Wisła Kraków może liczyć na pomoc "ludzi grających bez wypłaty"
Kamil Kosowski, 52-krotny reprezentant Polski i były zawodnik Wisły Kraków, chce pomóc "Białej Gwieździe", klubowi, który znajduje się obecnie w trudnej sytuacji finansowej i prawnej.
2019-01-02, 18:58
Wisła Kraków stoi na skraju przepaści. Sprzedaż akcji zadłużonego klubu przez TS Wisła ciągnie się od kilku tygodni. Od 22 grudnia, kiedy Towarzystwo Sportowe Wisła przekazało 100 procent akcji nowym inwestorom, nastąpiło kilka zwrotów sytuacji. Wydawało się, że z końcem roku wszystko będzie klarowne, jednak tak się nie stało. Kasa klubu nadal świeci pustkami, a piłkarze nie dostali od kilku miesięcy pensji.
Swojemu byłemu klubowi jest gotów pomóc Kamil Kosowski, który grał w Krakowie w latach 1999-2008. "Jeżeli Wisła będzie potrzebować ludzi grających bez wypłaty żeby dokończyć sezon to jestem" - napisał na Twitterze Kosowski.
Po rozstaniu z Wisłą Kosowski grał między innymi w Kaiserslautern, Southampton, Chievo Weronie, Cadiz, APOEL-u i Apollonie Limassol. Karierę zawodniczą piłkarz zakończył jednak w Krakowie. Pod Wawel wrócił w 2013 roku i reprezentował Wisłę przez 6 miesięcy.
22 grudnia Towarzystwo Sportowe Wisła, dotychczasowy właściciel piłkarskiej spółki, przekazał 100 procent akcji nowym inwestorom. Większościowy pakiet - 60 procent akcji - przejął zarejestrowany w Luksemburgu fundusz Alelega, którego właścicielem jest Vanna Ly, francuski biznesmen pochodzenia kambodżańskiego. Pozostałe 40 procent udziałów trafiło do angielskiego funduszu Noble Capital Partner, reprezentowanego przez Szweda Matsa Hartlinga. Warunkiem, który miał dopełnić transakcję, było przekazanie TS Wisła poświadczenia przelewu na kwotę 12,2 mln złotych. Środki miały iść na spłatę najpilniejszych długów. Termin przekazania tego poświadczenia minął o północy 28 grudnia i nie został dopełniony. W takiej sytuacji akcje spółki powinny wrócić do TS Wisła.
W tym momencie jednak sytuacja prawna Wisły SA jest jednak dużo bardziej skomplikowana. Poprzedni zarząd podał się do dymisji 22 grudnia, a pełniący obowiązki tymczasowego prezesa Adam Pietrowski, który był pośrednikiem transakcji, przebywa za granicą. Poza tym nie wiadomo, czy wobec niedotrzymania terminu przelewu ustalonej kwoty, ma on nadal formalne prawo do pełnienia tej funkcji.
Zarząd Towarzystwa Sportowego w poniedziałek wydał komunikat, w którym oświadczono, że warunki umowy nie zostały spełnione i zapewniono, iż klub jest w kontakcie z przedstawicielem kancelarii prawnej, który analizuje zapisy w umowie sprzedaży Wisły Kraków SA.
Na razie zatem transakcja nie została unieważniona, a władze Towarzystwa zastanawiają się, jak odzyskać przekazane 22 grudnia potencjalnym właścicielom akcje piłkarskiej spółki.
Sprawa jest o tyle skomplikowana, że umowa sprzedaży została sporządzona tylko w języku angielskim. Nie można wykluczyć, że niedoszli właściciele będą mimo wszystko dochodzić swoich praw.
REKLAMA
Długi piłkarskiej spółki szacowane są na około 30 milionów złotych. Część z nich jest zabezpieczona koncesjami z wpływów ze sprzedaży praw medialnych, ale ok. 12 milionów - tyle, ile miał wynosić oczekiwany przelew - trzeba spłacić jak najszybciej.
Szczególnie palące jest wypłacenie zaległych pensji zawodnikom. Zdecydowana większość z nich nie otrzymuje wynagrodzeń od lipca, a już dwa miesiące bez wypłat daje piłkarzowi możliwość, by wezwać klub do wyrównania zaległości w terminie 14 dni, a gdy ten warunek nie zostanie spełniony, wtedy może wypowiedzieć on kontrakt, o czym informuje klub i PZPN.
Do tej pory czterech piłkarzy Wisły: Jesus Imaz, Dawid Kort, Kamil Wojtkowski i Zoran Arsenic złożyło wezwania do zapłaty. Pieniądze otrzymali trzej pierwsi, a na konto Chorwata - mimo upływu dwóch tygodni - należna kwota nie trafiła.
Pozostali zawodnicy albo już złożyli wezwania, ale w ich przypadku jeszcze nie minął wspomniany 14-dniowy termin, albo zrobią to w najbliższych dniach.
ah, PolskieRadio24.pl, /PAP
REKLAMA