Mucha: odeszłam przez mężczyzn. Nie piłam z nimi whisky
- Mężczyźni robią politykę, w której liczy się naga polityczna siła, nie kompetencje. Ja takiej polityki nie umiem robić i nie chcę się jej uczyć. Bo jest bez sensu - mówi była minister sportu Joanna Mucha w rozmowie z Agnieszką Kublik w portalu gazeta.pl.
2013-12-05, 14:28
Joanna Mucha pełniła funkcję ministra sportu przez dwa lata. O możliwości dymisji 37-letniej minister mówiło się od wielu miesięcy. Podczas listopadowej rekonstrukcji rządu na stanowisku zastąpił ją poseł PO Andrzej Biernat.
- Miałam poczucie, że mam poparcie premiera - mówi Joanna Mucha. Komentując sprawę swojej dymisji stwierdza, że sytuacja była na tyle jasna, że nie potrzebowała wyjaśnienia.
Była minister sportu ocenia, że musiała odejść, bo zarówno w polityce, jak i w sporcie, rządzą mężczyźni. - Może rzeczywiście oni odczuwali to jako problem, ja - nie. Kobiet wśród działaczy sportowych jest bardzo, bardzo mało. Choć jest bardzo dużo wspaniałych zawodniczek, mamy naprawdę świetną kadrę damską - mówi była minister sportu.
Załatwiają sprawy przy wódce, whisky i cygarach...
Joanna Mucha podkreśla, że dała jasno do zrozumienia, że załatwiania spraw przy wódce, whisky i cygarach - nie będzie. - Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek z którymkolwiek działaczem sportowym piła jakikolwiek alkohol, nie było żadnych spotkań poza ministerstwem. Panowie grzecznie ustawili się w kolejce z planami strategicznymi. Jedną z takich najbardziej przeze mnie zapamiętanych rozmów było, kiedy kolejni działacze pewnego związku mówili, że oni na nic nie mają wpływu, a chodziło o rozliczenie startu w Londynie. Prezes, szef wyszkolenia, trener, oni w ogóle na nic nie mają wpływu. Wtedy powiedziałam panom, że jedynym rozsądna decyzją jest rozwiązanie związku. Zrobiła się z tego straszna awantura. Oczywiście się nie rozwiązali. Ale chyba zaczęli inaczej postrzegać swoją rolę - mówi Mucha.
REKLAMA
"Może częściowo sama sprowokowałam kłopoty"
Joanna Mucha przyznaje, że była traktowana w protekcjonalny sposób. - W ogóle nikt nie chciał ze mną rozmawiać o tym, co chcę robić w sporcie. To się zmieniło dopiero we wrześniu tego roku, kiedy zaczęłam wprowadzać programy w sporcie powszechnym. Półtora roku po moim przyjściu do ministerstwa - mówi była minister sportu.
Jej zdaniem, są jednak kobiety, które takiego problemu nie mają. - Przykładem jest Elka Bieńkowska, która jest świetnym ministrem, i będzie świetną premierką i nie ma tego typu problemów. Może częściowo sama sprowokowałam te kłopoty... W każdym razie czas działa na moją korzyść. Im jestem starsza, tym lepiej. Teraz epitetów tego typu tak często nie dostaję, dzięki Bogu - mówi Mucha.
wyborcza.pl,kh
REKLAMA