MŚ siatkarzy: Polacy bronią tytułu. Dobre losowanie będzie atutem biało-czerwonych?
W czerwcu i lipcu swój mundial przeżywali kibice piłki nożnej, teraz czas na fanów siatkówki. Już 9 września rozpoczęcie siatkarskich mistrzostw świata, które po raz pierwszy zorganizują dwa kraje: Włochy oraz Bułgaria. Biało-czerwoni przystępują do turnieju jako obrońcy tytułu, a sparingowe mecze pokazują, że znowu są w stanie powalczyć o wysokie cele.
2018-09-09, 20:01
Posłuchaj
W dniach 10-30 września odbędzie się 19. edycja MŚ w piłce siatkowej mężczyzn. Z tej okazji sekcja sportowa portalu PolskieRadio24.pl przygotowała specjalny serwis, na którym można śledzić wszystkie wydarzenia związane z turniejem rozgrywanym w Bułgarii i we Włoszech. Zapraszamy również do słuchania relacji naszych wysłanników na antenach radiowej Jedynki i Trójki.
Powiązany Artykuł
MŚ w siatkówce mężczyzn Włochy/Bułgaria 2018 - specjalny serwis PR24
Cztery lata temu Polskę opanowało siatkarskie szaleństwo. Nie dość, że nasz kraj był gospodarzem mistrzostw świata, to jeszcze drużyna grała kapitalnie. Zespół prowadzony przez Francuza Stephane’a Antigę, który ledwie pół roku wcześniej zakończył niezwykle udaną karierę zawodniczą, wygrał aż 12 z 13 spotkań i po kapitalnym finale z Brazylią sięgnął po drugi w historii polskiej siatkówki tytuł mistrzów świata.
Przez cztery lata wiele się jednak zmieniło. Już dzień po zwycięskim finale z Brazylią z dalszej gry w kadrze zrezygnowało aż czterech z czternastu bohaterów mundialu. Reprezentacyjne kariery zakończyli Mariusz Wlazły, Michał Winiarski, Paweł Zagumny oraz Krzysztof Ignaczak. Dla drużyny nadeszły gorsze czasy: nie udało się zdobyć medalu ani podczas mistrzostw Europy w 2015 roku (rozgrywanych… we Włoszech i w Bułgarii), ani, przede wszystkim, na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Sukcesów brakowało także w Lidze Światowej. W końcu, po ćwierćfinałowej przegranej z USA podczas igrzysk, funkcję selekcjonera przestał pełnić Antiga.
Następca Francuza - Ferdinando di Giorgi, opromieniony wcześniejszymi sukcesami jako szkoleniowiec Zaksy Kędzierzyn-Koźle, kompletnie nie poradził sobie na stanowisku. Kadra pod wodzą Włocha nie tylko nie zawojowała Ligi Światowej, ale, przede wszystkim, katastrofalnie zaprezentowała się podczas rozgrywanych w naszym kraju mistrzostw Europy. Porażki w trzech setach z Serbią oraz Słowenią skutkowały brakiem awansu do ćwierćfinału, za co di Giorgi zapłacił posadą.
Jego następcą został Belg Vital Heynen, który na tych samych mistrzostwach doprowadził kadrę swojego kraju do czwartego miejsca, co było największym sukcesem w historii belgijskiej reprezentacji. Heynen przed czterema laty prowadził natomiast reprezentację Niemiec, z którą zdobył brązowy medal mistrzostw świata. Szkoleniowiec, który odnosił też sukcesy na ławce belgijskiego Noliko Maaseik oraz niemieckiego VfB Friedrieschafen (zasłynął tym, że...chciał kupować piwo kibicom tego klubu), pracował już w Polsce jako trener Transferu Bydgoszcz w latach 2013-2015.
REKLAMA
Heynen w środowisku znany jest jako ekscentryk, często nerwowo reagujący na decyzję sędziów, za co nieraz otrzymywał żółte kartki, ale też pasjonat siatkówki nałogowo oglądający mecze w telewizji. Siatkarze wielokrotnie chwalili urozmaicone treningi, jakie funduje im Belg. Zadowolenie zawodników jest tym ważniejsze, iż przed rokiem większość kadrowiczów mocno narzekała na zbyt ciężkie przygotowania do mistrzostw, jakie zafundował biało-czerwonym di Giorgi.
49-letni trener od razu po objęciu stanowiska obiecał walkę o upragniony medal olimpijski. Do igrzysk w Tokio jeszcze niemal dwa lata i pierwszym sprawdzianem tego, w jakim kierunku zmierza reprezentacja pod wodzą Vitala Heynena będą właśnie włosko-bułgarskie mistrzostwa. Polakom udało się wcześniej awansować do Final Six następczyni Ligi Światowej - Ligi Narodów, jednak we francuskim Lille przegrali dwa mecze i musieli zadowolić się 5. miejscem.
Do wyników podczas wspomnianych rozgrywek trzeba jednak podchodzić ze sporym dystansem. Powodem jest fakt, iż belgijski szkoleniowiec postawił sobie za cel sprawdzenie jak największej ilości siatkarzy i właściwie w każdym meczu zmieniał wyjściową szóstkę. Przykładowo: kapitan i lider drużyny Michał Kubiak wystąpił tylko podczas dwóch otwierających rozgrywki turniejów w Polsce, by potem dostać wolne. Zabrakło go także podczas Final Six.
Sam awans do najlepszej szóstki został więc w tym wypadku uznany za sukces. Podobny rezultat został postawiony jako cel minimum przez zarząd Polskiego Związku Piłki Siatkowej na mistrzostwach świata. Trzeba bowiem zaznaczyć, iż skład, jaki ma do dyspozycji Heynen nie wygląda tak imponująco, jak kadra sprzed czterech lat. Zakładanie w ciemno walki o obronę tytułu byłoby więc zaskakujące.
REKLAMA
Do Bułgarii oraz, miejmy nadzieję, Włoch wyleci niedzielnego popołudnia tylko pięciu spośród mistrzów świata. W przypadku większości z nich zmieniła się także rola w drużynie. Dawid Konarski przed czterema laty był tylko zmiennikiem Wlazłego. Podczas tegorocznego mundialu najprawdopodobniej będzie pełnił funkcję pierwszego atakującego. Fabian Drzyzga na polskim turnieju o miejsce w składzie rywalizował ze znakomitym Zagumnym. Cztery lata później także nie może być pewien gry w wyjściowej szóstce, ze względu na konkurencję ze strony Grzegorza Łomacza, który po ośmiu latach znowu będzie miał okazję do występu na mistrzostwach świata.
Nawet tak ważna postać dla obecnej kadry jak Kubiak w zespole Antigi przeważnie był rezerwowym. Na przyjęciu grali zwykle Winiarski oraz Mateusz Mika, któremu w udziale w nadchodzącym turnieju przeszkodziły kłopoty zdrowotne i konieczność operacji wyrostka. Tym razem więc zawodnik japońskiego Panasonic Panthers nie będzie tylko bardzo ważnym rezerwowym, a liderem drużyny. Oczekiwania wobec niego są zatem spore, chociaż w przeszłości wielokrotnie pokazywał, że umie wziąć ciężar gry na swoje barki.
W wyjściowej szóstce przed czterema laty grali jedynie środkowy Piotr Nowakowski i libero Paweł Zatorski. Ten pierwszy jako jedyny w kadrze jedzie na swój trzeci mundial z rzędu. 31-latek to, obok Łomacza, najstarszy zawodnik w drużynie. Prawdopodobnie będzie musiał rozpoczynać mecze na ławce ze względu na świetną formę młodszych konkurentów: Mateusza Bieńka i, zwłaszcza, Jakuba Kochanowskiego, który jeszcze rok temu zostawał mistrzem świata juniorów. Teraz ma szansę na krążek światowego czempionatu w rywalizacji najlepszych siatkarzy świata. W przeciwieństwie do Nowakowskiego, Zatorski znowu może czuć się pewniakiem. Wydaje się, że drugi libero - Damian Wojtaszek będzie pojawiał się na boisku jedynie w wyjątkowych okolicznościach.
Heynen zdecydował się na kadrę będącą mieszanką rutyny z młodością. Obok wspomnianych wcześniej mistrzów świata oraz Łomacza i Wojtaszka starszą gwardię reprezentuje Bartosz Kurek. Przed czterema laty siatkarz Stoczni Szczecin został pominięty przez Antigę, co spotkało się z ożywioną dyskusją w kraju. Teraz znalazł się w kadrze, mimo słabszej postawy w Lidze Narodów. Kurek zagra jako atakujący. O miejsce w składzie powalczy z Konarskim oraz Damianem Schulzem, który w wieku 28 lat wreszcie trafił do reprezentacji. Świetna gra w Treflu Gdańsk zaowocowała nie tylko transferem do Asseco Resovii Rzeszów, ale też wyjazdem na mundial.
REKLAMA
Należy się zgodzić z byłym znakomitym siatkarzem, mistrzem świata i olimpijskim - Tomaszem Wójtowiczem, który w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" stwierdził, iż niemal każdy zawodnik będzie podlegał rotacji belgijskiego szkoleniowca.
- Poza Michałem Kubiakiem i Pawłem Zatorskim nie ma chyba pewniaków do wyjściowego składu - przyznał legendarny zawodnik.
Kibiców zastanawia mocno, kto rozpocznie turniej na przyjęciu jako partner Kubiaka. Do dyspozycji Heynena pozostaje trzech siatkarzy, którzy dopiero budują swoją pozycję w kadrze, jednak w dotychczasowych meczach pokazali przydatność. Trener będzie wybierał między bohaterem niedawnego meczu z Rosją Arturem Szalpukiem, Aleksanderem Śliwką oraz najmłodszym w tym gronie Bartoszem Kwolkiem, który, podobnie jak Kochanowski, ma w dorobku złoto mistrzostw świata juniorów.
14-osobowa kadra personalnie prezentuje się naprawdę dobrze, choć w serca kibiców najwięcej optymizmu wlały mecze rozegrane podczas przygotowań do mundialu. Biało-czerwoni świetnie zaprezentowali się fanom w Krakowie oraz w Szczecinie. Z kompletem zwycięstw zwyciężyli w rozgrywanym w drugiej stolicy Polski Memoriale Huberta Jerzego Wagnera, pokonując Kanadę, Francję i Rosję. Zwłaszcza te dwie ostatnie wygrane odniesione po tie-breaku z przygotowującymi się do mistrzostw dwiema najlepszymi drużynami tegorocznej Ligi Narodów mają swoją wymową. Również licznie zgromadzona publiczność w Szczecinie zobaczyła dobrą grę Polaków w dwóch sparingach z Belgią. Oba mecze gospodarze wygrali 3:1.
REKLAMA
Wydaje się, że biało-czerwoni są dobrze przygotowani do mistrzostw i, przy odrobinie szczęścia, będą w stanie włączyć się do walki o medale. Pomóc w tym może korzystne losowanie. Obrońcy tytułu w pierwszej fazie rozgrywek trafili do grupy D, która swoje spotkania rozgrywać będzie w bułgarskiej Warnie. Podopieczni Vitala Heynena zmierzą się z, kolejno, Kubą, Portoryko, Finlandią, Iranem oraz gospodarzami. Można więc powiedzieć, że skala trudności będzie rosła z meczu na mecz, a prawdopodobne trzy wygrane w pierwszych meczach postawią Polaków w dobrej sytuacji.
Heynen ma zresztą świadomość, że w pierwszej fazie grupowej celem biało-czerwonych musi być komplet zwycięstw.
- Musimy kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa. Jedna przegrana w grupie D będzie bardzo dużym problemem. Dwie to właściwie koniec naszych marzeń o dobrym miejscu w turnieju - powiedział.
REKLAMA
Rzeczywiście, system rozgrywek nie pozwala na lekceważenie teoretycznie słabszych przeciwników - wszystkie wyniki z pierwszej rundy (nawet z zespołami, które odpadły) będą bowiem brane pod uwagę w tabeli kolejnej fazy. Do drugiej rundy grupowej awansują po cztery najlepsze drużyny z każdej z czterech sześciozespołowych grup. Tam zostaną utworzone kolejne cztery grupy - tym razem liczące po cztery zespoły. O tym, do jakiej grupy trafi drużyna w wypadku awansu zadecyduje miejsce w pierwszej fazie rozgrywek. Zwycięzca grupy D miałby ten komfort, iż także drugą fazę spędziłby, grając w Warnie. Do kolejnej, trzeciej rundy awansują natomiast zwycięzcy grup w drugiej fazie oraz dwa zespoły z drugich miejsc z najlepszym bilansem.
Trzyosobowe grupy trzeciej fazy, z których do półfinałów awansują po dwa najlepsze zespoły to jednak daleka historia. Pierwszym celem Polaków jest zwycięstwo w tabeli grupy D. Spośród rywali najgroźniej wyglądają Bułgarzy oraz Irańczycy.
Ci pierwsi będą dodatkowo dopingowani przez tysiące fanów potrafiących stworzyć kapitalną atmosferę. Pół żartem, pół serio można jednak powiedzieć, że kibice będą największym atutem zespołu prowadzonego przez byłego wybitnego przyjmującego - Plamena Konstandinowa, który w przeszłości występował m.in. w Jastrzębskim Węglu. Ze względu na operację kolana z gry w kadrze w 2018 roku zrezygnował znakomity atakujący - Cwetan Sokołow, a typowany na jego następcę - Bojan Jordanow doznał kontuzji podczas przygotowań, która wykluczyła go z mistrzostw. Uraz wyeliminował też podstawowego rozgrywającego Georgija Bratojewa. Od lat w kadrze nie gra natomiast największa bułgarska gwiazda - Matej Kazijski, który latem podpisał kontrakt ze Stocznią Szczecin. Jakby tego było mało, Konstandinow podczas sparingu z Belgią pokłócił się z Władysławem Iwankowem, więc libero opuścił zgrupowanie. W obecnej bułgarskiej drużynie brakuje nie tylko gwiazd, które mogłyby pokusić się o wynik podobny jak w 2006 roku (brązowy medal), ale także atmosfery. Wygląda na to, że liderami ekipy będą doświadczony libero - Todor Salparow oraz przyjmujący - Todor Skrimow i znany z polskich parkietów Nikołaj Penczew, który latem zamienił PGE Skrę Bełchatów na szczecińską Stocznię, gdzie zagra m.in. z Kazijskim i Kurkiem.
REKLAMA
Może się więc okazać, iż głównym rywalem biało-czerwonych do zajęcia pierwszego miejsca w grupie będą Irańczycy. Zespół z Azji przed czterema laty dosyć niespodziewanie zajął szóste miejsce. W tegorocznej Lidze Narodów Persowie pokonali biało-czerwonych 3:0 podczas turnieju w USA, co pokazuje, że zwycięstwo nad nimi wcale nie będzie formalnością. Za postęp, jakiego dokonała irańska siatkówka odpowiadają zagraniczni trenerzy, którzy w ostatnich latach prowadzili tę kadrę: Argentyńczyk Julio Velasco, Serb Slobodan Kovac oraz obecny selekcjoner Czarnogórzec Igor Kolaković. Irańczycy od lat grają w tym samym składzie, a największe gwiazdy drużyny to uznani siatkarze, cieszący się zainteresowaniem czołowych klubów w Europie. Mowa tu przede wszystkim o rozgrywającym Mirze Saeidzie Marouflanim, środkowym Seyedzie Mohammedzie Mousavim czy przyjmującym Miladzie Ebadipourze, który przed poprzednim sezonem trafił do Bełchatowa i był jedną z czołowych postaci PGE Skry, kiedy ta sięgała po mistrzostwo Polski. Irańczycy przyjadą do Bułgarii tuż po triumfie w Igrzyskach Azjatyckich i niewątpliwie mogą stać się czarnym koniem turnieju.
Pozostała trójka przeciwników wygląda mniej okazale. Finowie to typowy solidny średniak, który regularnie występuje na wielkich imprezach, ale nie odnosi na nich sukcesów. W ubiegłym roku podczas mistrzostw Europy biało-czerwoni pokonali "Suomi" bez straty seta. Teraz również będą zdecydowanym faworytem. Trenerem drużyny z północy kontynentu jest były siatkarz Zaksy Tuomas Sammelvuo. W zespole brakuje jednak wielkich gwiazd. Najwięcej jakości Finowie mają na rozegraniu, gdzie o miejsce w składzie rywalizują Eami Tervaportti, który latem zamienił Stocznię Szczecin na grecki Olympiakos Pireus oraz weteran Mikko Esko. Wydaje się, że dla podopiecznych Sammelvuo sukcesem będzie samo wyjście z grupy.
Nie bardzo wiadomo, na co stać Kubańczyków, którzy jeszcze osiem lat temu byli wicemistrzami świata. Od tamtego czasu wiele się jednak zmieniło. Ze względu na obostrzenia, jakie ten komunistyczny kraj stawia siatkarzom w wyjeżdżaniu za granicę, najlepsi kubańscy zawodnicy regularnie uciekają z ojczyzny, co wiąże się z zakazem gry w reprezentacji. Najsłynniejszym przykładem jest Wilfriedo Leon, który już za rok będzie mógł wystąpić w barwach Polski. Podobny przypadek to gwiazdor włoskiej kadry Osmany Juantorena czy Yeandry Leal, który, po wygaśnięciu dwuletniej karencji, będzie reprezentował Brazylię. Kubańską kadrę dodatkowo osłabił też skandal sprzed dwóch lat, kiedy to pięciu zawodników zostało skazanych na kary więzienia za gwałt popełniony podczas pobytu na turnieju Ligi Światowej w Finlandii. Ciężko więc realnie zakładać na co stać drużynę trenera Nicholasa Vivesa, jednak śmiało można stwierdzić, iż przywiezie on do Bułgarii grupę niebywale zdolnych zawodników, spośród których niektórzy staną się niebawem gwiazdami siatkówki.
Najniżej notowanym grupowym rywalem Polaków wydaje się być Portoryko. Podopiecznych trenera Oswalda Camerona nie można jednak lekceważyć. Przed czterema laty nie wyszli z grupy, ale potrafili sensacyjnie pokonać Włochów. Tym razem także nie są faworytami do awansu, jednak uważać należy przede wszystkim na doskonale znanego polskim kibicom Maurice'a Torresa. Atakujący, który w ubiegłym sezonie zdobywał punkty dla Zaksy Kędzierzyn-Koźle, jest nazywany następcą znakomitego Hectora Soto, który przez lata w pojedynkę stanowił o sile portorykańskiego ataku. To jego znakomita gra pozwoliła karaibskiej reprezentacji zająć 12. miejsce podczas mundialu w Japonii sprzed 12 lat. Soto został wówczas najlepszym punktującym turnieju. Od tego, czy Torres będzie w stanie wejść w buty sławnego poprzednika, będą zależeć losy Portorykańczyków podczas mistrzostw świata.
REKLAMA
Żadnego z rywali nie będzie można lekceważyć, chociaż powinniśmy się cieszyć, że nasi reprezentanci uniknęli potęg światowej siatkówki już w pierwszej fazie. Trzeba też zdać sobie sprawę, iż kilka drużyn jest przez bukmacherów i ekspertów ocenianych wyżej od biało-czerwonych i powtórka sukcesu sprzed czterech lat byłaby wielkim sukcesem. Rosjanie, Francuzi, Włosi, Amerykanie, Brazylijczycy i Serbowie na starcie turnieju wydają się być nieco mocniejsi od podopiecznych Vitala Heynena. Przed czterema laty sytuacja wydawała się jednak podobna. Trzymajmy kciuki za sukces biało-czerwonych, z których meczów relacje będą mogli Państwo usłyszeć na antenach Polskiego Radia!
System rozgrywek:
W fazie grupowej rozgrywek zobaczymy 24 drużyny. Do drugiej rundy awansuje 16 najlepszych ekip. W trzeciej fazie zagra 6 zespołów podzielonych na dwie grupy.
Po fazie grupowej odbędą się spotkania półfinałowe oraz finałowe.
Grupy MŚ w piłce siatkowej mężczyzn:
Grupa A (Florencja i Rzym): Włochy, Argentyna, Japonia, Belgia, Słowenia, Dominikana
Grupa B (Ruse): Brazylia, Kanada, Francja, Egipt, Chiny, Holandia,
Grupa C (Bari): USA, Rosja, Serbia, Australia, Tunezja, Kamerun
Grupa D (Warna): Bułgaria, Polska, Iran, Kuba, Finlandia, Portoryko
REKLAMA
pm, IAR
REKLAMA