Jeszcze kadra Jerzego Brzęczka nie zginęła. "Droga cierniowa nas zahartowała"
- Naszą drużynę będzie bardzo ciężko złamać, a krytyka, jaka na nas spadła, tylko nas zahartowała - powiedział po meczu z Portugalią selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek. Biało-czerwoni zremisowali w Guimaraes z mistrzami Europy 1:1 i wywalczyli rozstawienie w losowaniu grup eliminacyjnych do Euro 2020.
2018-11-21, 10:57
Posłuchaj
Bramkarz reprezentacji Wojciech Szczęsny cieszy się zarówno z wyniku, jak gry, którą pokazała kadra (IAR)
Dodaj do playlisty
Były lamenty i strach zajrzał w oczy wielu fanom i ekspertom, którzy byli pewni, że bez Roberta Lewandowskiego z przodu i Kamila Glika z tyłu nic dobrego w Portugalii drużyny Jerzego Brzęczka nie spotka. W ostatnim spotkaniu roku 2018 reprezentacja miała dopisać do swojego rocznego zeznania jeszcze jedną przegraną. Okazało się jednak, że mimo iż biało-czerwoni przechodzili kolejny eksperyment w linii obrony, nie przegrali koncertowo i spektakularnie, tak jak zakładały czarne scenariusze.
Zbigniew Boniek Portugalczycy grali z hamulcem lekko zaciągniętym, bo zdawali sobie sprawę, że są pierwsi w grupie. My też graliśmy bardzo spokojnie. Nic wielkiego na tym boisku się nie wydarzyło, aczkolwiek było widać mądrość naszej drużyny, grającej bez dwóch-trzech bardzo ważnych zawodników
W euforię oczywiście też nie ma co popadać, ale trzeba oddać cesarzowi, co cesarskie: straciliśmy bramkę, ale drużyna nie złożyła broni, zastępca Roberta Lewandowskiego, Arek Milik, został wystawiony na próbę i wyszedł z niej zwycięsko. W 63. minucie spotkania doszło bowiem do zdarzenia, które miało decydujący wpływ na pozostałą część meczu. Po błędzie niefrasobliwie grających defensorów portugalskich, Milik znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Napastnika nieprzepisowo zatrzymał jednak Danilo. Sędzia pokazał graczowi gospodarzy czerwoną kartkę i podyktował rzut karny.
Do piłki podszedł sam poszkodowany. Trafił do bramki, ale arbiter nakazał powtórkę "jedenastki", ponieważ piłkarze zbyt szybko wbiegli w pole karne. Po dłuższej chwili - bramkarz próbował zdekoncentrować naszego napastnika układając z uwagą naruszoną w okolicach linii bramkowej murawę, a kibice z zaangażowaniem gwizdali - Milik nie dał się jednak wciągnąć w te gierki i ponownie strzelił w ten sam róg po raz drugi pokonując bezradnego Beto.
Bilans prowadzonej przez Jerzego Brzęczka reprezentacji to trzy porażki, trzy remisy, pięć zdobytych goli i osiem straconych. W ostatnim meczu tego roku biało-czerwoni urwali punkt pewnym zwycięstwa w grupie mistrzom Europy i w eliminacjach następnego Euro będą losowani z pierwszego koszyka.
REKLAMA
Dorobek nie jest spektakularny, ale na pocieszenie pozostaje fakt, że w ostatnim przygotowanym przed drużynę Brzęczka daniu roku, zobaczyliśmy Polaków walecznych i pewnych siebie do końca meczu. Miejmy zatem nadzieję, że w najbliższej przyszłości doczekamy się też piłkarskiej uczty, którą zaserwuje nam szef kuchni oraz jego ekipa.
- Na przemyślenia tych czterech-pięciu miesięcy mojej pracy przyjdzie jeszcze czas. Nie jesteśmy zadowoleni z wyników, ale z drugiej strony przechodząc tę drogę cierniową, tę krytykę, to myślę, że nas to zahartowało. To drużyna, którą będzie bardzo ciężko złamać na boisku i poza nim - powiedział po spotkaniu w Portugalii selekcjoner.
Na pocieszenie warto także pamiętać, że w przeszłości drużyny w biało-czerwonych barwach także rodziły się w bólach. Jerzy Engel, Leo Beenhakker i Adam Nawałka też zaliczyli falstart, ale zbudowali zespoły skutecznie walczące o awans do wielkiego turnieju.
ah, PolskieRadio24.pl
REKLAMA