Liga Mistrzów: skandalista, obiekt nienawiści, lider i kapitan. Mauro Icardi natchnął Inter

Inter wrócił do Ligi Mistrzów po sześciu sezonach i trzeba przyznać, że zrobił to w stylu, który poderwał z miejsc kibiców na Stadio Giuseppe Meazza. Do walki mediolańczyków natchnął Mauro Icardi, który wreszcie zadebiutował w elitarnych rozgrywkach.

2018-09-19, 12:40

Liga Mistrzów: skandalista, obiekt nienawiści, lider i kapitan. Mauro Icardi natchnął Inter

Posłuchaj

O szczegółach rywalizacji włoskich drużyn w Lidze Mistrzów mówi Piotr Kowalczuk (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Mauro Icardi to postać niecodzienna, która budzi ogromne emocje wśród kibiców Interu Mediolan. Jeszcze dwa lata temu, już jako kapitan zespołu (opaskę założył w wieku zaledwie 22 lat) musiał zmierzyć się nie tyle z krytyką, co z falą nienawiści ze strony własnych kibiców. Nawet we Włoszech, gdzie fani potrafią reagować żywiołowo, takie sytuacje nie są powszechne.

Kiedy w meczu Cagliari zawodnik nie wykorzystał rzutu karnego, na trybunach nie było wściekłości - kibice wręcz wiwatowali ze szczęścia, świętując porażkę reprezentującego ich klub piłkarza.

Powodem takiego zachowania była między innymi autobiografia. Rzadko kiedy zdarza się, by zawodnik decydował się na to, by wydawać książkę o swojej karierze w momencie, w którym ta dopiero się rozwija.

REKLAMA

Jedna z opisanych sytuacji wywołała prawdziwą burzę. Kiedy po przegranym meczu Icardi razem z Freddym Guarinem podeszli do kibiców, Argentyńczyk rzucił w trybuny swoją koszulkę. Ta błyskawicznie do niego wróciła, razem ze stekiem wyzwisk. Icardi utrzymywał, że chciał dać ją młodemu kibicowi, ale jeden z szefów kibiców miał mu ją wyrwać. Fani od razu zarzucili mu kłamstwo, w otwartym liście domagali się odebrania mu kapitańskiej opaski, a jego przyszłość w Mediolanie stanęła pod znakiem zapytania.

Podczas konfliktu z kibicami swojego klubu stwierdził, że z chęcią doprowadziłby do konfrontacji, w której miała mu pomóc setka bandytów z Argentyny, którzy rozniosą ich na strzępy. Spowodowało to tyle, że określenia "klaun" i "idiota" były jednymi z łagodniejszych, jakie stosowała spora część bywalców Stadio Giuseppe Meazza.

Było to sytuacja o tyle dziwna, że Icardi był wówczas (i cały czas jest) jednym z najlepszych zawodników Interu. W chwili, kiedy każdemu występowi piłkarza towarzyszyły wulgarne okrzyki i przyśpiewki, możemy domyślać się, że nie było łatwo. Tyle tylko, że nie ma sensu robić z napastnika ofiary - sam przyzwyczaił do tego, że w sytuacjach kryzysowych potrafi dolać oliwy do ognia, a pozaboiskowym zachowaniem dorobił się łatki, którą trudno odkleić. I wspomniane sytuacje nie są jedynymi, które wzbudzały kontrowersje.

To, że Inter w ostatnich latach zawodził, nie pozostawiało żadnych wątpliwości. W zdominowanej przez Juventus Serie A nie tylko nie potrafił nawiązać walki z hegemonem, ale raz po raz musiał obchodzić się smakiem w walce o Ligę Mistrzów. Icardi od 2013 roku, czyli od transferu z Sampdorii, czekał na debiut w tych elitarnych rozgrywkach. Lata mijały, mówiło się o zainteresowaniu wielkich klubów, napastnik robił to, co do niego należało - zdobywał bramki. W tym momencie, po 186 rozegranych spotkaniach licznik stanął na 108 trafieniach.

REKLAMA

Mogło się wydawać, że przy liczbach, którymi Icardi mógł się pochwalić w klubie, powinien częściej dostawać szansę w reprezentacji. Tymczasem w wieku 25 lat zaliczył dopiero 5 występów w kadrze, a porażkę Argentyny na tegorocznych mistrzostwach świata w Rosji obejrzał w telewizji.

W maju, po wyjazdowej wygranej z Lazio w ostatniej kolejce ubiegłego sezonu, Inter znów zapewnił sobie miejsce w elicie. Trzeba powiedzieć jasno, że bez 29 ligowych goli Icardiego to nie miałoby miejsca.

Losowanie grup pierwszej fazy Ligi Mistrzów nie było łaskawe dla "Nerazzurrich" - Barcelona, Tottenham i PSV do spółki z włoskim zespołem to prawdziwa grupa śmierci. 4 punkty po 4 kolejkach Serie A, 15. miejsce w tabeli, problemy z kreowaniem sytuacji, słaba skuteczność i niepewna defensywa... Zarówno liczby, jak i styl gry nie mogły napawać kibiców optymizmem. I przez większą część wtorkowego meczu zanosiło się na to, że Inter nie sięgnie choćby po punkt.

Wszystko zmieniło się w końcówce spotkania. Tottenham od momentu wyjścia na prowadzenie grał zachowawczo, skupiał się przede wszystkim na obronie wyniku, cofał się coraz głębiej. W 86. minucie piłka trafiła przed polem karnym do Icardiego, który nie kalkulował, tylko przepięknym wolejem dał swojej drużynie wyrównanie.

REKLAMA

Inter poczuł krew, ruszył na rywala i osiągnął swoje w drugiej minucie doliczonego czasu gry, ostatecznie zdobywając niesamowicie ważne punkty. Anglicy zaś potwierdzili opinie ekspertów dotyczące tego, że wyciąganie wniosków przychodzi im z trudem, a problemy mentalne cały czas nie pozwalają im na to, by rywalizować na najwyższym poziomie.

Bohaterem został co prawda Matias Vecino, jednak to kapitan zespołu dał impuls, który odmienił losy tego spotkania. Zaznaczmy, że nie był to wielki mecz Interu. Nie był to też wielki mecz Icardiego. Strzał, po którym zdobył gola, był zaledwie trzecim celnym uderzeniem na bramkę zastępującego Hugo Llorisa Michela Vorma. Argentyńczyk przez większość meczu był odcięty od podań, sam zanotował ich najmniej w swojej ekipie. Był niewidoczny, przegrywał pojedynki z defensorami, nie potrafił znaleźć dla siebie miejsca. Koniec końców to jednak on unosił ręce w geście triumfu.

Icardi był łatwym celem, kozłem ofiarnym w grającym przez ostatnie lata poniżej oczekiwań Interze, zawodnikiem niedocenianym. I takim, który niespecjalnie sprawiał wrażenia człowieka, który za wszelką cenę chciałby zmienić to, jak się go postrzega. 

REKLAMA

Jasne jest jedno - miejsce piłkarzy tej klasy jest w Lidze Mistrzów. To, na co stać prowadzony przez Icardiego Inter, pozostaje niewiadomą. Mecz z Tottenhamem nie przesądza jeszcze niczego, losy awansu pozostają otwarte. Icardi błysnął, ale żeby stać się graczem światowego formatu i przywrócić świetne czasy włoskiego klubu, będzie musiał dać z siebie jeszcze więcej. I na pewno nie zrobi tego w pojedynkę.

ps, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej