Konflikt w polskim karate z igrzyskami w tle. Działacze się kłócą, a minister musi wstrzymać dotacje
Trwający od 2017 roku spór w polskim karate zostanie zażegnany? Do takiego rozwiązania wciąż daleka droga, choć pojawił się kolejny projekt porozumienia między Polskim Związkiem Karate oraz Polską Unią Karate. Jeśli organizacje się dogadają, Ministerstwo Sportu i Turystyki będzie mogło przekazać ponad pół miliona złotych dotacji na przygotowanie kadry olimpijskiej.
2019-04-04, 09:00
27 marca Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie (CAS) poinformował o oddaleniu z powodów formalnych skargi Polskiego Związku Karate na wykluczenie z szeregów World Karate Federation, organizującej zawody w olimpijskiej odmianie tego sportu.
Prezes PZK Maciej Sokołowski utrzymuje jednak, że odrzucona apelacja dotyczyła decyzji Kongresu Wykonawczego WKF z 13 kwietnia ubiegłego roku.
- Sprawa decyzji Kongresu WKF z 5 listopada wciąż jest badana przez Trybunał. Nie mamy żadnych sygnałów w tej kwestii - dodał. Szef PZK przyznał też, że nie widział protokołu z listopadowego głosowania.
Zamrożone pieniądze
550 tys. zł - tyle w 2019 roku wynosi ministerialna dotacja na przygotowania olimpijskie polskich karateków. Podobnie jak ubiegłoroczna, nie może zostać wypłacona ze względu na spór, jaki toczą dwie organizacje. Obie roszczą prawo do reprezentowania Polski w olimpijskiej odmianie tego sportu, tzw. karate WKF.
REKLAMA
Konflikt sprawia, że działacze tracą finansowo. Polski Związek Karate otrzymuje około 780 tys. zł dotacji z Ministerstwa Sportu i Turystyki na sport nieolimpijski, ponadto znajduje sponsorów indywidualnych. Wspomagają go też składki blisko 460 klubów. W gorszej sytuacji jest Polska Unia Karate, na której przychody składają się tylko składki opłacane przez kluby. Roczna opłata wynosi 500 zł.
Mimo to PUK zdołała pokryć koszt ubezpieczenia i zakwaterowania zawodników podczas mistrzostw Europy, które w marcu odbyły się w hiszpańskiej Guadalajarze. - Koszty transportu pokryli sami reprezentanci Polski wraz z trenerami - mówi nam Marek Kamiński, rzecznik Polskiej Unii Karate.
Źródło: TVP Sport
Polski Związek Karate założono w 1980 roku. Przez lata pełnił rolę jedynej organizacji odpowiedzialnej za funkcjonowanie i rozwój tego sportu w naszym kraju. Łączył wszystkie dyscypliny, często różniące się od siebie: siłowe i kontaktowe karate kyokushin, bardziej klasyczne shotokan i nowoczesne, punktowe WKF.
REKLAMA
Według słów prezesa Macieja Sokołowskiego Związek zrzesza obecnie 38 tys. licencjonowanych zawodników i około 460 klubów we wszystkich stylach. Dla porównania - do Unii należy około 80 klubów zrzeszających 4 tys. rejestrowanych karateków. Trzeba jednak dodać, iż PUK zajmuje się „tylko” olimpijską odmianą karate, podczas gdy w Polsce najpopularniejsze jest kyokushin.
Rozłam „dzięki” igrzyskom
W środowisku od lat narastały spory, które przybrały na sile, gdy Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) zdecydował o włączeniu karate WKF do programu igrzysk olimpijskich w Tokio w 2020 roku.
8 grudnia 2017 roku powołano Polską Unię Karate z siedzibą w Bielsku-Białej. Prezesem organizacji został Paweł Połtorzecki. Dalej wydarzenia potoczyły się szybko.
REKLAMA
13 kwietnia 2018 roku WKF podjęło decyzję o wykluczeniu Polskiego Związku Karate ze struktur swojej organizacji. 5 listopada decyzję Komitetu Wykonawczego WKF poparł obradujący w Madrycie Kongres tej organizacji.
Nowym reprezentantem Polski w międzynarodowych strukturach została Polska Unia Karate, którą 18 września przyjęto też w szeregi Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Do PKOl nadal należy także Polski Związek Karate.
Ministerstwo arbitrem
Mimowolnie arbitrem w sporze stało się Ministerstwo Sportu i Turystyki. 31 lipca ubiegłego roku resort po raz pierwszy odmówił przyznania PUK statusu polskiego związku sportowego, argumentując, że ów status wciąż należy do PZK.
Po decyzji kongresu WKF z 5 listopada 2018 roku ministerstwo, zgodnie z przepisami ustawy o sporcie, wydało decyzję pozbawiającą Polski Związek Karate statusu polskiego związku sportowego z uwagi na brak przynależności do właściwej międzynarodowej federacji sportowej.
REKLAMA
Obie organizacje przystąpiły do działania. PZK skorzystał ze ścieżki odwoławczej od listopadowej decyzji resortu i odwołał się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Związek wniósł też wspomnianą wcześniej skargę do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie (CAS).
PUK próbowała ponownie uzyskać status polskiego związku sportowego, tym razem w karate olimpijskim. Organizacja złożyła do resortu poprawiony wniosek wraz z pismem od prezydenta WKF.
Antonio Espinos zapewniał, że "PZK nie działał zgodnie z podstawowym interesami WKF" oraz że "Polska Unia Karate jest jedyną krajową federacją w Polsce, która reprezentuje olimpijski sport karate". Hiszpan informował też o dobrej współpracy z PUK oraz apelował do ministra Witolda Bańki o wydanie pozytywnej dla stowarzyszenia decyzji.
REKLAMA
Karate jednak nieolimpijskie?
4 marca 2019 roku odmówiono PUK statusu polskiego związku sportowego w karate olimpijskim. W ministerialnym oświadczeniu czytamy, że listopadowa decyzja pozbawiająca dotychczasowego statusu PZK nie jest prawomocna, wobec czego wspomniana organizacja pozostaje polskim związkiem sportowym.
Zdaniem MSiT bezzasadne jest stwierdzenie, iż karate olimpijskie jest oddzielnym sportem. Działacze PUK powołali się na przykład taekwondo, w którym działają dwa polskie związki sportowe. Jeden z nich zajmuje się olimpijską odmianą tej sztuki walki, a inny pozostałymi. Taekwondo od 2000 roku jest jednak stałą dyscypliną w programie najważniejszej imprezy sportowej czterolecia. Inaczej jest w przypadku karate.
W 2016 roku podczas sesji plenarnej MKOl w Rio de Janeiro wybrano pięć dyscyplin, które znajdą się w programie igrzysk w Tokio. Jedną z nich będzie karate - sport narodowy gospodarzy najbliższych igrzysk. Status dyscypliny olimpijskiej jest jednak tymczasowy. Dopiero w 2020 roku dowiemy się, które dyscypliny znajdą się w programie IO w Paryżu w 2024 roku. WKF prowadzi kampanię promocyjną, ale konkurencja jest spora.
REKLAMA
- O miejsca na igrzyskach stara się kilkadziesiąt dyscyplin - mówi nam Anna Ulman, rzecznik prasowy Ministerstwa Sportu i Turystyki. Sytuacja jest tym bardziej niepewna, że komitet organizacyjny paryskich igrzysk nie umieścił karate na proponowanej liście dyscyplin tymczasowych.
WKF deklaruje, iż lobbuje, aby karate trafiło do programu IO na stałe. Zdaniem PUK nawet brak karate w programie paryskich igrzysk nie oznaczałby wyrzucenia WKF z MKOl, co sprawi, iż pojęcie „karate olimpijskie” nie straci racji bytu.
Będzie porozumienie?
Po ponownym odrzuceniu wniosku PUK ministerstwo kolejny raz zaapelowało do obydwu organizacji o współpracę.
- Porozumienie między PUK a PZK umożliwiłoby realizację zadań przez te dwa podmioty z pożytkiem dla zawodników. Miałoby to pozytywne skutki dla wszystkich stron, ale nie ma możliwości, aby doprowadzić do jego zawarcia wbrew ich woli. Finansowanie zadań ze środków publicznych jest prawem, a nie obowiązkiem - czytamy w odpowiedzi ministerstwa przesłanej naszej redakcji.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Karate: Dorota Banaszczyk podpisała umowę z Energą. "To duża pomoc"
Resort już raz zaproponował obu stronom porozumienie. Według projektu zgłaszaniem zawodników do międzynarodowych turniejów miała zająć się PUK, a pieniądze z dotacji trafiałyby na konto PZK, który opłacałby trenerów, zgrupowania i starty zawodników. Unia nie zaakceptowała jednak tej propozycji.
- Naszym zdaniem porozumienie nie regulowało kwestii np. organizacji mistrzostw Polski. Zaproponowaliśmy kilka zmian, uznając, że pewne sformułowania są niezgodne albo ze stanem faktycznym, albo z prawem - tłumaczy Marek Kamiński, rzecznik prasowy PUK. Poprawki Unii nie znalazły jednak poparcia.
Zupełnie inaczej na sprawę patrzy Maciej Sokołowski.
- Zgodziliśmy się na podpisanie porozumienia według propozycji opracowanej przez ministerstwo - przypomina. - Prezes PUK na spotkaniu w ministerstwie zgodził się podpisać takie porozumienie, ale po kilku dniach zmienił zdanie. Następnie PUK przedstawił swoją propozycję, ale na nią nie mogliśmy się zgodzić, bo była niezgodna z polskim prawem - kontruje szef Polskiego Związku Karate.
REKLAMA
W PUK słyszymy, że na podpisanie dokumentu nie było zgody zarządu organizacji ani WKF.
Chodzi o niemałe środki. Na samo szkolenie seniorów w 2019 roku przeznaczono 550 tys. zł. Problem w tym, że pieniądze wciąż leżą na koncie ministerstwa...
Światełko w tunelu pojawiło się 23 marca. Na facebookowym profilu Polskiej Unii Karate udostępniono skany pisma do resortu oraz PZK z kolejną propozycją porozumienia. W projekcie mowa m.in. o naprzemiennej organizacji zawodów, wspólnych startach klubów w krajowych turniejach czy wzajemnym honorowaniu wydanych licencji.
REKLAMA
W PZK słyszymy o gotowości do negocjacji, chociaż sformułowania zawarte w wersji przedstawionej przez PUK są dla Związku nie do przyjęcia. Od prezesa Sokołowskiego usłyszeliśmy, że projekt jest sprzeczny z prawem sportowym oraz stanem faktycznym. Podobne zastrzeżenia wobec tekstu ma ministerstwo. Obie skłócone strony zapowiadają jednak, że chcą się wreszcie dogadać. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w najbliższych dniach planowane jest spotkanie między prezesami Polskiej Unii Karate oraz Polskiego Związku Karate.
Mistrzyni ma finansowanie
Pierwsza polska mistrzyni świata w karate WKF Dorota Banaszczyk, która w styczniu skarżyła się, że wraz z trenerem Maciejem Gawłowskim muszą opłacać starty z własnej kieszeni, została ambasadorką spółki Energa, co pozwoli na zapewnienie finansowania jej startów w kwalifikacjach olimpijskich. Łodzianka podpisała też umowy sponsorskie z lokalnymi firmami: Transfer Multisort Elektronik oraz Holtex.
Ponadto Banaszczyk jest członkinią Teamu 100, zrzeszającego najzdolniejszych polskich sportowców. Wygląda na to, że przygotowania 22-latki do tokijskich igrzysk nie są już zagrożone.
REKLAMA
Nadal nie wiemy, jak zakończy się konflikt działaczy. Status prawny zarówno Polskiego Związku Karate, jak i Polskiej Unii Karate pozostaje niejasny. Obie strony czeka zapewne długa batalia o to, kto zostanie uznany przez sąd i ministerstwo za polski związek sportowy. Pozostaje mieć nadzieję, że "wojna na górze" nie wpłynie negatywnie na formę naszej mistrzyni oraz nie zniechęci do uprawiania tego szlachetnego sportu dzieci i młodzieży...
Paweł Majewski, PolskieRadio24.pl
REKLAMA