Historyczny finał Pucharu Polski koszykarzy. Arka Gdynia i Stal Ostrów Wlkp zmierzą się w stolicy

W niedzielnym finale Pucharu Polski koszykarzy w Warszawie po raz pierwszy w historii tych rozgrywek wystąpią Arka Gdynia i Arged BM Slam Stal Ostrów Wlkp. Taki skład to niespodzianka, bo w pokonanym polu zostało kilku faworytów.

2019-02-17, 11:05

Historyczny finał Pucharu Polski koszykarzy. Arka Gdynia i Stal Ostrów Wlkp zmierzą się w stolicy
Walka o finał Pucharu Polski . Foto: Andrzej Romański/Energa Basket Liga.

Już na ćwierćfinałach skończyła się pucharowa przygoda mistrza Polski Anwilu Włocławek, lidera tabeli ekstraklasy Stelmetu Enea BC Zielona Góra i obrońcy trofeum Polskiego Cukru Toruń.


W półfinale Arka pokonała MKS Dąbrowa Górnicza 81:78, a Arged Stal Polpharmę Starogard Gd. 76:66.

- Każdy mecz to inna historia. A finał tym bardziej, także dlatego, że to już trzeci mecz z rzędu. Na pewno będzie cios za cios, ale nie tak mocny, bo zawodnicy obydwu zespołów są zmęczeni. Z Anwilem w ćwierćfinale chcieliśmy grać niekontrolowaną koszykówkę, z Dąbrową wręcz przeciwnie - zwalniać akcje, choć moich koszykarzy czasami nie da się zatrzymać i lecą "na złamanie karku". Na finał też coś zmienimy, bo Stal ma silnych podkoszowych, więc i my będziemy mogli uruchomić wysokich. To dobrze, bo do tej pory ciężar gry spoczywał na "małych" - powiedział trener gdynian Przemysław Frasunkiewicz.

Arka, która kontynuuje tradycje Prokomu Trefla Sopot (4 razy zdobył PP), od przeprowadzki do Gdyni w sezonie 2009/10 nigdy nie wystąpiła w finale tych rozgrywek. Debiutantem jest też Stal, choć jej trener Wojciech Kamiński jako szkoleniowiec Rosy Radom dwa razy był w tej fazie i cieszył się z trofeum w 2016 r.

- Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc teraz już się nie cofniemy. Najważniejsza będzie defensywa - ocenił trener ostrowian, który ma do dyspozycji wszystkich podstawowych graczy.

Szkoleniowiec drużyny z Trójmiasta w tak komfortowej sytuacji nie jest. Do Warszawy nie przyjechali leczący kontuzje Josh Bostic, Krzysztof Szubarga, Filip Dylewicz i Mikołaj Witliński, a z rotacji w stolicy "wypadł" jeszcze Marcel Ponitka, który w finale raczej nie wystąpi.


- Finał to przede wszystkim zaangażowanie mentalne, nie fizyczne. W pełnym składzie, miesiąc temu, myśleliśmy o jak najlepszym występie w stolicy, choć przed sezonem zdobycie Pucharu Polski nie było głównym celem. Kontuzje pokrzyżowały plany i naprawdę byłem pełen obaw przed spotkaniem z Anwilem w ćwierćfinale. Teraz mamy finał, więc wszystko rzucamy na szalę. Potem czeka nas przerwa na mecze reprezentacji w eliminacjach mistrzostw świata. Zawodnicy dostaną trzy dni wolnego, a w ciągu najbliższych tygodni do drużyny systematycznie będą wracać kontuzjowani - dodał Frasunkiewicz.

ah

Polecane

Wróć do strony głównej