Eugeniusz Kłopotek i Andrzej Dąbrowski nie pojawią się na listach wyborczych PSL?

Wniosek w sprawie nieumieszczania posłów na listach wyborczych Stronnictwa złożył na posiedzeniu Komitetu Wykonawczego partii polityk PSL Jarosław Kalinowski.

2013-11-29, 16:19

Eugeniusz Kłopotek i Andrzej Dąbrowski nie pojawią się na listach wyborczych PSL?
Eugeniusz Kłopotek, poseł PSL . Foto: strona internetowa posła E.Kłopotka

Wniosek ma związek ze złamaniem przez Eugeniusza Kłopotka i Andrzeja Dąbrowskiego dyscypliny klubowej podczas głosowania, które odbyło się na początku października. Dotyczyło ono referendum w sprawie - między innymi - obowiązku szkolnego sześciolatków. Obaj politycy poparli wniosek o organizację referendum.
- Osoby łamiące dyscyplinę nie powinny być na listach - powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową (PAP) szef Rady Naczelnej PSL Jarosław Kalinowski.
"Zawsze była wolność w sprawach światopoglądowych i ideologicznych"
Kłopotek zapytany przez PAP o komentarz do wniosku Kalinowskiego, powiedział, że w sprawach światopoglądowych będzie głosował, "jak uważa". - Najważniejsze, że w kierownictwie PSL są bojowe nastroje. Nie boję się - stwierdził.

x-news.pl, TVN24
Dąbrowskiego wniosek Kalinowskiego zdziwił. - W PSL zawsze była wolność w sprawach światopoglądowych i ideologicznych. Tego się trzymam. Jeśli uznam, że jakaś sprawa jest ważna dla mnie i moich wyborców, będę się kierował swoim sumieniem i rozumem - wyjaśnił.
Jak podkreślił, w przypadku kolejnego głosowania nad wnioskiem o referendum w sprawie sześciolatków też go poprze, podobnie jak ewentualny wniosek o wotum nieufności dla nowej minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej, która zadeklarowała kontynuowanie reformy poprzedniczki.
- Jeśli program pani minister będzie szedł w kierunku lewicowych koncepcji wychowania i edukacji dzieci i młodzieży, to poprę wniosek o jej odwołanie. Jestem zwolennikiem konserwatywnej myśli w sferze wychowawczej. Nie można eksperymentować na dzieciach - powiedział Dąbrowski.
Jak dodał, PSL - według zapowiedzi prezesa ugrupowania Janusza Piechocińskiego - miał być partią centro-prawicową, a nie centro-lewicową. - Zawsze byłem konserwatystą i nie zamierzam zmieniać poglądów - zaznaczył polityk, który dołączył do PSL w styczniu, przechodząc z Solidarnej Polski.
Dąbrowski nie poparł też w listopadowym głosowaniu projektu PSL dotyczącego tzw. janosikowego. Poseł był obecny w sali, ale nie oddał głosu. Przyjęte przez Sejm zapisy nowelizacji ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego zmniejszyły z 640 mln do 400 mln zł janosikowe, jakie miało uiścić w 2014 roku województwo mazowieckie. Dąbrowski tłumaczył w rozmowie z PAP, że nie poparł projektu własnego klubu, bo uważał go za krzywdzący wobec województwa dolnośląskiego, które reprezentuje.
"Ta sprawa wciąż budzi emocje"
Według źródeł PAP w Stronnictwie sprawa złamania dyscypliny przez Dąbrowskiego i Kłopotka w głosowaniu dotyczącym obowiązku szkolnego sześciolaktów wciąż budzi emocje. - Na ostatnim posiedzeniu klubu do tematu wrócił Piechociński, mówiąc o potrzebie zwarcia szeregów. Kilka mocnych słów dołożył poseł Andrzej Sztorc, który jest nowym rzecznikiem dyscypliny. Skończyło się tym, że Kłopotek wyszedł trzaskając drzwiami - powiedział jeden z posłów PSL. Kłopotek zapytany o to, powiedział, że wyszedł z posiedzenia klubu, by się niepotrzebnie nie denerwować. - Uważam temat za zamknięty - dodał.
Kłopotek i Dąbrowski na posiedzeniu klubu po głosowaniu w sprawie sześciolatków na początku listopada zostali ukarani naganą, mimo zapowiedzi wniosku o ich wykluczenie. Dąbrowski, reagując na tę zapowiedzi mówił, że może być posłem niezależnym. Według źródeł PAP w PSL ostatecznie nie zdecydowano się na wyrzucenie posłów, bo oznaczałoby to utratę większości przez koalicję - kluby PO i PSL mają obecnie łącznie 232 posłów.

x-news.pl, TVN24
Referendum w sprawie sześciolatków

Niewielką większością głosów posłowie zdecydowali na początku listopada, że referendum w sprawie sześciolatków nie będzie. Za referendum opowiedziało się 222 posłów opozycji, przeciw było 228 - głównie kolacji PO-PSL.

x-news.pl, TVN24
Inicjatorem referendum było stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców
. Od stycznia zbierało ono podpisy pod wnioskiem o referendum. W czerwcu było ich prawie milion i wniosek trafił  do Sejmu.
Karolina Elbanowska, prezes stowarzyszenia tłumaczyła, że jej walka o dobro dzieci trwa już od pięciu lat. Resort edukacji nie chciał jednak słuchać argumentów jej i ludzi działających w ramach akcji "Ratuj Maluchy".
Inicjatorzy referendum walczą przede wszystkim z reformą obniżającą wiek szkolny. Pierwsze pytanie w referendum miało dotyczyć tego, czy obywatele są za zniesieniem obowiązku szkolnego sześciolatków. Kolejne pytania miały dotyczyć zniesienia obowiązku szkolnego dla pięciolatków, zmiany programu nauczania w liceach, likwidacji gimnazjów, a także ustawowego powstrzymania likwidacji szkół i przedszkoli.
Początkowo wszystkie sześciolatki miały pójść do pierwszej klasy od 1 września 2012 roku. Wcześniej, przez trzy lata to rodzice sami mieli decydować o tym, czy ich dziecko ma iść wcześniej do szkoły. Z tej możliwości korzystali rodzice co piątego sześciolatka. Sejm przesunął zatem reformę o dwa lata i sześciolatki miały bezwzględnie iść do szkoły od września 2014 roku.
W połowie tego roku wprowadzono kolejną zmianę. Obecnie przepisy mówią o tym, że w 2014 roku obowiązkiem szkolnym objęte zostaną dzieci urodzone w pierwszej połowie 2008 roku. Pozostałe dzieci z tego rocznika rozpoczną naukę w 2015 roku, tak jak wszystkie dzieci urodzone w 2009 roku.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej