Dowody z Dominikany w sprawie ks. Gila niepewne
Dysk z Dominikany, który miał być dowodem, że ksiądz Gil dopuszczał się pedofilii, nie jest wiernym odzwierciedleniem dysku zabezpieczonego u duchownego - ustalił portal tvp.info.
2013-12-05, 16:38
Biegły informatyk zakończył badanie dysku z plikami graficznymi i filmami przesłanymi przez prokuratorów z Dominikany. Ekspert znalazł tam znaczną ilość materiałów pedofilskich, zarówno tych dostępnych w internecie jak i wytworzonych przez osobę, który nagrała je na dysku swojego komputera.
Problem tylko w tym, że dysk nie był tzw. kopią binarną, czyli wiernym odzwierciedleniem dysku zabezpieczonego u ks. Wojciecha Gila - pisze portal tvp.info. Oznacza to, że bardzo trudno jest ustalić czy ktoś nie manipulował plikami.
Polskie śledztwo toczy się pod kątem pedofilii, za co w Polsce grozi do 12 lat więzienia. Drugim wątkiem postępowania jest sprawa utrwalania treści pornograficznych z dziećmi. Za to grozi do 10 lat więzienia.
Podstawą rozpoczęcia dochodzenia były informacje, jakie prokuratura uzyskała z polskiego przedstawicielstwa dyplomatycznego w Bogocie. Potwierdziło ono w prokuraturze na Dominikanie, że prowadzi ona postępowanie w sprawie dotyczącej dwóch polskich obywateli.
REKLAMA
Władze Dominikany badają m.in. sprawę byłego już nuncjusza apostolskiego na Dominikanie abp Józefa Wesołowskiego, którego papież odwołał w sierpniu w związku z podejrzeniami o pedofilię. Drugim z podejrzewanych polskich duchownych jest michalita ksiądz Wojciech Gil.
IAR/tvp info/iz
REKLAMA
REKLAMA