Gold Cup: startuje walka o triumf w Ameryce Północnej. Na kogo warto zwrócić uwagę?
Rok 2019 obfituje w kontynentalne rozgrywki piłki nożnej. Po turnieju finałowym Ligi Narodów oraz rozpoczęciu Copa America, w nocy z soboty na niedzielę zacznie się walka o Złoty Puchar CONCACAF. Wraz z ekspertami, zastanawiamy się nad tym, czego możemy się spodziewać na amerykańskich, kostarykańskich i jamajskich boiskach.
2019-06-15, 19:25
Po raz pierwszy w historii, w turnieju weźmie udział aż szesnaście reprezentacji, podzielonych na cztery grupy. Mecze zostaną rozegrane na siedemnastu boiskach. Piętnaście z nich znajduje się w Stanach Zjednoczonych, a po dwa mecze fazy grupowej zostaną rozegrane na stadionie w Kostaryce i na Jamajce.
Wielcy nieobecni
Faworytami są jak zwykle Amerykanie i Meksykanie, a na trzecią siłę Ameryki Północnej wyrosła w ostatnich latach Jamajka, która była finalistą ostatnich dwóch edycji. W całej historii rozgrywek tylko Kanada potrafiła w 2000 roku przełamać duopol USA i Meksyku, wygrywając w finałowym meczu z zaproszoną do udziału w turnieju Kolumbią (oprócz niej, w turnieju wzięło udział Peru i Korea Południowa).
Atiba Hutchinson przez wiele lat uznawany był za najlepszego kanadyjskiego piłkarza na świecie. Najpierw długo dopraszał się o nowy kontrakt, ale gdy już go podpisał, pokazał, wiek w żaden sposób negatywnie nie wpływa na jego umiejętności.
Po dziewiętnastu latach, Kanadyjczycy na pewno będą chcieli sprawić swoim kibicom niespodziankę na miarę koszykarzy Toronto Raptors, którzy wygrali ostatnio rozgrywki NBA. Zespół dysponuje bardzo ciekawą kadrą, w której wystąpią między innymi Junior Hoilett (w minionym sezonie skrzydłowy Cardiff City), wschodząca gwiazda Bayernu Monachium Alphonso Davies, oraz piłkarze tureckiego Besiktasu – doświadczony Atiba Hutchinson oraz napastnik Cyle Larin. O dwóch ostatnich mówi Filip Cieśliński, znawca ligi tureckiej, twórca projektu „Turkish Delight”.
- Atiba Hutchinson przez wiele lat uznawany był za najlepszego kanadyjskiego piłkarza na świecie. Najpierw długo dopraszał się o nowy kontrakt, ale gdy już go podpisał, pokazał, że wiek w żaden sposób negatywnie nie wpływa na jego umiejętności. To znakomity pomocnik o defensywnym usposobieniu, praktycznie nie tracący piłek, dający kolegom pewność i komfort w środku pola. Do tego potrafi być groźny przy dośrodkowaniach pod bramką rywala - ocenia.
REKLAMA
W zupełnie innym miejscu swojej kariery jest jego kolega z drużyny.
- Larin zapowiadał się na wielką gwiazdę, ale ten sezon może zdecydowanie spisać na straty. Dostał kilka szans, ale każdą konsekwentnie marnował. Latem zapewne opuści klub i będzie musiał pożegnać się z marzeniem o dynamicznej karierze w Europie. Prawdopodobnie na zawsze - przewiduje Cieśliński.
Katarzyna Przepiórka, dziennikarka prowadząca profil "Amerykańska piłka" wskazuje innego zawodnika, na którego grę warto zwrócić uwagę.
- Bardzo ważnym punktem będzie Mark-Anthony Kaye, który na co dzień występuje w środku pomocy w Los Angeles FC. 24-latek jest kluczowym piłkarzem w MLS i podobnie sytuacja ma się w reprezentacji Kanady, nawet jeżeli trener widzi w nim lewego obrońcę - dodaje.
REKLAMA
Nikt nie mógł się chyba spodziewać, że ten solidny meksykański defensor da tej drużynie aż tak mało. Nic nie pokazywał zarówno w obronie, jak i pomocy. Wystarczy powiedzieć, że w lidze Fener nie wygrało żadnego meczu, w którym pojawiał się na boisku.
W fazie grupowej przyjdzie im zmierzyć się z Kubą, Martyniką i Meksykiem.
Ci ostatni zagrają bez swojej największej gwiazdy – Hirvinga Lozano, który podobnie jak Miguel Layun, nie znalazł się w składzie z powodu kontuzji. Oprócz tego z gry w reprezentacji zrezygnował Carlos Vela, Hector Herrera zakomunikował wyczerpanie sezonem, a Javier Hernandez ogłosił, że nie zagra w turnieju, ponieważ chce być przy swojej żonie, spodziewającej się dziecka. Doświadczony selekcjoner Gerardo Martino, pracujący w przeszłości między innymi z FC Barceloną i reprezentacją Argentyny, będzie mógł skorzystać z innych doświadczonych graczy, takich jak Diego Reyes, Guillermo Ochoa, Hector Moreno, Andres Guardado (więcej spotkań od niego w historii reprezentacji Meksyku zagrał tylko słynny Claudio Suarez), oraz snajper Wolverhampton Wanderers - Raul Jimenez. Pierwszy z wymienionych ma za sobą fatalny sezon.
- Wielkie problemy Fenerbahce jesienią to między innymi jego sprawka. Nikt nie mógł się chyba spodziewać, że ten solidny meksykański defensor da tej drużynie aż tak mało. Nic nie pokazywał zarówno w obronie, jak i pomocy. Wystarczy powiedzieć, że w lidze Fener nie wygrało żadnego meczu, w którym pojawiał się na boisku. Wiosnę spędził już na wypożyczeniu w Leganes, ale i tam nie zachwycał. To ewidentnie nie jest najlepszy moment w karierze 26-letniego gracza. Golden Cup raczej nie będzie punktem zwrotnym, bo tylko wariat dałby grać piłkarzowi w takiej formie - tak Cieśliński komentuje dyspozycję Reyesa.
Grupa B zapowiada się na najsłabszą sportowo na tych mistrzostwach. Nikaragua, Haiti i Bermudy zapewne powalczą o drugie miejsce, gdyż jednoznacznym faworytem jest Kostaryka – ćwierćfinalista mistrzostw świata z 2014 roku. Wielu z autorów tego sukcesu do dziś występuje w kostarykańskiej kadrze. Na boisku zobaczymy więc Bryana Ruiza, Joela Campbella, Cristiana Bolanosa, Oscara Duarte, czy Celso Borgesa. Ten ostatni, jak wielu spośród powołanych na turniej, gra w Turcji.
REKLAMA
- Kapitan Kostarykańczyków dzielnie walczył z Goztepe o utrzymanie w Super Lig. Misja się powiodła, ale on sam raczej nie ma wielkich powodów do zadowolenia. Izmirskiej drużynie nie daje tyle jakości, ile można byłoby spodziewać się po zawodniku tej klasy - ocenia autor przewodnika po tureckiej piłce.
W turnieju nie zagra bramkarz Realu Madryt, Keylor Navas, ponieważ jak powiedział selekcjoner Gustavo Matosas, nie jest w najlepszej dyspozycji mentalnej. Ma to zapewne związek z zawirowaniami wokół piłkarza, który latem zmieni klub.
Zdaniem Przepiórki, na uwagę zasługuje też gracz NY Red Bulls, Derrick Etienne z Haiti.
- W klubie nie zawsze dostaje dużo minut, ale zawsze wnosi wiele do gry swojej drużyny. Jeszcze lepiej radzi sobie w barwach narodowych, gdzie jest jedną z największych gwiazd - mówi.
REKLAMA
Kto zostanie odkryciem?
Bardzo ciekawe zespoły zagrają ze sobą w grupie C, gdzie oprócz słabiutkiego Salwadoru znajdują się reprezentacje Hondurasu, Curacao i Jamajki.
Finaliści dwóch ostatnich edycji mają – oprócz najnowszej historii – jeden wielki atut, który nazywa się Leon Bailey. Młody diament Bundesligi, grający w Bayerze Leverkusen wybrał grę dla ojczyzny Boba Marleya, choć mógł zdecydować się na reprezentowanie wielu innych państw, między innymi Anglii, Portugalii czy Belgii. Mimo 21 lat, ma już na koncie ponad 70 występów w Bundeslidze i kwestią czasu wydaje się jego transfer do jednej z europejskich potęg. Zapytana o innego kluczowego zawodnika Reggae Boyz dziennikarka odpowiada:
- Na pewno Kemar Lawrence. Aktualnie występuje w barwach NY Red Bulls i jest jednym z lepszych bocznych obrońców w całej lidze - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.
Cieśliński sugeruje zwrócenie uwagi na innego z Jamajczyków.
REKLAMA
- Dever Orgill. Jamajczyk w reprezentacji gola jeszcze nie strzelił, ale w Super Lig bramkarzy rywali pokonywał wiosną sześciokrotnie, więc jeśli uda mu się podtrzymać dobrą passę, będziemy mogli o nim usłyszeć - ocenia.
Honduranie będą liczyć na zgranie i doświadczonych obrońców, znanych z gry na Wyspach Brytyjskich. Są to Emilio Izaguirre z Celticu Glasgow i Maynor Figueroa, reprezentujący w przeszłości Wigan Athletic i Hull City. W ofensywie ma zaś błyszczeć Alberth Elis.
- Jest gwiazdą Houston Dynamo. Prawoskrzydłowy od dłuższego czasu czaruje na boiskach MLS, ale w tym sezonie przechodzi samego siebie: 12 meczów, 5 goli i 6 asyst. Jego główne atuty to niesamowita szybkość, kreatywność i świetny drybling. Dobry występ na Gold Cup może równać się z transferem do Europy - twierdzi założycielka profilu "Amerykańskia Piłka".
Reprezentacja Curacao bez problemów przeszła kwalifikacje do Gold Cup, a większość kadry stanowią zawodnicy wyszkoleni w Holandii. Warto więc zwrócić uwagę na znanych także z Premier League Cuco Martinę i Leonardo Bacunę, oraz występujących w Eredivisie Charlisona Benschopa czy Juricha Carolinę.
REKLAMA
W ostatniej z grup faworyt jest tylko jeden – USA. Podopieczni Gregga Berhaltera, po kompromitacji związanej z niezakwalifikowaniem się do ostatnich mistrzostw świata, zrobią wszystko, aby poprawić sobie i kibicom nastroje. Doświadczeni Michael Bradley czy Jozy Altidore będą wspomagani przez młodzież z Bundesligi - Wilsona McKennie i Christiana Pulisicia, który po sezonie zostanie następcą Edena Hazarda w Chelsea. Błysnąć może również Tyler Boyd z tureckiego Ankaragucu, klubowy kolega Michała Pazdana.
- FIFA postanowiła zrobić w jego przypadku wyjątek i pozwoliła mu zmienić reprezentowaną nację mimo, że miał już zaliczone pięć występów w barwach swojej drugiej ojczyzny – Nowej Zelandii. Jeśli tylko dostanie szansę, to może zrobić wielkie wrażenie. Wiosną w pojedynkę wygrał Ankaragucu kilka kluczowych spotkań. Był też jednym z najlepszych graczy w całej lidze i zwrócił na siebie uwagę samego Fenerbahce. Niech przemówią liczby – 6 goli i 4 asysty w 14 meczach jednej z najsłabszych ekip całej ligi, która borykała się z wielkimi problemami kadrowymi i finansowymi to wielki wyczyn - argumentuje twórca "Turkish Delight".
Poza słabiutką Gujaną, w grupie D zagrają również również uczestnicy ostatniego mundialu – Panamczycy, oraz Trynidad i Tobago, w którym próżno szukać następców Dwighta Yorke’a. Jedynym z obecnej kadry, który brał udział w mistrzostwach świata w 2006 roku, jest trener Dennis Lawrence, wtedy środkowy obrońca.
Drużyną, która nie najlepiej radzi sobie meczach eliminacyjnych, ale podczas turniejów rozkręca się ze spotkania na spotkanie, jest oczywiście Jamajka. Nie będę zdziwiona, jeżeli Reggae Boyz zagrają trzeci raz rzędu w finale.
Czy poza dwiema najbardziej utytułowanymi w tych rozgrywkach reprezentacjami możemy liczyć na innego zwycięzcę?
REKLAMA
- Każde inne rozstrzygnięcie będzie dużą niespodzianką. Nie postawiłabym też większych pieniędzy na sukces reprezentacji, które są przez kibiców piłki nożnej uznawane za mocne w strefie CONCACAF, bo ostatnimi czasy radzą sobie przeciętnie. Kostaryka, Honduras, Panama czy Trynidad i Tobago mierzą się ze swoimi problemami, ale jeżeli miałabym wybrać jedną drużynę, której gra bardzo mi się podoba i w najbliższej przyszłości może wskoczyć na zdecydowanie wyższy poziom, to bez wątpienia wskazałabym na Kanadę. John Herdman ma do dyspozycji naprawdę utalentowaną grupę stosunkowo młodych piłkarzy i to właśnie oni mogą sprawić swoim kibicom miłą niespodziankę - tłumaczy Przepiórka.
- Kanadyjczycy nie mieli zapewnionego awansu i musieli przejść przez eliminacje do Ligi Narodów CONCACAF. Tam pokazali się z dobrej strony i jestem przekonana, że gdyby musieli zmierzyć z większością rozstawionych drużyn w bezpośrednim meczu, to cieszyliby się z kompletu punktów. Drużyną, która nie najlepiej radzi sobie meczach eliminacyjnych, ale podczas turniejów rozkręca się ze spotkania na spotkanie, jest oczywiście Jamajka. Nie będę zdziwiona, jeżeli Reggae Boyz zagrają trzeci raz rzędu w finale - puentuje ekspertka do spraw piłki w Ameryce Północnej.
Jakub Pogorzelski, PolskieRadio24.pl
REKLAMA