Finlandia "w żałobie" po śmierci Mattiego Nykaenena
Wiadomość o śmierci legendarnego skoczka narciarskiego Matti Nykaenena sprawiła, że Finlandia znajduje się w stanie szoku i nieformalnej żałoby narodowej - podkreślają dziennikarze fińskiej telewizji YLE.
2019-02-04, 19:09
Posłuchaj
W sezonie 2018/2019 skoczkowie rywalizują w 40. edycji Pucharu Świata. Portal PolskieRadio24.pl z tej okazji przygotował specjalny serwis, w którym można znaleźć wszystkie najważniejsze informacje związane z wydarzeniami na skoczniach.
Powiązany Artykuł
PŚ W SKOKACH NARCIARSKICH 2018/2019
Jednocześnie wskazują, że barwne i pełne skandali życie sportowca po zakończeniu kariery zostało wykorzystane bez żadnych skrupułów przez żądne sensacji i okrutne media.
- Nastrój w Finlandii przypomina od rana żałobę narodową, ponieważ wszyscy Finowie znali Mattiego na dobre i na złe. Dzisiaj mówi się jednak głównie o osiągnięciach sportowych. To on przecież podczas swojej kariery podwyższał oglądalność telewizji i wyludniał ulice, a później swoimi ekscesami nakłady tabloidów, których był codziennym gościem i tematem - skomentował Mikael Oivo z kanału telewizji publicznej YLE.
"Finlandia budziła się w szoku"
Janne Groenroos, fiński korespondent szwedzkiej telewizji opisał, że "dzisiaj Finlandia oglądając poranne dzienniki budziła się do życia w kompletnym szoku, nie wierząc w podawaną wiadomość".
Fińskie gazety koncentrują się głównie na sportowej karierze czterokrotnego mistrza olimpijskiego, przypominając ją seriami zdjęć i filmami w wydaniach internetowych podkreślając, że jest uznawany za skoczka narciarskiego wszech czasów. Przypomina się, lecz już drugoplanowo, liczne skandale w życiu prywatnym, alkoholizm i kary więzienia.
Gazety publikując zdjęcia Nykaenena we fraku i z orderami za zasługi dla kraju piszą, że „był ważną osobą dla Finlandii i bywalcem corocznego balu 6 grudnia z okazji święta niepodległości w pałacu prezydenckim w Helsinkach, gdzie zaprasza się zasłużone osoby”.
"Wykonał ostatni lot"
W głównym komentarzu YLE podkreślono, że "Matti zawsze mówił, że najlepiej czuł się w powietrzu, gdzie był kompletnie sam. Chciał latać przez całe życie i w końcu wykonał swój ostatni lot... do nieba w wieku zaledwie 55 lat. Odszedł od nas orzeł skoczni, który stał się dzięki swojemu boskiemu talentowi bohaterem narodowym".
"W lecie dowiedział się o zaawansowanej cukrzycy i poważnie podupadł na zdrowiu. Lecz jeszcze w piątek wysportowany brał udział w koncercie w znanej restauracji w Helsinkach, na który sprzedano wszystkie bilety już kilka tygodni wcześniej. Dzisiaj z nami go już nie ma i jeszcze nie zdajemy sobie sprawy z ogromu tej straty" - napisał dziennik "Helsingin Sanomat".
Gazeta podkreśliła, że "złota era legendarnego skoczka trwała zaledwie dekadę, a resztę wyjątkowo kolorowego życia wypełnił niestety alkohol".
Norwegowie i Szwedzi wspominają mistrza
W Norwegii i Szwecji media również wspominają Nykaenena.
W jednym z ostatnich obszernych wywiadów, który przeprowadził ze skoczkiem w listopadzie na Wyspach Kanaryjskich norweski dziennik "Dagbladet" i opublikował go w poniedziałek, Nykaenen powiedział, że "w porównaniu do mojego życia to sądzę, że w piekle nie jest najgorzej".
Szwedzki dziennik "Aftonbladet" skomentował tę wypowiedź stwierdzeniem, że "Matti przez całe życie powoli, lecz wysoko leciał zmierzając do nieba, ale co raz trafiał na boczny wiatr i wpadał w czarną dziurę. Teraz już bez żadnego obciążenia leci do swojego celu".
Szwedzka telewizja SVT skomentowała, że dla Finlandii Nykaenen był tak wielką legendą, jak dla Szwecji alpejczyk i ikona sportów zimowych Ingemar Stenmark "z tą różnicą, że napędzany był promilami".
Norweski dziennik "VG" ocenił, że Nykaenen był "prekursorem i jedną z pierwszych gwiazd, które świadomie lub nie sprawiły, że sport ma dzisiaj pozycję świata celebrytów. Można powiedzieć, że wprowadził do skoków narciarskich rock and roll i w tej dyscyplinie można go porównać do Diego Maradony i Lionela Messiego".
"W tym co robił zawodowo był od nas wszystkich lepszy. Życie prywatne też przypominało skocznię z ogromną szybkością najazdu, odległościami skoków i niebezpiecznymi różnicami wysokości" - napisał norweski dziennik "Aftenposten".
pm
REKLAMA