LM siatkarzy: polsko-rosyjskie starcia o półfinał. Trefl zmierzy się z hegemonem, a Skra z nową potęgą
W ćwierćfinałach siatkarskiej Ligi Mistrzów polskie kluby czekają ciężkie starcia z rywalami z Rosji. W środę o godzinie 18 Trefl Gdańsk podejmie u siebie sześciokrotnego triumfatora rozgrywek - Zenit Kazań, a równo dzień później rozpocznie się mecz w Bełchatowie, gdzie PGE Skra zmierzy się z Zenitem Sankt Petersburg.
2019-03-13, 13:21
Posłuchaj
Obydwie polskie ekipy nie były w gronie rozstawionych, więc nie mogły liczyć na szczęśliwe losowanie. Siatkarze Trefla, którzy w Lidze Mistrzów grają po raz drugi w historii klubu, trafili jednak najgorzej, jak mogli. Gdańszczanie zmierzą się z "siatkarskim Realem Madryt", jak często nazywany jest Zenit. Klub ze stolicy Tatarstanu wygrywał cztery ostatnie edycje Ligi Mistrzów, a łącznie już sześciokrotnie sięgał po tytuł najlepszej drużyny Europy.
Podopieczni Władimira Alekno to prawdziwi królowie siatkarskiej Europy. W Lidze Mistrzów śrubują serię 29 kolejnych zwycięstw. Przed sezonem Zenit został osłabiony odejściem Wilfredo Leona. W miejsce przyszłego reprezentanta Polski pozyskano jednak znakomitego Francuza Earvina N'Gapetha. Ponadto w składzie nie brakuje innych gwiazd siatkówki, takich jak Amerykanin Matthew Anderson czy reprezentanci Rosji Maksym Michajłow, Aleksiej Werbow, Artem Wolwicz i Aleksander Butko.
Kazański gwiazdozbiór nie tylko kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa w LM, ale równie świetnie radzi sobie na krajowych parkietach. W 24 ligowych spotkaniach Zenit przegrał tylko raz, ulegając po tie-breaku Fakiełowi Nowy Urengoj i zdecydowanie prowadzi w tabeli Superligi.
REKLAMA
Gdańszczanie, którzy nieco niespodziewanie okazali się najlepsi w grupie D, stoją więc przed bardzo trudnym zadaniem. Co ciekawe, podopieczni Andrei Anastasiego znacznie lepiej radzą sobie w Europie niż w rozgrywkach PlusLigi. 9 zwycięstw, 13 przegranych i odległe 10. miejsce na cztery kolejki przed końcem sezonu zasadniczego oznaczają, iż szanse Trefla na awans do fazy play-off są jedynie teoretyczne.
Atutem gospodarzy z pewnością nie będzie świeżość. Do meczu z Zenitem przystąpią ledwo dwa dni po przegranym zaległym starciu z PGE Skrą (2:3) w lidze. Gdańscy kibice liczą przede wszystkim na Macieja Muzaja, który w tegorocznych meczach LM pokazał, że jest gotów do przejęcia roli lidera "Lwów". Przeciwko bełchatowianom atakujący zdobył zresztą aż 30 punktów. Po powrocie do gry bardzo dobrze spisuje się Piotr Nowakowski, który w styczniu musiał przerwać treningi ze względu na celiakię. By myśleć o sprawieniu sensacji w starciu z rosyjskim hegemonem, na wysoki poziom wznieść muszą się też gdańscy przyjmujący: Ruben Schott i Nikola Mijailović.
Większe szanse na awans do najlepszej czwórki Europy eksperci dają siatkarzom PGE Skry. Bełchatowianie w poniedziałek wygrali ważny ligowy mecz w Gdańsku, a do tego ich rywal nie jest notowany tak wysoko jak ekipa z Kazania. Zenit Sankt Petersburg powstał w 2017 roku, dzięki wykupieniu miejsca w Superlidze od Dinama Krasnodar. Nowo budowany zespół swój pierwszy sezon zakończył wicemistrzostwem Rosji i awansem do Ligi Mistrzów. Podopieczni Aleksandra Klimkina w obecnych rozgrywkach zajmują trzecie miejsce w lidze, a w minioną sobotę ulegli u siebie (1:3) hegemonowi z Kazania.
Mimo iż rywalem bełchatowian jest teoretycznie słabszy z Zenitów, mistrzom Polski nie będzie łatwo awansować. PGE Skra od początku sezonu zmaga się z problemami, głównie zdrowotnymi. Trener Roberto Piazza niewątpliwie ucieszył się, gdy w ostatnich tygodniach do gry wrócili Mariusz Wlazły, Artur Szalpuk i Milad Ebadipour. Powrót liderów zbiegł się w czasie z lepszymi występami PGE Skry. Siatkarze z województwa łódzkiego wygrali sześć kolejnych meczów w lidze, co pozwoliło bełchatowianom awansować na piąte miejsce w tabeli premiowane awansem do play-off.
REKLAMA
Największe gwiazdy Zenita to niemiecki atakujący Gyorgy Grozer oraz pochodzący z Kuby przyjmujący Oreol Camejo. Ten ostatni niebawem może zresztą zostać reprezentantem Rosji. O możliwość gry Kubańczyka w barwach "Sbornej" mocno zabiegają bowiem władze rosyjskiej federacji. Niewykluczone jednak, iż Camejo nie pojawi się na parkiecie w Bełchatowie. Ostatnio zmagał się bowiem z lekkim urazem. W wypadku jego nieobecności ciężar gry w ofensywie spadnie m.in. na byłego gracza Jastrzębskiego Węgla - Lukasa Divisa.
Spotkanie w Bełchatowie rozpocznie się w czwartek o godzinie 18. Mecze rewanżowe odbędą się tydzień później. We wtorek w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Dinamo Moskwa uległo u siebie włoskiemu Cucine Lube Civitanova 2:3. W czwartek o 20.30 francuskie Chaumont VB 52 HB zmierzy się z Sir Safety Conad Perugia, w którego barwach występuje Wilfredo Leon.
Paweł Majewski, PolskieRadio24.pl IAR
REKLAMA
REKLAMA