Liga Mistrzów: Paris Saint-Germain znowu zawiodło w Europie. "Gen porażki" przeszkadza paryżanom
Wygrana 2:0 w meczu wyjazdowym wydawała się pewną przepustką do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Piłkarze Paris Saint-Germain ulegli jednak w rewanżu Manchesterowi United 1:3 i tę fazę rozgrywek obejrzą jedynie w telewizji. Francuski klub, za którym stoją pieniądze katarskich szejków, po raz kolejny zawiódł w Europie i, zdaniem wielu ekspertów i kibiców, jest symbolem ekipy potrafiącej zawieść swoich kibiców nawet w najkorzystniejszej sytuacji...
2019-03-07, 16:21
Przed trzema tygodniami paryżanie zdominowali United na słynnym Old Trafford. "Teatr Marzeń" był teatrem jednego, a właściwie 11 aktorów - byli nimi podopieczni Thomasa Tuchela. Mistrzowie Francji zwyciężyli pewnie, mimo że musieli sobie radzić bez kontuzjowanych Neymara oraz Edinsona Cavaniego. Wydawało się, iż rewanż na Parc des Princes będzie formalnością.
Osłabione United zaporą nie do przejścia
Za tym, że PSG obroni zaliczkę, przemawiały też olbrzymie kłopoty kadrowe rywali. "Czerwone Diabły" przyleciały do Francji bez 10 kontuzjowanych zawodników. Brakowało m.in. Paula Pogby, Jessego Lingarda czy Andera Herrery. W paryskiej ekipie wyleczyć wciąż nie zdołał się Neymar, a Cavani rozpoczął na ławce (pojawił się na boisku już w doliczonym czasie, gdy awans wymknął się gospodarzom z rąk), ale drużyna i tak wyglądała na wystarczająco mocną, by utrzymać przewagę dwóch goli.
Podopieczni Ole Gunnara Solskjaera wcale nie zagrali zresztą wielkiego meczu. Solidna gra w obronie, szybkie kontrataki, zagęszczenie środka pola oraz łut szczęścia w zupełności wystarczyły, by znaleźć się w najlepszej ósemce Europy. United przeszli do historii jako pierwszy zespół, który awansował do kolejnej rundy LM, mimo przegranej dwoma bramkami na własnym boisku w pierwszym spotkaniu. Oddając cesarzowi, co cesarskie, trzeba zauważyć, iż budowany za setki milionów euro zespół z Parc des Princes po raz kolejny zawiódł fanów, którzy mogą zastanawiać się, czy ulubieńcy kiedykolwiek spełnią marzenia ich oraz właściciela klubu Nassera Al-Khelaifiego.
Katarczyk przejął pogrążony w kryzysie klub z Parku Książąt latem 2011 roku. Za cel postawił sobie odbudowę potęgi klubu, który znowu miał liczyć się w Europie. Do Ligi Mistrzów, po ośmiu latach absencji, paryżanie wrócili w sezonie 2012/2013.
REKLAMA
Co roku to samo
Od siedmiu lat scenariusz występów w najbardziej prestiżowych rozgrywkach jest jednak niezmienny. Wymieniani w gronie kandydatów do gry o najwyższe cele piłkarze ze stolicy Francji zatrzymują się na etapie 1/8 lub 1/4 finału. Porażka z MU oznacza trzeci z rzędu sezon, w którym paryżanie pożegnali się z rozgrywkami tuż po fazie grupowej...
Porażka z United sprawiła, że wróciły stare demony. Najbardziej spektakularną wtopę paryżanie zaliczyli w 2017 roku. W pierwszym spotkaniu 1/4 finału prowadzeni wtedy przez Unaia Emery'ego rozgromili FC Barcelonę 4:0, udzielając Katalończykom lekcji futbolu. W odpadnięcie PSG nie wierzył wówczas praktycznie nikt poza piłkarzami "Blaugrany", którzy w rewanżu potrafili odrobić straty z nawiązką. Cały futbolowy świat z niedowierzaniem patrzył, jak Katalończycy zdobywają kolejne bramki, wygrywając 6:1 i meldując się w kolejnej fazie rozgrywek.
Sezon 2016/2017 był zresztą przełomowy. Poza przegraną z Barceloną paryżanie doznali też upokorzenia w Ligue 1, tracąc na rzecz AS Monaco zdobywany seryjnie od 2013 roku tytuł mistrza Francji.
REKLAMA
Neymar na ratunek
Nic dziwnego, że Al-Khelaifi postanowił działać zdecydowanie. Latem 2017 roku na Parc des Princes trafili: jeden z głównych autorów katalońskiej remontady sprzed kilku miesięcy - Neymar (PSG zapłaciło Barcelonie 222 mln euro, czyniąc Brazylijczyka najdroższym piłkarzem swiata) oraz robiący furorę w Monaco - 19-letni wówczas Kylian Mbappe. Wraz z Cavanim mieli stworzyć tercet, który sprawi, że PSG stanie się drugim, po Olympique Marsylia, francuskim triumfatorem Ligi Mistrzów.
Oficjalnie w Paryżu postawiono na długofalowy projekt. Al-Khelaifi po zakontraktowaniu Neymara i Mbappe mówił, że chce, aby jego klub zwyciężył w LM do 2022 roku. Pierwsze, ubiegłoroczne podejście okazało się nieudane. Już w 1/8 finału PSG trafiło na Real Madryt, ulegając obrońcy tytułu dwukrotnie: 1:3 i 1:2. Ofensywne trio nie radziło sobie z obroną "Królewskich", na dodatek Neymar nie mógł zagrać w rewanżu z powodu kontuzji kostki.
Nawet potrójna korona zdobyta w kraju nie uratowała posady Emery'ego. Kontraktu Hiszpana nie przedłużono, a nowym trenerem został Thomas Tuchel. Jak pokazał rewanż z Manchesterem United, Niemiec także nie potrafił wznieść drużyny na najwyższy europejski poziom. W poprzednich latach z tym zadaniem nie poradzili sobie Carlo Ancelotti i Laurent Blanc, którzy kolekcjonowali mistrzostwa i puchary Francji, ale w Lidze Mistrzów nie mieli szans z przeszkodą nie do przejścia, jaką dla paryżan stał się ćwierćfinał.
REKLAMA
Trudno znaleźć głosy broniące piłkarzy PSG po środowej klęsce. Sami gracze są zresztą tego świadomi. Kapitan Thiago Silva tuż po zakończeniu meczu błagał kibiców o wybaczenie. Fani zapewne szybko przyjmą przeprosiny i na koniec sezonu zobaczą swych ulubieńców wznoszących w górę mistrzowską paterę Ligue 1 oraz Puchar Francji (z Pucharu Ligi paryżanie sensacyjnie odpadli po meczu z Guingamp). Trofea w kraju dawno przestały już jednak wystarczać...
Paryżanie działają w innych realiach finansowych niż Olympique Lyon, Olympique Marsylia, AS Monaco czy Lille OSC, więc krajowe laury są traktowane jako coś zupełnie oczywistego i przewidywalnego w ciemno. Kibice oraz właściciele żądają czegoś więcej: spektakularnego wyniku w Europie, czyli wygranej w Lidze Mistrzów.
Zatrzymać gwiazdy
Co paryżanie powinni zrobić, by za rok powalczyć o upragniony tytuł? Zatrzymanie tercetu ofensywnych gwiazd wydaje się kluczowe. Media co chwila obiegają pogłoski, że Neymar nie jest zadowolony z pobytu w stolicy Francji i chętnie zawitałby do Barcelony. O powrocie do poprzedniego klubu marzy też Cavani. 31-letni Urugwajczyk chce zakończyć karierę w Napoli. Mbappe jest z kolei obiektem westchnień prezesa Realu Florentino Pereza, który byłby skłonny zapłacić za pozyskanie Francuza ogromne pieniądze.
REKLAMA
Tajemnicą poliszynela jest zresztą fakt, że Neymar i Cavani za sobą nie przepadają. Już w sierpniu 2017 roku podczas ligowego meczu z Lyonem pokłócili się o wykonywanie rzutu karnego. Od tamtego momentu ich współpraca na boisku pozostawia wiele do życzenia. Obaj rzadko zauważają siebie na boisku. Neymar woli wymieniać podania z Mbappe, natomiast Cavani często rozgrywa piłkę z pomocnikami.
Nie ulega jednak wątpliwości, iż na rynku trudno znaleźć tercet atakujących na podobnym poziomie, a na pewno wiązać to będzie się z kolejnymi wielomilionowymi transakcjami. Paryżan blokuje Finansowe Fair Play, ponadto inne formacje wymagają wzmocnień w pierwszej kolejności. Zamiast szukać nowej gwiazdy do ataku, Tuchel musi skupić się na próbie lepszej integracji obecnych snajperów oraz ściągnąć dla Cavaniego dublera na odpowiednim poziomie. Eric Choupo-Moting takim nie jest.
Paryżanom brakuje także lidera środka pola. Julian Draxler i Angel Di Maria lepiej czują się na skrzydłach, Adrien Rabiot nie przedłuży wygasającej umowy i jest na wylocie z klubu, a Marco Verratti sprawia wrażenie, jakby kilka lat temu zatrzymał się w rozwoju. Włoch nadal dobrze spisuje się w grze defensywnej, ale brakuje mu wizji i kreatywności, by być reżyserem gry drużyny marzącej o wygraniu Ligi Mistrzów.
Defensywa do wymiany
W "Parku Książąt" brakuje też klasowych obrońców. O ile w meczach Ligue 1, gdzie większość rywali PSG modli się jedynie o najniższy wymiar kary, deficyt nie rzuca się w oczy, o tyle w środowym meczu uwypuklił się w całej okazałości. Thilo Kehrer, który przed sezonem kosztował 37 mln euro, już w drugiej minucie sprezentował gościom bramkę... Nawiasem mówiąc, 21-letni Niemiec w swoim poprzednim klubie - Schalke 04 nie zawsze miał miejsce w wyjściowym składzie, co nie przeszkodziło władzom PSG wydać na niego kilkudziesięciu milionów euro...
REKLAMA
Problemem jest też obsada boków defensywy. Dani Alves nieuchronnie zbliża się do końca kariery, a jego rywal do gry na prawej obronie Thomas Meunier często bywa kontuzjowany. Także obstawiający lewą flankę Juan Bernat i Layvin Kurzawa nie zawsze okazują się pewnymi punktami drużyny.
Wydaje się, że dużym błędem Tuchela było postawienie na Buffona w rewanżowym starciu z MU. Legendarny włoski bramkarz najlepsze lata ma już za sobą, a do Paryża trafił, chcąc jeszcze raz spróbować zwyciężyć w Lidze Mistrzów, co przecież nie udało mu się przez 16 lat gry w Juventusie, mimo występu w trzech finałach. Jesienią weteran bronił na zmianę z Alphonse'em Areolą, ale w meczach z United to jemu zaufał Tuchel.
Buffon zawalił przy drugim golu i nie pomógł drużynie swoim występem. Areola, który niedawno zadebiutował w reprezentacji Francji, w poprzednich sezonach miał problem z ustabilizowaniem formy. Obecnie zdaje się jednak gotowy, by przejąć bluzę z numerem 1. Tuchel nie powinien mu w tym przeszkadzać, zwłaszcza że 40-letni Buffon stał się wzmocnieniem drużyny głównie w wymiarze marketingowym...
Gen porażki
REKLAMA
Niezależnie od tego, jakie kroki podejmie niemiecki szkoleniowiec (o ile oczywiście pozostanie trenerem PSG na kolejny sezon), paryżanie na stałe zapisali się w świadomości kibiców piłki nożnej jako ekipa będąca w stanie zmarnować nawet najkorzystniejszą sytuację przed rewanżem. W przypadku piłkarzy ze stolicy Francji można nawet mówić o genie porażki, który głęboko zakorzenia się w nich za każdym razem, gdy muszą walczyć o wielkie cele w Lidze Mistrzów.
Coraz mniej osób wierzy, że ten gen można przezwyciężyć. Biorąc za pewnik słowa Al-Khelaifiego, na zdobycie Pucharu Europy pozostały jeszcze trzy lata. Łatwiej jednak sobie wyobrazić, że paryżanie pozostaną królami własnego podwórka, kolekcjonując kolejne laury w Ligue 1, w której brakuje rywali mogących podjąć z nimi równorzędną rywalizację... Niestety, za każdym razem, gdy paryscy "Książęta" próbują przekroczyć granice swoich włości, spotykają się z brutalnym odporem ze strony rywali z Anglii i Hiszpanii.
Paweł Majewski, PolskieRadio24.pl
REKLAMA