europa to jest inwestycja strategiczna, długoterminowa. Dlatego nie wykluczam, że niektóre oferty ze strony Putina i ze strony Rosji mogą dla Ukrainy w krótkich terminach być bardziej interesujące - powiedział Tusk.

Los umowy stowarzyszeniowej nie jest przesądzony. Tym bardziej, że do Wilna na szczyt Partnerstwa Wschodniego, który odbędzie się 28 i 29 listopada wybiera się prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz.

PAP/asop

Polecane

Wróć do strony głównej